Kultowe stylizacje z „Clueless”, czyli „Słodkich zmartwień”, nieustannie powtarzają gwiazdy. Nie tylko na Halloween. Ale czy warto w filmie z 1995 roku, luźno inspirowanym „Emmą” Jane Austen, szukać czegoś więcej niż inspiracji modowych?
Choć polski tytuł filmu „Clueless” – „Słodkie zmartwienia” – nijak się ma do oryginału, oba opisują dość precyzyjnie to, co oglądamy na ekranie. Rozkapryszona licealistka Cher (Alicia Silverstone sławna w połowie lat 90. minionego wieku za sprawą teledysków Aerosmith), wzorowana na Austenowskiej Emmie, jest tym bardziej clueless, im bardziej nie chce się do tego przyznać. Nie wie nic o niczym. No, może trochę o Hamlecie, bo oglądała film z Melem Gibsonem. I odrobinę o uchodźcach z Haiti, o których wygłasza płomienną mowę podczas klasowej debaty. Z pewnością nie ma pojęcia o tym, co znaczy miłość, choć manipuluje uczuciami innych z wprawą godną własnego ojca, budzącego postrach prawnika. Oczywiście panna Horowitz wie wszystko o modzie – jak pozwala wyrazić siebie, jak działa na chłopaków, jak ukazuje to, czego nie chcemy mówić głośno.
Zmartwienia Cher smakują słodko. Zastanawia się, w co się ubrać do szkoły, jak przekonać nauczycieli, żeby poprawili jej stopnie, jak przeprowadzić metamorfozę nowej koleżanki, brzydkiego kaczątka.
Do czasu. Gdy dziewczyna zmierzy się z prawdziwymi uczuciami, prawdziwymi konsekwencjami swoich czynów i prawdziwymi problemami, dorośnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Obędzie się nawet bez pomocy dobrej wróżki, bo przecież przemiana nastąpić ma nie z Kopciuszka w księżniczkę, tylko z księżniczki w kobietę z krwi i kości.
„Słodkie zmartwienia”: Poskromienie złośnicy
„Słodkie zmartwienia” są zadziwiająco samoświadome. Reżyserka Amy Heckerling zaczyna film od teledyskowego montażu do dźwięków „Kids in America” The Muffs, w którym wykorzystuje wszystkie zgrane klisze. Przyjaciele Cher zajmują się dokładnie tym, czym ich rówieśnicy z kultowego już wtedy „Beverly Hills 90210”. W przerwie od przejażdżek jeepem urządzają imprezy przy basenie, robią zakupy w centrum handlowym albo randkują z pięknymi rówieśnikami. Tę sekwencję kończy trzeźwy monolog Cher. – Choć wygląda jak reklama, moje życie jest właściwie zupełnie zwyczajne – mówi główna bohaterka. Jej postać jest jednocześnie ponadczasowa i współczesna, sympatyczna i odpychająca, otwarta i mizantropijna. Jak Emma, którą ma za wzór. Cher usiłuje pomagać wszystkim, byle się tak naprawdę z nikim nie wiązać. Cher chce uchodzić za ideał, żeby nikt nie wiedział, jaka jest naprawdę. Cher wyraża się o wszystkim z przekonaniem, żeby nikt nie dostrzegł, że nie wie, o czym mówi.
Twórcy filmu traktują bohaterkę z czułością, ale bez pobłażania. Jak na historię coming of age przystało, dziewczynka musi dorosnąć. Biletem wstępu do prawdziwego świata okazuje się rozczarowanie. Gdy Cher rozumie, że nie wszystko i nie wszystkich może mieć pod butem, przejmuje kontrolę nad własnym życiem. Zgodnie z niezbyt feministyczną sugestią twórców konieczny etap socjalizacji dziewczynek to poskromienie złośnicy. Jeśli nie uda się to zapatrzonemu w nią tatuśkowi ani kolegom z klasy czy belfrom, utrzeć nosa uprzywilejowanej snobce musi starszy chłopak. Już przy okazji premiery zarzucano „Clueless”, że uczucie rodzące się między niespełna 16-letnią Cher a studentem, na domiar złego synem jednej z byłych żon jej ojca, można uznać za niestosowne. Przemądrzały Josh (Paul Rudd, który dziś wygląda tak samo jak 27 lat temu) ujawnia się jako cicha woda, godny przeciwnik, manipulator sprytniejszy niż Cher. Playing hot and cold, czyli sprawdzony sposób na podsycanie emocji, strategie w stylu: kto się czubi, ten się lubi, techniki komunikacyjne jak z NLP – Josh to niezły krętacz. Poskramia więc złośnicę, grając znaczonymi kartami. Jakoś trudno cieszyć się z happy endu, skoro główna bohaterka, której kibicowaliśmy jako rozkosznie zepsutej, przy mężczyźnie staje się przymilna jak puszysta kotka.
„Słodkie zmartwienia” pokazują więc konserwatywną rolę kobiety – od córeczki tatusia, która ma prawo myśleć, że rządzi światem, po przyszłą pannę młodą podległą regułom męskiego świata. W międzyczasie Cher bawi się ludźmi jak lalkami, przebiera siebie i swoje Barbie, uczy się, jak na grzeczną panienkę przystało.
Broni się więc „Clueless” głównie za sprawą mody. W niej twórcy przemycili subwersywne przesłanie. Skoro dziewczyny wtłacza się w schematy, ich ucieczką stają się ubrania. Moda pozwala im zmieniać role jak rękawiczki. Od prymuski do lolitki, od bogaczki po buntowniczkę – spektrum ekspresji jest niemal nieograniczone. Na szczęście czasy (czy to oryginalnej „Emmy”, czy najntisowych „Słodkich zmartwień”), gdy moda była dla dorastających dziewcząt jedynym bodaj wentylem bezpieczeństwa, bezpowrotnie minęły.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.