W 2030 roku będziemy inspirować się innymi kulturami, kupować innowacyjne ubrania od lokalnych marek, strojem podkreślać indywidualność, a nie status. Ekspertki i eksperci przewidują się, jak będzie wyglądała moda przyszłości.
Kamila Wagner, redaktorka mody „Vogue Polska”: Inteligentny uniform, tożsamość zamiast statusu, walka klas
Wojny i skutki kryzysu klimatycznego to już nie dystopijna wizja, a nasza rzeczywistość. Stąd rosnąca popularność odzieży funkcjonalnej, termicznej, a nawet maskującej – określanej ukutym niedawno mianem quiet outdoors. Będziemy potrzebować ubrań, które sprawdzą się w każdych warunkach. Będą lekkie, kompaktowe, oddychające, wiatro- i wodoodporne, a estetycznie zbliżone do uniformu. Moda znów stanie się ważnym parametrem określającym przynależność klasową i poglądy polityczne. W branży wybrzmiewa pewne rozczarowanie bezskutecznością działań podejmowanych na rzecz zrównoważonego rozwoju. Zaowocuje to powrotem futer i materiałów odzwierzęcych. Będzie sprzyjał temu powrót mody lat 30. i 40 XX wieku. Wybiegowa moda, w ostatniej dekadzie masowo dostępna, znów będzie kierowana do bogatszych konsumentów. Dystans między high, a fast fashion będzie się pogłębiał wraz z postępującym rozwarstwieniem społecznym. Prezentacjom nowych kolekcji będzie bliżej do hermetycznego świata sztuki, staną się formą teatru. Mam wielką nadzieję na powrót mody ulicznej. Osobisty styl w ostatnich latach wyparły intratne współprace marketingowe marek z influencerami. Dla najmłodszego pokolenia indywidualny styl posłuży za narzędzie do wyrażania tożsamości, a nie statusu. Dzieje się to już w nowych stolicach mody jak Tbilisi czy Budapeszt. Napędzane algorytmem media społecznościowe pozostaną generatorami szybkich trendów. My, przytłoczeni ich nadmiarem, zwrócimy się ku kuratorom treści operującym osobistą perspektywą (oferującym bezpośrednią możliwość zakupu przez ich kanały) i eksperckim mediom analizującym twarde dane. Regulacje dotyczące zakupów w sieci zmuszą nas do umiaru. Zakupy będziemy robić stacjonarnie lub u sprawdzonych dostawców oferujących usługę wirtualnego przymierzania. Podział na online i offline zostanie ostatecznie zniesiony.
Marcin Różyc, dziennikarz i kurator mody: Obieg zamknięty, bezpruderyjność, druk 3D
Moda stanie się jeszcze bardziej nieprzewidywalna i różnorodna. Współczesna walka z szowinizmami i dyskryminacjami, które kształtowały modę od stuleci, sprawi, że branża jeszcze bardziej otworzy się na osoby dotychczas marginalizowane. Mam nadzieję, że do tego czasu nie tylko w pełni oswoimy się z nieheteronormatywnymi seksualnościami, lecz z seksualnością w ogóle, a także z aseksualnością. Towarzyszyć temu będzie zmierzch pruderii. Upadek schematów i dawnych hierarchii pozwoli jeszcze bardziej rozbłysnąć projektantom i projektantkom, których korzenie sięgają Północnej Afryki, Środkowego Wschodu, Ghany czy Nigerii. Nowe zastępy specjalistów i specjalistek będą, ramię w ramię z artystami i artystkami, współtworzyć modę w oparciu o nowe technologie i tkaniny. Zamiast ubrań ze skór zwierząt założymy odzież i akcesoria z grzybów, glonów i materiałów drukowanych metodą 3D. Rosnąca świadomość i prawne ograniczenia sprawią, że będziemy nosić zdecydowanie mniej rzeczy wyprodukowanych z nowych surowców. Coraz więcej włókien pochodzić będzie z recyklingu. Wiele wskazuje na to, że tradycyjne rzemiosło stanie w szranki ze sztuczną inteligencją, która przeniknie do mainstreamu. Rękodzieło nie stanie się jednak ofiarą AI. Sztuczna inteligencja wraz z metawersum mogą sprawić, że realna moda będzie bardziej inkluzywna. Wygląd wirtualnych ciał zbliży się do prawdziwych sylwetek i kolorów skóry. A realne pokazy mody nie będą jedynym sposobem na zaistnienie w branży.
Harel, blogerka modowa: Lokalność, małe społeczności, zmysłowość
W tak chaotycznych czasach moda zgubiła swój rytm, co stało się napędem dla dwóch skrajnych tendencji. Z jednej strony szukamy oparcia w tym, co trwałe, ukorzenione, lokalne. Coraz chętniej będziemy nosić odzież z drugiej ręki, a zanim kupimy nowe ubrania, uważnie przestudiujemy ich metki. Z drugiej strony obserwujemy ekspansję zunifikowanej mody spod znaku ultra fast fashion, która będzie realizowała zamówienie jeszcze szybciej i po coraz niższych cenach. Oba te bieguny będą się od siebie jedynie oddalać, a od tego, jak wykorzystamy przestrzeń pomiędzy nimi, będzie zależała przyszłość mody. W świecie, w którym nowe trendy obwieszczane są w skali dnia a nie sezonu, znaczenie osobistego stylu rośnie, a influencerów, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, spada. Mimo rozmycia dominujących tendencji, po wielkim powrocie mody lat 2000. możemy spodziewać się renesansu przyjemnego minimalizmu z czasów Phoebe Philo w Céline. Tym razem jednak w interpretacji pokolenia TikToka. Po zachłyśnięciu się zakupami online, spragnieni świata analogowego powrócimy do sklepów, w których będzie przybywać działów z odzieżą pre-loved. Niewykluczone zresztą, że w 2030 roku – mniej podatni na chwilowe trendy – będziemy nosić to samo, co dziś. Mam nadzieję, że dzięki unijnym dyrektywom w niepamięć odejdzie greenwashing. Rewolucji nie spodziewam się natomiast w kwestii pokazów mody, których koniec zwiastowano nie raz, szczególnie w czasie pandemii. Możliwe natomiast, że wraz z rozwojem showroomów jako instytucji biznesowych zmieni się ich rola – udział w tygodniach mody stanie się przede wszystkim artystycznym manifestem marki.
Cały tekst o modzie przyszłości znajdziesz w marcowym wydaniu „Vogue Polska”, który już teraz możesz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.