W Londynie pracowała dla Giorgio Armaniego i Versace. Zaczynała od pracownika butiku, była szefową dystrybucji. Obecnie Anna Wrońska zajmuje się public relations domu handlowego Vitkac, a niedługo premierę będzie miał jej e-book „Fashion Business Handbook”, w którym – posługując się przykładami z własnego doświadczenia – opisuje techniki pozwalające osiągnąć sukces w branży mody.
„Fashion Business Handbook” to swojego rodzaju podsumowanie dekady twojej pracy w branży. Czy tak o tym e-booku myślałaś? Jak o pewnego rodzaju pamiętniku?
Nazywam go poradnikiem autobiograficznym. Wszystkie opisywane przeze mnie mechanizmy i techniki działania podpowiadające na przykład, jak podnieść sprzedaż czy pozyskać nowych klientów – są poparte przykładami z mojego życia. Pokazuje, jak działają one w praktyce i co można dzięki nim osiągnąć.
„Fashion Business Handbook” zaczęłam pisać w zeszłym roku, w trakcie urlopu macierzyńskiego. W tamtym czasie sama czytałam sporo e-booków i bardzo spodobała mi się ta forma przekazywania informacji. Nie tylko, jak tradycyjna książka, ma w sobie tekst i zdjęcia, ale też różnego rodzaju przekierowania. I to właśnie ta funkcjonalność i interaktywność przypadły mi do gustu. Taki podręcznik możesz mieć zawsze przy sobie – wystarczy zapisać go na czytniku czy w telefonie. Z łatwością można też nanieść notatki. Mój e-book ma więc nie tylko formę pamiętnika – opowiadam w nim między innymi o moim pierwszym spotkaniu z Donatellą Versace – ale też ma za zadanie pomóc innym spełniać marzenia i osiągnąć sukces.
Modę często kojarzymy z pracą projektanta, stylisty i modelki, ale ta branża kryje w sobie o wiele więcej stanowisk i możliwości. Mało osób wie, na czym polega dystrybucja, co dzieje się w showroomie, jak projekty trafiają do sklepów multibrandowych, jak wygląda praca kupca, jak zdobyć publikację w magazynach i portalach czy w jaki sposób polskie marki mogą wyjść za granicę i nawiązać współpracę z prestiżowymi domami towarowymi jak Harrods czy Selfridges. O tym wszystkim piszę w „Fashion Business Handbook”.
Pisanie książki w trakcie urlopu macierzyńskiego to niemałe wyzwanie. Jak tobie się udało?
Nie ukrywam, często oczy mi się same zamykały. Szczególnie gdy leżałam w łóżku z zasypiającym obok synem. Ale wtedy myślałam o tym, jak wiele osób może skorzystać z mojej wiedzy. Może kogoś zainspiruję albo będę w stanie pomóc spełnić jego marzenia? A może dzięki „Fashion Business Handbook” niektórzy będą mogli podnieść sprzedaż w swoich sklepach? To mnie niesamowicie motywowało.
Miałam poczucie misji. Pisanie dało mi dużo satysfakcji. Tak bardzo się w to wciągnęłam, że starałam się jak najwcześniej kłaść mojego kilkumiesięcznego syna spać, by móc usiąść do komputera i pracować. Czasem było ciężko, ale jak już położyłam palce na klawiaturze, reszta przychodziła bardzo naturalnie. E-book zadedykowałam Orionowi, synkowi. Chciałabym, by kiedyś, czytając go, czuł się dumny ze swojej mamy.
W bardzo młodym wieku przeprowadziłaś się do Londynu. Od dziecka ciągnęło cię do świata mody?
