Znaleziono 0 artykułów
27.04.2021

Dlaczego warto zobaczyć „Cień i kość”

27.04.2021
Jessie Mei Li i Ben Barnes (Fot. materiały prasowe)

Serial na podstawie powieści Leigh Bardugo wdarł się przebojem na pierwsze miejsce najchętniej oglądanych produkcji Netfliksa. Popularność zawdzięcza wielkim emocjom, aurze tajemnicy i spektakularnym efektom specjalnym.

Godny następca „Gry o tron” i „Wiedźmina”

Niedawno minęło 10 lat od premiery superprodukcji HBO „Gra o tron”. Trwają prace nad kilkoma prequelami i spin-offami sagi na podstawie powieści George’a R.R. Martina. Przebojem 2019 roku na Netfliksie był „Wiedźmin”, ekranizacja książek Andrzeja Sapkowskiego o Geralcie z Rivii. Z powodu pandemii opóźniła się premiera wyczekiwanego drugiego sezonu. W połowie 2020 roku platforma próbowała powtórzyć sukces tamtej produkcji fantasy, wypuszczając „Przeklętą” z Katherine Langford, feministyczną wersję mitu arturiańskiego. Seria zebrała mieszane recenzje.

Teraz Netflix postawił na „Cień i kość” na podstawie powieści Leigh Bardugo o uniwersum Griszów. W serialu Erica Heisserera znalazły się wszystkie niezbędne elementy – główna bohaterka, która odkrywa w sobie moce, trójkąt miłosny między nią, złym Darklingiem i wiernym przyjacielem z dzieciństwa, Malem oraz całe mnóstwo prób, którym zostaje poddana główna bohaterka, zmuszona uciekać od oprawców.

Znane motywy w odświeżonej odsłonie

Alina Starkov niczym Harry Potter, a potem Katniss Everdeen z „Igrzysk śmierci” czy Tris Prior z „Niezgodnej” jest tą jedyną, wyjątkową, wybraną. Tylko ona może uratować świat. Gdy odkrywa w sobie moc Przyzywaczki Słońca, naraża się jednak na niebezpieczeństwo. Każdy potężny mężczyzna chciałby wyzyskać jej potęgę dla swoich korzyści. Darkling (Ben Barnes) pod pozorem partnerstwa chce Alinę zdominować, a zamiast zniszczyć Fałdę dzielącą Ravkę na pół, jeszcze Niemorze pogłębić. Z Aliną próbuje się też sprzymierzyć pretendent do tronu, książę Mikołaj. Zakusy na jej talenty ma także duchowny Apparat, przypominający Rasputina, który chciałby uczynić z niej świętą.

Jak na serial fantasy przystało, są tu motywy podróży, poszukiwania i ucieczki. Podobnie jak w powieściach Ursuli K. Le Guin czy w „Harrym Potterze” ważnym wątkiem jest lekcja kontroli mocy, tu nazywana Nauką Małą, którą Alina odbiera w Małym Pałacu pod okiem doświadczonych Griszów.

(Fot. materiały prasowe)

Nowe twarze w obsadzie

Niekwestionowaną gwiazdą jest odtwórczyni roli Aliny Starkov, Jessie Mei Li. Brytyjska aktorka, która używa zaimków „ona” albo „oni”, do tej pory miała jedynie sceniczne doświadczenie. Udział w „Cieniu i kości” to jej pierwsza poważna praca. Sukces serialu przełożył się na popularność 20-latki w mediach społecznościowych. – To niezwykle budujące, a jednocześnie przytłaczające – mówiła w wywiadzie dla amerykańskiej edycji „Elle” o tysiącach fanów, którzy dziękują za jej interpretację postaci Aliny. Jessie Mei Li działa na rzecz osób niebinarnych, propaguje także wiedzę na temat zdrowia psychicznego (sama w dzieciństwie cierpiała na ADHD).

Jej ekranowego ukochanego, Mala Oretseva, gra równie obiecujący Archie Renaux, wcześniej widziany w miniserialu „Gold Digger” z 2019 roku, gdzie zagrał zresztą u boku Bena Barnesa, czyli generała Kirigina z „Cienia i kości”. Nowe nazwiska pojawiły się też wśród szóstki wron. Na gwiazdę wyrasta Freddy Carter, czyli przywódca awanturniczych najemników, Kaz. Wcześniej wystąpił w serialu „Pennyworth” o młodości Alfreda, lokaja Bruce’a Wayne’a z komiksów o Batmanie.

Filmowej młodzieży towarzyszy Zoë Wanamaker, wcielająca się w rolę Baghry, a wcześniej kojarzona z rolą pani Hooch w „Harrym Potterze”.

Mieszanka trzech wątków z powieści

Znawcy uniwersum Leigh Bardugo nie będą mieli problemu z rozpoznaniem bohaterów „Szóstki wron”, których losy w serialu przeplatają się z historią Aliny Starkov, Przyzywaczki Słońca. Niewprawieni widzowie mogą się pogubić, zwłaszcza że wątki połączą się dopiero w ostatnich odcinkach. Na domiar złego twórcy serialu postanowili oddzielić trzecią opowieść – o Griszy Ninie Zenik, która pomagała Kazowi i spółce, czyli awanturnikom z Szóstki. To, co może się jednak wydawać wadą, ostatecznie przyspiesza tempo akcji, tuszując płycizny scenariusza.

 

(Fot. materiały prasowe)

Odwołanie do aktualnych tematów społecznych

Jako że do roli Aliny zatrudniono Jessie Mei Li, której mama jest Brytyjką, a ojciec Chińczykiem, zmieniono tożsamość bohaterki. W serialowej wersji mama Starkov pochodziła z wrogiego Ravce Shu Han, państwa wzorowanego na Chinach i Mongolii, a ojciec z Ravki. Na każdym kroku jej inność jest wyszydzana. Nawet wyznawcy Sankta Alina, którzy wierzą, że jako Przyzywaczka Słońca zbawi świat, wypominają jej obce pochodzenie. Eric Heisserer wpisał się tym samym w dyskusję na temat rasizmu wobec Azjatów. Akcja #StopAsianHate nabrała tempa po zabójstwie osób pochodzenia azjatyckiego w Atlancie w marcu 2021 roku. W ostatnich miesiącach w Ameryce wezbrała fala nienawiści wobec Azjatów. Tłumaczy się ją „zemstą za COVID”. W 2020 roku zanotowano 2800 incydentów nienawiści rasowej wobec Azjatów w Stanach Zjednoczonych.

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Dlaczego warto zobaczyć „Cień i kość”
Proszę czekać..
Zamknij