– Bycie kobietą oznacza dla mnie jedno: nieskończoną dumę – mówi Tina Kunakey. Z francuską modelką i influencerką, która właśnie została mamą, spotkałam się na chwilę w Paryżu, aby porozmawiać o kolekcji stworzonej wspólnie z marką Etam.
Zazwyczaj jeszcze przed spotkaniem wiem sporo o moich rozmówcach. Z Tiną było inaczej. Nie chciałam patrzeć na nią przez pryzmat jej medialnego wizerunku: pięknej modelki i sporo młodszej partnerki jednego z najlepszych francuskich aktorów, Vincenta Cassela. Postanowiłam dać się zaskoczyć. Zachowałam się tak, jakbym o 22-letniej modelce nigdy nic nie przeczytała. To podejście okazało się strzałem w dziesiątkę.
Nie zmieniło się jedno: Tina na żywo jest tak samo piękna jak na zdjęciach. Bez grama makijażu, pociągająca co chwilę usta bezbarwnym carmeksem, w oversize’owym golfie, który skutecznie maskuje jej ciążowe krągłości. W przeciwieństwie do zmysłowej i odważnej persony, jaką prezentuje w mediach społecznościowych, okazuje się jednak cicha, nieśmiała, wycofana. Jako że jej angielski nie jest perfekcyjny, czasami ma problem z wyrażeniem myśli. Ale to czyni ją tylko bardziej uroczą.
W kolekcji, którą Kunakey stworzyła dla marki Etam, próżno szukać bielizny, choć francuska marka z niej właśnie słynie. Modelka dostała zadanie skupienia się na kostiumach kąpielowych oraz kapsułowej linii ready-to-wear. Jednak tworząc tę ostatnią, cały czas myślała o bieliźnie. O tym, jak zmysłowo ją odkryć, jak delikatnie odsłonić i jak zgrabnie podkreślić. – Mimo że w kolekcji w ogóle nie ma bielizny, stała się ona punktem wyjścia do jej wszystkich elementów – mówi Tina. – Miksując elementy vintage z nowoczesnymi motywami, chciałam stworzyć ubrania, które możesz nosić przez cały dzień, bez względu na to, czy zależy ci na wygodzie, czy chcesz po prostu zrobić wrażenie. Ich zadaniem jest także eksponowanie bielizny – dekolty są głębokie, materiały lekko transparentne, niektóre modele mają też spore wycięcia na plecach.
Nad kolekcją kąpielową i ready-to-wear pracowały dwa różne zespoły. Tina nadzorowała jednak oba procesy. – Każdy z nich okazał się wspaniałym doświadczeniem – mówi. – Szczególnie że po raz pierwszy miałam styczność z projektowaniem. Za nami naprawdę długie miesiące, dużo dyskusji, wymiany pomysłów i, nie ukrywam, także wątpliwości. Pytam więc, czy było warto. – Totalnie! – śmieje się modelka. To, że tworzenie tej kolekcji dało jej tyle frajdy, nie oznacza jednak, że planuje projektować więcej. – Bycie projektantem to praca na pełen etat. Jest wspaniała, ale jednocześnie trochę hardcore’owa.
Kolekcja stworzona wspólnie z Etam jest więc dla niej przygodą, z której jednak korzystać mogą wszystkie kobiety. Luźne, maskujące figurę fasony odgrywają w niej równie dużą rolę co dopasowane i przylegające do ciała, bikini mają pojemne miseczki, majtki są albo zabudowane, albo mocno wycięte (to ukłon w stronę stylu lat 90.). Znajdziemy tu dzianinowe, lekko transparentne sukienki z półgolfem, luźne koszule z troczkami przy rękawach, dziewczęce komplety złożone ze spódniczki i crop topa, oversize’owy lniany garnitur, krótkie kombinezony w prowansalskim stylu i sporo elementów sportowych. – Rozstrzał inspiracji jest tu ogromny – mówi mi Tina. – Od Brigitte Bardot po A$APA Rocky’ego. O tym, że będzie to linia dla wszystkich kobiet, wiedziałam już w momencie, gdy pokazano mi jej moodboard. Na jednej planszy widniały bowiem archiwalne zdjęcia Naomi Campbell, aktualne plażowe edytoriale Ashley Graham i sesja, jaką dla francuskiego „Vogue’a” zrealizowała w zeszłym roku Anja Rubik. Pytam więc Tinę, co znaczy dziś dla niej bycie kobietą. Odpowiada krótko: dumę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.