Dom zaczyna się od stołu
Czym stał się dla nas stół? Dziewięciu czołowych designerów reinterpretuje ten mebel i wystawia projekty w londyńskim Design Museum. Wśród nich jest Polka – Maria Jeglińska-Adamczewska.
Nawet w domach, w których do tej pory nie odgrywał szczególnej roli, w tym roku stół stał się centralnym punktem wnętrza. Znów zaczęto przy nim jadać rodzinne śniadania, później rozstawiać służbowe komputery i szkolne zeszyty oraz aranżować telekonferencje. Po dekadach mody na życie na mieście – spotkania się ze znajomymi w knajpach i zamykania pracy w biurze, stół stał się osią codzienności. A projektantom przyniósł nowe wyzwana.
Odpowiadając na ten globalny trend, Stowarzyszenie Handlowe Amerykańskiego Przemysłu Drewna Liściastego (AHEC) zaprosiło czołowych projektantów do stworzenia współczesnej interpretacji stołu z siedziskami. Wspólnym punktem wyjścia dla dziewięciu twórców z całego świata było hasło „Connected” oraz najwyższej jakości materiał – jeden z trzech zrównoważonych gatunków amerykańskiego drewna liściastego: czerwonego dębu, klonu lub wiśni. Wśród zaproszonych projektantów znalazła się Polka – Maria Jeglińska-Adamczewska, z którą spotykamy się w jej warszawskiej pracowni.
Zaproszenie do tego projektu przyszło do ciebie w połowie kwietnia 2020 r. Gdzie wtedy byłaś?
Pracowałam z domu, przy dużym stole. To był trudny czas dla mnie jako twórczyni. Gdy zastanawiam się nad jakimś pomysłem, pozwalam mu się zweryfikować, np. odwiedzam fabrykę i spotykam się z podwykonawcami. Tam w rozmowie pada jakieś zdanie albo ktoś wyciąga zapomniany próbnik spod lady i projekt zaczyna rozwijać się w niespodziewanym kierunku. W pandemii fabryki i warsztaty zamknęły się dla projektantów – kontaktowałam się z nimi wyłącznie przez e-maile i telefon.
Zostałaś sama z pomysłami i inspiracjami.
Tak, i to było zupełnie nowe doświadczenie. Odkryłam, jak wielką wartość miał dla mnie element przypadku, a jednocześnie zmierzyłam się z sytuacją, w której wymyślam coś od początku do końca. Ciekawie było też pracować nad stołem, który stał się tak ważnym elementem prywatnego życia we wcześniejszych tygodniach, a jednocześnie mieć świadomość, że to doświadczenie globalne, dotyczące właściwie każdego miejsca na Ziemi.
Zdecydowałaś się na wiśniowe drewno, rzadkie i wyrafinowane.
To niezwykły materiał. Podobało mi się ciepło jego koloru. Zdaję sobie sprawę, że drewno zmienia się w czasie. Mimo zabezpieczenia olejem, naturalny barwnik będzie się utleniać. Zasada jest taka, że ciemne gatunki drewna jaśnieją, a jasne stają się coraz ciemniejsze. Wiśnia będzie nasycać się bursztynowym pomarańczem. Nie wiem jeszcze, jak bardzo, ale cieszę się na tę obserwację. Lubię, kiedy projekty żyją. W ten sposób nabierają osobowości.
Zaintrygowała mnie też faktura. Większość rodzajów drewna można rozpoznać palcami, badając ich usłojenie. Ale wypolerowana wiśnia jest idealnie gładka. Dotknięcie tej faktury jest tak zaskakujące, że wyostrza zmysły. A dotyk w kontekście izolacji i wszechobecnych szklanych ekranów był dla mnie szczególnie ważny.
Twoim punktem wyjścia był łuk, pokreśliłaś go nawet w nazwie.
