Znaleziono 0 artykułów
10.01.2025

„Rozważną i romantyczną” 30 lat po premierze ogląda się jak film o współczesnych randkach

10.01.2025
Film „Rozważna i romantyczna” na podstawie powieści Jane Austen to melodramat, który wciąż wzrusza (Fot. materiały prasowe)

Elinor (Emma Thompson) to ta rozważna, a jej młodsza siostra Marianne (Kate Winslet) – romantyczna. Czy aby na pewno? Ekranizacja powieści Jane Austen „Rozważna i romantyczna” w reżyserii Anga Lee trafiła na ekrany kin w 1995 roku. W 2025 roku klasyczny melodramat pomaga zrozumieć zasady rządzące współczesnymi randkami. 

U mnie zaczęło się od „Mansfield Park”. Okładkę utrzymaną w zielonej tonacji zdobiła reprodukcja obrazu wiejskiej posiadłości. W 1995 roku w Katowicach o takich pałacach nawet mi się śniło. Miałam 11 lat i po raz pierwszy zanurzyłam się w powieść Jane Austen. Intrygi miłosne angielskiej wyższej (i najwyższej) klasy śledziłam z wypiekami na twarzy. Niewiele rozumiałam ze społecznego tła, który jedna z najważniejszych pisarek w historii literatury kreśliła ze swadą, ale przemawiały do mnie emocje, humor, język. Przeżywając już pierwsze nieśmiałe zakochania, mogłam utożsamić się z pannami na wydaniu (często niewiele starszymi ode mnie, wchodzącej w okres nastoletni czytelniczki) wzdychającymi do przystojnych arystokratów, lordów, posiadaczy ziemskich. Bawiły mnie bon moty, pewna nieporadność bohaterów, nieporozumienia nieznośnie wydłużające oczekiwanie na happy end (o ile wcześniej zakochani mogliby się zejść, gdyby nie wszystkie te fałszywe informacje, kłamliwe liściki, niedyskretne półsłówka). Echa charakterystycznego dla Austen dowcipu odnalazłam potem w komediach romantycznych, takich jak „Cztery wesela i pogrzeb”, „Notting Hill” czy „To właśnie miłość”. Fabułą te współczesne klasyki nie różnią się zresztą specjalnie od Austenowskiego kanonu. 

(Fot. materiały prasowe)

Bohaterki „Rozważnej i romantycznej” buntują się przeciwko światu, w którym od miłości ważniejszy jest status

Po „Mansfield Park” o biednej Fanny Price, której bez posagu trudniej znaleźć męża, ale i tak zdobywa miłość, sięgnęłam po „Emmę” (zekranizowaną kilka razy, ostatnio przez Autumn de Wilde z Anyą Taylor-Joy w tytułowej roli), „Dumę i uprzedzenie” i, oczywiście, „Rozważną i romantyczną”. Tytuł powieści z 1811 roku odnosił się do dwóch sióstr – starszej Elinor kierującej się zdrowym rozsądkiem i młodszej Marianne ulegającej porywom serca. W toku akcji zubożałe panny Dashwood zamieniają się rolami – Elinor przekonuje się o sile swojej miłości do Edwarda Ferrarsa, a Marianne rozczarowana niestałością uczuć Johna Willoughby’ego decyduje się na dojrzały, oparty na zaufaniu, poważny związek z wiernym pułkownikiem Brandonem.

Obie do małżeństwa łagodnie skłania owdowiała matka. Jako że zgodnie z ówczesnym angielskim prawem dziedziczyły tylko dzieci z pierwszego małżeństwa, majątek pana Dashwooda (Tom Wilkinson) przypadł w całości jego pierworodnemu synowi. Trzy córki – najmłodsza siostra Elinor i Marianne, Margaret, to jeszcze dziecko – zostają zmuszone do przeprowadzki do mniejszego domu, pozbawione środków utrzymania, wydane na pastwę mniej lub bardziej uczciwych adoratorów. Na początku XIX wieku godne życie kobiecie zapewnić mógł tylko mąż. I Elinor, i Marianne o tym wiedzą, ale obie na swój sposób się przeciwko temu ograniczeniu buntują. Elinor wchodzi w rolę surowej zarządczyni uszczuplonego majątku. Ważniejsza od zamążpójścia wydaje jej się opieka nad matką i siostrami. Marianne ucieka w świat marzeń, gdzie o zamążpójściu decyduje miłość, a nie status. Obie buntowniczki ostatecznie wpiszą się w społeczne ramy, ale na własnych zasadach. Poślubią mężczyzn możnych i zamożnych, lecz kochających, oddanych, rozważnych i romantycznych. 

