Znaleziono 0 artykułów
23.08.2024

Film „Skarby” w szczery i poruszający sposób obrazuje trudną relację matki z córką

23.08.2024
(Fot. materiały prasowe) 

Nie istnieje w przyrodzie bardziej złożona relacja niż ta między matką i córką – to taki gabaryt, że popkultura często sobie z nim nie radzi i spłyca, wykrzywia, naiwnie przekłamuje. Jeśli chcecie wiedzieć, czy każda córka wyrośnie na własną matkę, nie oglądajcie „Kochanych kłopotów”. Zobaczcie „Skarby”, znakomity debiut brytyjskiej reżyserki Luny Carmoon.

Bez matki nie istniejesz. I bynajmniej nie chodzi tu o prawidła biologii i fakt, że każdego ktoś musiał urodzić. Chodzi o to, że gdy dziewczyna dorasta, buduje autonomiczną koncepcję siebie w odniesieniu do matki. Posłusznie podąża wytyczoną przez nią ścieżką albo leci co sił w nogach w przeciwnym kierunku, gnana buntem wobec wszystkiego, co matka reprezentuje.

Podobno matka jest tylko jedna, ale tak się składa, że Maria, główna bohaterka filmu „Skarby”, ma dwie. Skrajnie różne, więc paląca tęsknota za jedną i fantazje o drugiej nakręcają niszczącą spiralę. Dziewczyna rozdrapuje rany, wierzga w żałobie, desperacko szuka w sobie strzępków utraconej matki. Nagrodzone kilkoma statuetkami na festiwalu filmowym w Wenecji i wyróżnione Nagrodą Publiczności na tegorocznych Nowych Horyzontach „Skarby” to kino wyraziste, intensywne, dzikie i ekstrawaganckie. Społeczny dramat błyskotliwie miesza się tu z mroczną baśnią i nie wiesz, czy to jeszcze brutalna rzeczywistość, czy już gorączkowa halucynacja. Luna Carmoon nakręciła film wyjątkowy i potrzebny. Reżyserka jest krytyczna wobec obowiązującej definicji dobrej matki i empatyczna wobec zagubienia córki. To ważny głos w polemice z popkulturowymi przedstawieniami matek i córek, którą uruchomiły takie seriale jak „Wielkie kłamstewka”, a kontynuują takie filmy jak „Jutro będzie nasze”.

Taka matka to skarb?

„Chciałabym mieć mamę, która bez przerwy prasuje mi ubrania” – wykrzykuje Maria po powrocie ze szkoły, w której znów jej dokuczano, bo zapomniała stroju na WF. Jej matka, wystylizowana na diwę, obwieszona biżuterią, pyskata i zabawna, wszystko potrafi zamienić w przygodę – nawet nocną przejażdżkę po śmietnikach. Maria dorasta w magicznej krainie bibelotów wyczarowanych ze zużytego pozłotka i pustych puszek. To fantastyczne, kolorowe uniwersum, pełne zabawy i miłości. Dziewczynka może myśleć, że ma najlepszą matkę na świecie, dopóki w ich mikroświat nie wkroczą ludzie z zewnątrz. Koleżanki, które zaproszą ją do swoich schludnych domów. Koledzy z klasy, którzy powiedzą jej, że śmierdzi. Dorośli, którzy orzekną, że nie tak wygląda przykładna opieka rodzica nad dzieckiem. Bo matka Marii jest także kompulsywną rupieciarą. Obsesyjnie zbiera rzeczy, a w ich zagraconym domu brakuje wolnej przestrzeni.

Luna Carmoon dzieli opowieść o dzieciństwie Marii na dwa rozdziały. W drugim z nich 10 lat później nastolatkę wychowuje już matka zastępcza. Dziewczyna ma dom, którego nie musi się wstydzić, świeżo wyprasowane bluzki i zawsze przygotowany strój na WF. Wystarczy? Maria, przygnieciona żałobą, będzie sprawdzać, ile jeszcze zostało w niej biologicznej matki. Będzie ją egzorcyzmować autoagresją, będzie ją wywoływać w obłąkańczo recytowanych rymowankach z dzieciństwa. Będzie od niej uciekać i będzie do niej biec, a z tej szamotaniny z pamięcią i stratą wybrzmi morał o tym, że relacja matki z córką jednocześnie boli i koi. Film „Skarby” – surrealistyczny, celebrujący chaos – jest też udaną próbą analitycznego objęcia specyficznej dynamiki między matkami i córkami, zagmatwania tej zależności, ale i jej siły.