W wieku 12 lat całymi dniami mogłam oglądać Fashion TV. Szalenie mi się to podobało, inspirowali mnie przedstawiani w programach projektanci. Wtedy chodziłam do gimnazjum na warszawskim Gocławiu i perspektywa znalezienia się w tym świecie była dla mnie zupełną abstrakcją. Ale coraz bardziej się tym interesowałam, coraz więcej czytałam. Tak się złożyło, że mój brat wyprowadził się do Anglii, a ja, w wieku 14 lat, pojechałam go odwiedzić. Pracował w Londynie, niedaleko Sloane Street, ulicy, przy której mieszczą się butiki luksusowych marek. Uwielbiałam spacerować w tych okolicach. Wtedy też poczułam, że to moje miejsce, moje miasto.
Dwa lata później pojechałam do liceum w Londynie. Poczułam wolność. Także od rodziców, dla których moje marzenia o modzie były jedynie fanaberią. Chcieli, żebym zajęła się czymś poważnym. Pracowałam w restauracji jako kelnerka, ale w wieku 18 lat pojechałam z przyjacielem do Kapsztadu i tam, na Przylądku Dobrej Nadziei, przysięgliśmy sobie, że zaczniemy spełniać swoje marzenia. Wróciłam do Londynu i złożyłam aplikację do butiku Armaniego.
Dlaczego właśnie Giorgio Armani?
Ta marka kojarzyła mi się z bratem, bardzo ją lubi. Wysłałam swoje CV i zostałam zaproszona na rozmowę. Moją pierwszą prawdziwą rozmowę o pracę. Tak zaczęła się moja przygoda z modą luksusową. Od butiku. To praca, którą wielu traktuje mało poważnie albo jako coś tymczasowego, podczas gdy jest ona najlepszym fundamentem dalszych działań w branży.
W e-booku poświęcam temu zagadnieniu cały pierwszy rozdział. Chcę uświadomić młodym ludziom, że nie ma lepszego początku w zawodzie, bo w butiku można poznać potrzeby i upodobania klientów. Każdy, kto pracował w biurze Armaniego, musiał odbyć staż w sklepie. To było częścią każdego zawodu. Nawet mój przyjaciel, Gianluca Casile, który był prawą ręką samego Giorgia Armaniego, pracował raz w tygodniu w butiku, by poznać klientów, a co za tym idzie, lepiej projektować i planować kolekcje.
Na jednym z pierwszych spotkań menedżer generalny butiku powiedział nam, że warto być najlepszym sprzedawcą w sklepie, ponieważ ci dostają bony na ubrania, zaproszenia do Mediolanu, gdzie mogą uczestniczyć w zamawianiu kolekcji albo brać udział w specjalnych wydarzeniach z udziałem pana Armaniego. Gdy tylko o tym usłyszałam, bycie najlepszym sprzedawcą było moim celem. Udało się. Opracowałam 12 technik, które pomogły mi to osiągnąć. I teraz dzielę się nimi w „Fashion Business Handbook”.
Jakie to techniki?
Po pierwsze: nie zadawaj zamkniętych pytań. Na pytanie: „Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?” najczęściej usłyszymy odpowiedź: „Nie, dziękuję”. Klient zazwyczaj nie wie, czego szuka, a takie pytanie wywołuje pewną presję. Zazwyczaj nie chcemy nawiązywać dialogu z obcą osobą. Na początku najlepiej obserwować klienta – gdzie patrzy, w jaki sposób porusza się po sklepie, czy wygląda, jakby szukał czegoś konkretnego, a może po prostu sprawdza, jakie są nowości. Gdy zatrzyma się, załóżmy, przy ścianie z dżinsami, warto podejść i opowiedzieć, co może tu znaleźć. Na przykład: „Ja tylko podpowiem, że na górnej półce znajdują się dżinsy z wysokim stanem, na niższej dzwony. Więcej modeli mamy w magazynie. Jeśli potrzebuje pani lub pan pomocy, jestem obok”. Taki sprzedawca wzbudza zaufanie. Jeśli klient będzie chciał przymierzyć spodnie, na pewno do nas wróci. Trzeba wykazać się inicjatywą.