 (Fot. materiały prasowe)

„Rozważna i romantyczna” w reżyserii Anga Lee opowiada zarówno o miłości, jak i o nierównościach

Reżyser Ang Lee (później „Przyczajony tygrys, ukryty smok”) przenosząc kultową powieść Jane Austen na ekran w 1995 roku, wykazał się wyczuciem na niuanse angielskiej struktury społecznej (jako tajwański reżyser spoglądał na nią z pozycji outsidera) i wrażliwością na drżenia serca. Jego „Rozważna i romantyczna” opowiada więc w równym stopniu o nierównościach – klasy, gender, wieku – co o miłości po prostu. Tej namiętnej, porywczej, szalonej i tej cichej, dyskretnej, kameralnej. Tej małżeńskiej i tej matczynej. Tej siostrzanej i tej przyjacielskiej. Klasa uprzywilejowana angielskiej wsi (wyśmiewana zresztą nieraz przez miastowych) spędza dnie na plotkach przy popołudniowej herbacie, swataniu najbardziej pożądanych kawalerów z najlepiej rokującymi pannami, podsycaniu romantycznych fantazji dorastających dziewcząt.

Te wszystkie Austenowskie wątki pojawiły się wiele lat później w sadze Julii Quinn o Bridgertonach. Nic dziwnego, że serial Netflixa stał się hitem – młode pokolenie bezskutecznie goniące za miłością w aplikacjach randkowych zamarzyło o pozornie łatwiejszej formule. Przecież wystarczy pójść na bal, by poznać księcia. Ani u Jane Austen, ani w „Bridgertonach” nic jednak nie jest proste. Flirt obwarowany został regułami. Nie można przekroczyć jego granic, obdarowując absztyfikanta pocałunkiem. Nie można wyznać uczuć, bo trzeba czekać na sygnał z drugiej strony. Nie zawsze można wybrać właściwego kandydata samodzielnie, jako że decyzję podejmuje rodzina. 

 (Fot. materiały prasowe)

Gwiazdorska obsada filmu „Rozważna i romantyczna” świetnie oddaje ponadczasowość historii napisanej przez Jane Austen 

Męki przeżywane przez Elinor i Marianne rozumie każda współczesna dziewczyna. Tak jak Elinor wiele z nas nie może powiedzieć za dużo, żeby nie spłoszyć nieśmiałego zalotnika. Tak jak Marianne wiele z nas kocha za mocno, nie dostrzegając czerwonych flag powiewających nad głową toksycznych mężczyzn. Mistrzowski casting filmu Anga Lee pozwala jeszcze bliżej utożsamić się z bohaterkami. Emma Thompson przed Elinor miała już na koncie ekranizacje innych romantycznych powieści – „Powrót do Howards End” czy „Okruchy dnia”, ale miała dopiero zacząć podbój Hollywood (teraz wraca do korzeni, występując w czwartej części „Dziennika Bridget Jones”). Kate Winslet odkrył rok przed „Rozważną i romantyczną” Peter Jackson. Po roli w „Niebiańskich istotach” z 1994 roku młodą aktorkę zauważono, ale dopiero po ekranizacji powieści Jane Austen jej kariera nabrała tempa (dość powiedzieć, że zaraz potem wygrała casting to „Titanica”). Elinor w filmie rozkochał w sobie Edward grany przez Hugh Granta, który na plan filmu wszedł niesiony sukcesem „Czterech wesel i pogrzebu”. W „Rozważnej i romantycznej” używa całego arsenału swoich uwodzicielskich gestów – lekko przyduszony ciasnym fularem, wydaje się wciąż odrobinę nieobecny, rozmarzony, senny. Mruga zbyt często, uciekając od ukochanej wzrokiem, jąka się i plącze, przestępuje z nogi na nogę. W XIX-wiecznej Anglii nie wyróżnia się może wycofaniem, lecz z pewnością delikatnością. Willoughby (Greg Wise) to jego przeciwieństwo – rycerski, porywczy, zawadiacki, o wiele lepiej wpisuje się w wyobrażenia o księciu z bajki. A w każdym razie takim widzi go Marianne, odrzucając z początku względy Brandona (Alan Rickman w swojej najsłynniejszej poza Snape’em z „Harry’ego Pottera” roli). 

Te wzorce męskości i schematy uwodzenia nie zmieniły się do dzisiaj. Kobiety wciąż natrafiają na nieśmiałych neurotyków, przebojowych narcyzów i bezpiecznych stoików. Wciąż też zbyt rzadko znajdują w sobie odwagę, by powiedzieć, co naprawdę czują. Marianne, która nie obawia się wyrażania uczuć, ostatecznie cierpi przecież krócej niż Elinor, która swoją romantyczną stronę przed światem ukrywa.

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Rozważną i romantyczną” 30 lat po premierze ogląda się jak film o współczesnych randkach
Proszę czekać..
Zamknij