Znaleziono 0 artykułów
06.01.2022

Fatalne role świetnych aktorów

06.01.2022
Meryl Streep w filmie „Kochanica Francuza” / Fot. East News

Krytycy i fani ich uwielbiają, na koncie mają najważniejsze branżowe nagrody, a ich nazwiska zdobią Aleję Sław. Nawet najlepszym zdarzają się słabsze momenty. Wybieramy role cenionych gwiazd, od Marlona Brando po Meryl Streep, o których wolelibyśmy zapomnieć.

Marlon Brando w filmie „Wyspa doktora Moreau”

 

Występy w takich filmach jak „Na nadbrzeżach” czy „Ojciec chrzestny” zapewniły Marlonowi Brando pozycję jednego z najlepszych aktorów w historii kina. Z biegiem lat jego gwiazda przygasła. Gdy aktor zmagał się z depresją po śmierci córki Cheyenne, nakręcił „Wyspę doktora Moreau”. W białym makijażu i przedziwnych kreacjach własnego pomysłu jest nie do poznania. Na planie notorycznie zapominał kwestie, przerywał zdjęcia i godzinami przesiadywał w przyczepie. Fatalny występ pogrzebał szanse na wielki powrót.

Meryl Streep w filmie „Kochanica Francuza”

 

Uprzedzając wszystkie zarzuty: nawet najsłabsze role Meryl Streep są lepsze od dobrych występów wielu aktorów. To nie zmienia faktu, że również legendom zdarzają się gorsze momenty. Zdaniem samej aktorki tak było w przypadku filmu „Kochanica Francuza”. – Byłam młoda i dopiero zaczynałam rozumieć, na czym polega moja praca. Grałam Brytyjkę udającą Francuzkę. Nie zagłębiłam się dostatecznie w świat mojej bohaterki. Całość wyszła bardzo nienaturalnie – mówiła po latach. Innego zdania było oscarowe jury, które doceniło aktorkę jej trzecią, po „Łowcy jeleni” i „Sprawie Kramerów” nominacją.

Leonardo DiCaprio w filmie „J. Edgar”

 

Podobnie jak w przypadku Streep, filmografia DiCaprio wydaje się pasmem sukcesów. Jeden film wypada blado na tle „Django”, „Wielkiego Gatsby’ego” czy oscarowej „Zjawy”. W „J. Edgar” aktor wcielił się w rolę cieszącego się złą sławą dyrektora FBI, wspominającego blisko pół wieku spędzone na tym stanowisku. Trudno powiedzieć, co właściwie jest nie tak z filmem Clinta Eastwooda – dziwny wybór światła, straszna charakteryzacja, a może zwyczajny pośpiech (podobno aktorzy mieli jedynie trzy podejścia do każdej sceny), ale nawet DiCaprio nie był w stanie uchronić produkcji przed porażką.

Cate Blanchett w filmie „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki”

 

Udawany akcent to zawsze ryzykowna decyzja – weźmy choćby Brada Pitta w „Zdradzie”, Eddiego Redmayne’a w „Jupiter: Intronizacja” czy Lady Gagę w „Domu Gucci”. Nie inaczej było w przypadku Cate Blanchett, która wcieliła się w rolę sowieckiej pułkowniczki Iriny Spalko w filmie „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki”. Jej stylizowany na wschodnioeuropejski akcent (w szczególności powtórzona wielokrotnie kwestia „I want to know!”) na długo zapadł w pamięć krytykom, którzy zgodnie uznali, że to najgorszy występ w karierze aktorki.

Johnny Depp w filmie „Bezwstydny Mortdecai”

 

„Edward Nożycoręki”, „Las Vegas Parano”, „Piraci z Karaibów” – Johnny Depp przez lata uchodził za hollywoodzkiego eksperta od ról outsiderów. Formuła ta w końcu musiała się wyczerpać, a każdy kolejny film z udziałem aktora wydawał się karykaturą poprzedniego. Największą porażką okazał się „Bezwstydny Mortdecai”, który trafił do kina na chwilę przed wybuchem skandalu wokół związku Deppa z Amber Heard. „Wygląda jak parodia samego siebie” – pisali krytycy, a ich opinie musieli podzielać widzowie, bo film okazał się kompletną klapą.

Sandra Bullock w filmie „Wszystko o Stevenie”

 

Sandra Bullock nie bez powodu nazywana jest królową komedii romantycznych. Jej występy w „Miss Agent”, „Dwa tygodnie na miłość” czy „Narzeczony mimo woli” na dobre weszły do kanonu gatunku. Wolelibyśmy zapomnieć o „Wszystko o Stevenie”. Bohaterka nie budzi naszej sympatii (podobnie zresztą jak jej wybranek grany przez Bradleya Coopera), humor pozostawia wiele do życzenia, tak jak garderoba i peruka aktorki. Występ Bullock doceniono Złotą Maliną. Co ciekawe, kilka tygodni później aktorka odebrała Oscara za „The Blind Side”. – Obie statuetki stoją dumnie koło siebie – zdradziła z typowym dla siebie humorem.

George Clooney w filmie „Batman i Robin”

 

George Clooney był pewien, że „Batman” stanie się jednym z najważniejszych tytułów w jego dorobku. W końcu miał zostać częścią popkultury, podobnie jak wcześniej Michael Keaton. Mimo dobrej obsady (obok Clooneya m.in. Uma Thurman, Alicia Silverstone i Chris O’Donnell) „Batman i Robin” zebrał tragiczne recenzje, a fani zamaskowanego bohatera z Gotham City byli zwyczajnie zawiedzeni. – Po premierze filmu byłem pewien, że właśnie zabiliśmy jedną z najbardziej dochodowych franczyz w historii kina – powiedział po latach Clooney, zarzekając się, że nigdy więcej nie podejmie się roli superbohatera.

Glenn Close w filmie „Elegia dla bidoków”

 

Glenn Close to prawdziwa ikona Hollywood. Mimo to po blisko pół wieku na ekranie nadal nie doczekała się Oscara. Aktorka wraz z Peterem O’Toolem utrzymuje rekord na najwięcej nominacji bez nagrody (aż osiem). Upragnioną statuetkę miał zapewnić jej występ w „Elegii dla bidoków”. Niestety karykaturalna kreacja nie spotkała się ciepłym przyjęciem krytyków, którzy uznali występ Close za najsłabszy w jej karierze. „To prawdopodobnie najgorsza rola z nominacją do Oscara w historii”, napisali krytycy „The Independent”.

Julia Właszczuk
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Fatalne role świetnych aktorów
Proszę czekać..
Zamknij