Zadałam sobie pytania, jak zdefiniować własną przestrzeń. Odpowiedź nasunęła się dość automatycznie – własnym ciałem, np. gestem objęcia. Kształt otwartych ramion pojawił się w zaokrąglonym oparciu krzesła, a później stał się głównym motywem. Można go znaleźć w profilu nóg, blacie stołu, panelach bocznych i podłokietnikach.
Mimo nowoczesnej geometrii bryła ma w sobie coś tradycyjnego.
Podobne artykuły„What’s Next”: Relacja z wydarzenia „Vogue Polska” i AHECRedakcja Vogue.pl Kiedy myślałam nad tematem, zainteresował mnie wątek przenikania się pracy i codziennego życia w kulturze. Tak pojawił się motyw religijnych wspólnot, np. amerykańskich Szejkersów [protestancka grupa religijna – przyp. red.], którzy mieszkali i pracowali w jednej przestrzeni, a w dodatku robili meble z drewna wiśni. Mieli etos prostoty i funkcjonalizmu, ale też subtelnego piękna. W tych wartościach zawiera się dla mnie idea projektowania. Wciąż staram się do niej zbliżać.
Kolejną ważną inspiracją była twórczość XX-wiecznego mnicha benedyktyńskiego Hansa van der Laana. Jego meble powstawały z desek i dzięki takiej konstrukcji były tanie i łatwe do naprawy. Miały ponadczasowe formy i modułową konstrukcję.
Tę opowieść zawarłaś w rysunkach technicznych i kartonowych modelach, które wysłałaś do wykonawców w Anglii. Nie mogłaś wprowadzać żadnych zmian.
Cała komunikacja odbywała się cyfrowo przez e-maile i wideokonferencje. Benchmark to warsztat zatrudniający ponad 70 osób, który słynie z tego, że ma świetne zaplecze maszynowe i doświadczonych rzemieślników. Mój projekt nie miał skomplikowanych wyzwań technicznych, ale był ascetyczny. A prostota wymaga wirtuozerii w wykonaniu. Liczyło się więc zrozumienie materiału. Decyzje konstrukcyjne, np. dotyczące pasowania ramy, podkreślają wysoki stopień zaawansowania produkcyjnego. Boczne panele krzesła wykonane są techniką klepkową, zaczerpniętą z bednarstwa, przez co mebel podkreśla urodę wiśni amerykańskiej.
Wyzwaniem okazało się znalezienie odpowiednich desek, bo wiśnie ze swej natury nie są wysokimi drzewami, a stół według projektu miał mierzyć 2,8 m. Później te elementy zostały z kunsztem dobrane i ułożone.
Masz na myśli zestawienie ze sobą odpowiednio usłojonych kawałków drewna?
Tak. Drewno jest cudownym materiałem, bo jest niepowtarzalne – każdy fragment ma trochę inny rysunek słoi i odcień. Składanie mebla z wyciętych elementów staje się więc tworzeniem kompozycji. Przyglądając się dokładnie, możesz zauważyć, że w blacie środkowa deska jest najmniej usłojona, boczne są mocniej prążkowane.
Po londyńskiej wystawie w Muzeum Designu wszystkie stoły wrócą do projektantów. Co zamierzasz zrobić ze swoim?
To było ciekawe wyzwanie projektować mebel dla siebie. Mam dużą rodzinę, więc przyda mi się prawie trzymetrowy stół. Myślę, że postawię go w domu na wsi, który planuję wybudować z mężem. To nawet zabawne – domu jeszcze nie ma, a stół już jest.
11 grudnia 2020 r. Maria Jeglińska-Adamczewska wzięła udział w wydarzeniu „What’s Next” zorganizowanej przez AHEC i „Vogue Polska”. Razem z innymi uczestnikami, m.in. Mają Ganszyniec, Tomkiem Rygalikiem czy Magdą Hubką, podsumowała kluczowe zmiany, które zaszły w designie, a także określiła nowy kierunek produkcji, materiałów i potrzeb konsumentów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.