(Fot. materiały prasowe) 

Wielkie kłamstewka o matkach idealnych

Różne badania psychologiczne i refleksje feministyczne wskazują na powszechną wśród dorosłych kobiet tęsknotę za bezkrytycznie akceptującą matką, która jest przyjaciółką i powiernicą. Czy to głód stymulowany wzorcami z popkultury? Wystarczy ekspresowy przegląd różnorakich zestawień najlepszych filmów i seriali o matkach i córkach. W tej kategorii od lat niezmiennie przodują „Kochane kłopoty” stworzone przez Amy Sherman-Palladino, które, prawdę mówiąc, namieszały nam w przekonaniach i oczekiwaniach równie mocno, jak klasyczne komedie romantyczne. Tak, „Kochane kłopoty” z jednej strony stawiają pomnik twardzielce, która samodzielnie wychowuje córkę, dystansując się od protekcjonalnych narracji o nieszczęściu samotnych matek (nie wszystkie cierpią, nie każdą porzucono). Ale z drugiej strony Sherman-Palladino buduje portret matki superbohaterki, która dokonuje fundamentalnego poświęcenia i heroicznie rezygnuje z komfortowego życia w przywileju, by wychowywać dziecko z dala od opresyjnych praktyk własnej matki, oziębłej bogaczki. Autorka serialu piętnuje jeden typ macierzyństwa, a nagradza inny, choć ten faworyzowany też bywa toksyczny, bo w partnerskiej, przyjacielskiej relacji zacierają się granice, potrzebne w relacji rodzica z dzieckiem.

„Kochane kłopoty” to świetny serial, ale zdecydowanie bliższe prawdy o matkach i córkach są chociażby „Wielkie kłamstewka”, które demaskują mit absolutnego spełnienia w macierzyństwie i kibicują koncepcji „rodzica wystarczająco dobrego”, autorstwa brytyjskiego pediatry i psychoanalityka Donalda Woodsa Winnicotta. Konflikt wartości, wpisany w dorastanie młodej kobiety, został tu opowiedziany po mistrzowsku za pomocą historii bohaterki granej przez Reese Witherspoon i jej nastoletniej córki, która – pewnie w ramach emocjonalnej reakcji na zakłamanie matki – zamierza sprzedać swoje dziewictwo. „Wielkie kłamstewka” skupiają się jednak bardziej na samych matkach, normalizują różnorodność pomysłów na praktykę macierzyństwa, ale już mniej uwagi poświęcają samym córkom.

Feministki też mają matki

To kolejny powód, dla którego „Skarby” Luny Carmoon są filmem tak świetnym i ważnym. Reżyserka na pierwszym planie stawia doświadczenie bycia córką. Podobnie zresztą jak Joanna Hogg w filmie „Odwieczna córka” z Tildą Swinton w roli głównej. I Carmoon, i Hogg – choć w zupełnie innym tonie – dochodzą do wniosku, że córka to funkcja niezbywalna, dożywotnia, odwieczna, jak w tytule filmu tej drugiej. Nie zależy od wieku kobiety, nie odwołuje z niej fizyczna nieobecność matki. W języku angielskim funkcjonuje zresztą słowo „daughterhood”, które określa zestaw przeżyć i doświadczeń związanych z byciem córką. W języku polskim mamy „macierzyństwo”, „ojcostwo” i „synostwo”, ale „córkostwa” nikt nie używa. Usunięte z codziennej komunikacji symbolicznie odbiera społeczną wagę córkom.

„Córkostwo” pojawiło się w tłumaczeniu książki „Zrodzone z kobiety” amerykańskiej pisarki i poetki Adrienne Rich, która źródeł konfliktów córek z matkami szukała w patriarchalnej koncepcji kobiety i twierdziła, że często córka odrzuca matkę, zamiast odrzucić system, który tę matkę ukształtował. – System opresji wobec kobiet doprowadził do rozłamu – zwłaszcza między matkami i córkami. Córki nie potrafią obdarzyć szacunkiem matek w społeczeństwie, które poniża kobiety – pisała Rich, a o jej diagnozie przypomina niedawny hit włoskiego kina, czyli „Jutro będzie nasze” Paoli Cortellesi. Dorastająca córka w milczącej zgodzie matki na przemoc widzi początkowo dobrowolną kapitulację, a nie przekleństwo patriarchatu, który pozbawia kobiety narzędzi do walki o siebie. Dlatego feministyczne publicystki, jak Adrienne Rich czy Rebecca Solnit, regularnie przypominają, że bunt córek wynika z politycznego progresu, i postulują, by widzieć w nim niezgodę na reguły starego świata, a nie krytykę kobiet, które musiały się z tym światem mierzyć. Naszych matek.

Film „Skarby” Luny Carmoon jest dostępny na platformie VOD Nowych Horyzontów.

Angelika Kucińska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Film „Skarby” w szczery i poruszający sposób obrazuje trudną relację matki z córką
Proszę czekać..
Zamknij