Kiedy wybierze dżinsy, warto przynieść do przymierzalni więcej niż to, co chciał. Zgodnie z zasadą „im więcej pokażesz, tym więcej sprzedasz”, weźmy ze sobą dwie inne pary w tym samym rozmiarze i wytłumaczmy swój wybór: „Te pierwsze to nasz absolutny bestseller, drugie są bardzo elastyczne i wygodne”. Takie działania sprawiają, że klient czuje się zaopiekowany i wyróżniony.
Dzięki temu, że zostałaś najlepszym sprzedawcą, zauważyli cię szefowie. A potem dostałaś telefon od Versace?
Kiedy skończyłam studia licencjackie, aplikowałam do działu dystrybucji w Armanim. Dzięki moim staraniom i zaangażowaniu w butiku dostałam tę pracę. Po roku otrzymałam możliwość przeniesienia się do Versace na stanowisko szefowej dystrybucji. Miałam zbudować dystrybucję w Wielkiej Brytanii praktycznie od zera. Miałam 22 lata i stosunkowo niewielkie doświadczenie. Rzuciłam się na głęboką wodę zainspirowana słowami Richarda Bransona: „Kiedy masz przed sobą niesamowitą okazję, ale nie jesteś pewien, czy podołasz, powiedz tak. Później nauczysz się, jak to zrobić”.
Kiedy w 2012 roku rozpoczęłam współpracę z Versace, marka miała tylko trzy punkty sprzedaży w Wielkiej Brytanii. Po dwóch latach było już ich blisko 50, a po czterech – ponad 80. Wielka Brytania stała się wtedy najszybciej rozwijającym się rynkiem na świecie. Zawsze byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona, nie przeszkadzała mi praca po godzinach.
Dzięki temu poznałam pana Arkadiusza Likusa, z którym teraz współpracuję. Kiedy dowiedziałam się, że w Warszawie powstał dom handlowy Vitkac z luksusowymi markami, od razu chciałam zobaczyć, jak wygląda i kto za tym stoi. Kiedy przyjechałam do Warszawy, pierwsze kroki skierowałam właśnie tam. Z telefonem w ręku wjechałam na czwarte piętro, gdzie akurat tego dnia pan Arkadiusz Likus miał spotkanie w restauracji. Miałam szczęście. Wręczyłam mu wizytówkę i zaprosiłam do Mediolanu, by na żywo zobaczył najnowszą kolekcję Versace. I dzięki temu włoska marka wróciła do Polski. Mogłam oczywiście tego nie robić, bo Europa Wschodnia nie była moim regionem, ale wiedziałam, że dla firmy będzie to właściwy i korzystny ruch.
Myślisz, że by osiągnąć sukces w branży, trzeba być otwartą i przebojową?
Moim zdaniem nie ma to znaczenia. I to też staram się przekazać w e-booku. W tej branży jest tyle zawodów, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli lubisz pracę w biurze i masz umysł ścisły, ale chciałbyś pracować w ciekawym, kreatywnym środowisku, może to być dział księgowości albo finansowy domu mody. Myślę, że każdy ma szansę, ale trzeba naprawdę ciężko pracować.
„Fashion Business Handbook” już można zamówić w przedsprzedaży. Kiedy odbędzie się oficjalna premiera?
Od 20 lutego można zamówić e-book w przedsprzedaży na stronie internetowej www.annawronska.com w cenie 69 zł. Premiera będzie za miesiąc, 20 marca o godzinie 19, i wtedy też wszyscy otrzymają swoje kopie na maila. Po premierze za „Fashion Business Handbook” zapłacimy 99 zł. Mimo że w ebooku odkrywam prawdziwe kulisy pracy w modzie i dziele się wiedzą, która nie jest łatwo dostępna, chciałam żeby cena była przystępna.
Obecnie zajmujesz się public relations. O tym też poczytamy w ebooku?
„Fashion Business Handbook” skupia się na doświadczeniu wyniesionym z pracy w Londynie i Mediolanie. Być może public relations to pomysł na drugą część? Już układam sobie w głowie jej rozdziały.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.