
W androcentrycznym świecie prawie milion Polek zmaga się z potwornym bólem, który nie pozwala im normalnie żyć. Kobiety z endometriozą latami odbijają się od drzwi gabinetów lekarskich, próbując uzyskać właściwą diagnozę. Nie wierzy się w ich ból, bagatelizuje się go, a potem niewłaściwie i nieudolnie leczy. Tylko dlatego, że są kobietami. Dziennikarki Magda Łucyan i Katarzyna Górniak w książce „Taka twoja uroda. Jak endometrioza niszczy życie Polek”, której fragment publikujemy, pokazują kulisy życia endopolek, które walczą o swoje prawa i codzienność bez bólu. Czy jest dla nich ratunek?
Przez całe dekady kobieta dla świata nauki była po prostu mniejszym mężczyzną. Niższa, lżejsza i z macicą, a poza tym taka sama. Zastępy badaczy uważały, że ich odkrycia są uniwersalne. Dlatego gdy testowali nowe leki na ludziach, robili to na mężczyznach, gdy na zwierzętach, to na samcach. Gdy na komórkach, to tak – na komórkach męskich. Bo to, co dobre dla mężczyzny, będzie też dobre dla kobiety.
No, nie do końca.
– Nasz świat jest androcentryczny. Wszystko porównujemy do tego, co się dzieje u mężczyzn – mówi doktor Kocot-Kępska. – To coś absolutnie niedopuszczalnego, również w medycynie bólu.
Bo dla kobiet ma to poważne konsekwencje.
Okazuje się, że 8 na 10 leków usuniętych z rynku amerykańskiego w latach 1997–2001 wycofano ze względu na skutki uboczne występujące głównie lub wyłącznie u kobiet. Chodziło między innymi o poważne powikłania sercowe. W latach 2004–2013 amerykańskie kobiety doświadczyły niemal dwukrotnie więcej działań niepożądanych po przyjmowaniu różnych leków, niż zgłosili ich mężczyźni.
Istnieje coraz więcej dowodów na obalenie tezy, że to, co dobre dla mężczyzny, jest też dobre dla kobiety. Problem zaczyna się już w laboratoriach badawczych. Naukowcy zajmujący się bólem odkryli na przykład, że samice gryzoni doświadczalnych przetwarzają ból w rdzeniu kręgowym za pośrednictwem zupełnie innych komórek niż samce. Ale to na samcach przez dekady testowano leki przeciwbólowe dla obydwu płci.
Przez dziesiątki lat wybór zwierząt laboratoryjnych do badań eksperymentalnych był oczywisty. Młode samce myszy i szczurów. Dlaczego?
Bo samce nie mają miesiączki.
Naukowcy obawiali się, że żeńskie hormony i ich okołomiesiączkowe wahania zaburzą wyniki i zwiększą koszty, gdy do uzyskania miarodajnego efektu będzie potrzeba więcej osobników, co mogłoby również budzić wątpliwości natury etycznej. Badania prowadzono więc wyłącznie na samcach, bo tak było łatwiej i taniej, po czym wyniki ekstrapolowano nie tylko na samice, ale także na kobiety.
– Stąd też nieskuteczność wielu substancji – wyjaśnia anestezjolożka, która sama również prowadzi badania eksperymentalne. – Substancje te były skuteczne w eksperymencie, a potem w klinice okazywały się zupełnie nieskuteczne.
Mimo to aż do lat 90. nowe leki testowano powszechnie na samcach, a w kolejnych etapach testów – na mężczyznach. Samic nie było w laboratoriach, a kobiet brakowało zwłaszcza w tych fazach badań klinicznych, w których ustala się bezpieczne i skuteczne dawkowanie nowego leku oraz określa jego skutki uboczne. W większości badań nad bólem na ludziach w ogóle nie bierze się pod uwagę różnic między płciami.
Wśród wielu wad takiego postępowania jest z pewnością jego głęboka nieetyczność. Zmiany zapoczątkowano dopiero w latach 90. Wtedy w USA i w Europie zaczęto wprowadzać regulacje zachęcające zespoły naukowe, by w badaniach różnych faz uwzględniać także tak ważną zmienną, jaką jest płeć. Amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH), które finansują projekty badawcze, wprowadziły nakaz projektowania, analizowania i raportowania badań z uwzględnieniem płci.
W 2014 roku.
Po dziesięcioleciach prowadzenia badań naukowych ślepych na płeć naukowcy wreszcie zasiedlają laboratoria również samicami gryzoni. I nie jest wcale aż tak źle, jak się spodziewali. Okazuje się, że to, co z wynikami badań u samic robi miesiączka, u samców załatwia samcza potrzeba dominacji. Laboratoryjne gryzonie, walcząc w klatkach o hierarchię, stosują agresję, która również ma swoje biochemiczne skutki. Jeśli więc chodzi o zmienność danych, wyniki badań prowadzonych na samcach i na samicach w rzeczywistości mogą się wcale aż tak drastycznie nie różnić. A konieczność przebadania tylu samo osobników obojga płci wcale nie zwiększa istotnie liczby gryzoni niezbędnych do przeprowadzenia analizy.
– Rzeczywiście, troszkę więcej tych zwierząt jest potrzebnych, natomiast ta liczba nie wzrosła jakoś znacznie – podsumowuje doktor Kocot-Kępska.
Zmiana zachodzi powoli. Z przeglądu publikacji naukowych z zakresu leczenia bólu jeszcze w 2015 roku wynikało, że 79% badań dotyczyło wyłącznie samców gryzoni. W ostatnich latach liczby te prezentują się już inaczej. Wyłącznie na samcach przeprowadzano połowę testów. Alarmujące jest jednak to, że w testach wykonywanych na obydwu płciach w ponad 70% przypadków testowana substancja działała u samców, ale nie działała u samic. To stawia pod znakiem zapytania skuteczność setek leków przeciwbólowych, które codziennie przyjmowały i przyjmują kobiety na całym świecie.
Bo lek, który pomaga mężczyźnie, niekoniecznie pomoże również kobiecie.
– Leki, które mamy w klinice, mogą nie działać tak samo u jednej płci – podkreśla anestezjolożka zajmująca się leczeniem bólu na co dzień.
Powodów ku temu jest kilka.
Kobiety mają mniejsze organy wewnętrzne oraz proporcjonalnie więcej tkanki tłuszczowej niż mięśniowej. Żeńskie jelita i żeńskie nerki pracują wolniej, więc leki dłużej pozostają w organizmie i są z niego wolniej wydalane. Namieszać może jeszcze dodatkowo antykoncepcja hormonalna. Wszystko to razem sprawia, że kobieta inaczej leki metabolizuje i może na nie inaczej reagować.
Typowym przykładem leku, który nierzadko u kobiety wyrządza więcej szkody niż pożytku, jest paracetamol przyjmowany na ból miesiączkowy. Paracetamol doraźnie ból złagodzi, ale długofalowo może na ból uwrażliwić. Dlatego też zdaniem ekspertów od leczenia bólu w trakcie okresu należy go bezwzględnie unikać. Ważną grupą leków są tu także opioidy, które na silne dolegliwości przyjmują pacjentki chore na endometriozę.
Wbrew złej sławie przeciwbólowe leki opioidowe to jedne z najbardziej fizjologicznych substancji. Nawet zwykły ibuprofen jest dla człowieka bardziej obcy niż opioid. Bo ludzki organizm sam codziennie produkuje sobie całą masę endogennych opioidów.
– Organizm je produkuje, bo nie bylibyśmy w stanie bez nich żyć – zaskakuje nas doktor Kocot-Kępska. – Endogenne opioidy zapewniają nam funkcjonowanie pamięci i możliwość uczenia się, regulują wrażliwość na ból i emocje, a także pracę układu immunologicznego, endokrynnego i pokarmowego – wymienia lekarka, czym wprawia nas w coraz większe zdziwienie. – Endogennym opioidem są endorfiny, które uwalniane w ogromnej ilości w czasie porodu, mają łagodzić ból. Bez endogennych opioidów nie żyjemy, dlatego praktycznie wszędzie w swoim organizmie mamy receptory opioidowe.
Mechanizm oddziaływania na te receptory wykorzystują leki opioidowe. Opioidem jest choćby zwykły loperamid, popularny lek na biegunkę, który wpływa na receptory opioidowe znajdujące się w przewodzie pokarmowym, przez co w razie naglącej potrzeby spowalnia perystaltykę jelit.
I to właśnie receptory opioidowe u kobiet bywają mniej chętne do współpracy z lekami przeciwbólowymi niż receptory u mężczyzn.
– Zależy to od podłoża genetycznego i od hormonów, ale tak, niektóre opioidy słabiej działają na kobiety – potwierdza anestezjolożka.
Mimo tych wszystkich przeszkód bólu w endometriozie nie można lekceważyć. Udawanie, że bólu nie ma, nie sprawi bynajmniej, że on zniknie. Wręcz przeciwnie. Im dłużej lekceważy się ból, tym trudniej go później wyleczyć. Bo im dłużej trwa epizod bólu ostrego, tym większe jest ryzyko, że nasz wewnętrzny układ przeciwbólowy niejako się wyczerpie, mózg zmieni swoją czynność, a nawet strukturę, i ból z ostrego stanie się przewlekły.
Czyli zostanie z kobietą na dłużej.
– Długotrwały ból utrwala się w mózgu – tłumaczy doktor Kocot-Kępska. – Nawet po operacji, która usuwa w ciele przyczynę bólu, ból może trwać. Nie będzie już umiejscowiony w chorym miejscu, a w samym mózgu.
Ona sama w poradni leczenia bólu krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego pacjentki z endometriozą leczy zawsze wielokierunkowo i nigdy jednym lekiem. Lekami z wyboru na ból nienasilony są niesteroidowe leki przeciwzapalne, w dalszej kolejności to adiuwanty‹ Adiuwanty to leki uzupełniające, które wspomagają działanie środków przeciwbólowych, osłabiają mechanizm powstawania bólu, a do tego służą profilaktyce lub leczeniu objawów niepożądanych.›, czasem silniejsze środki przeciwbólowe. W rozległej endometriozie stosuje leki zmniejszające wrażliwość mózgu na bodźce bólowe. Natomiast ból związany z lokalizacją endometriozy w miejscach tak trudnych jak na przykład układ nerwowy można zmniejszać zabiegami neuromodulacyjnymi‹ Zabiegi neuromodulacyjne polegają na stymulacji układu nerwowego i są jednym ze sposobów na leczenie bólu. Termolezja to przypalenie prądem bolącego nerwu, a kriolezja to zamrożenie go.›. Bolący nerw da się unieszkodliwić za pomocą blokady lub termolezji czy kriolezji. Doktor Kocot-Kępska podkreśla, że bólu w endometriozie nie można ignorować.
– Gdy nie da się endometriozy zoperować, pozostaje leczenie bólu już nie jako objawu, a jako osobnej choroby.
„Taka twoja uroda. Jak endometrioza niszczy życie Polek”, Magda Łucyan, Katarzyna Górniak, Wydawnictwo Znak Horyzont

Zaloguj się, aby zostawić komentarz.