Plan wsparcia dla skóry
Starzeć można się pięknie, mądrze i powoli. By tak właśnie było, warto zaplanować przyszłość swojej skóry pod okiem tych, którzy rozumieją oraz wspierają kobiety w ich dążeniu do naturalnego i zdrowego wyglądu. Odwiedziłam warszawską Smart Aging Clinic, gdzie do zabiegów medycyny estetycznej podchodzi się inteligentnie, wykorzystując naturalną zdolność skóry do autoregeneracji.
Duża, nowoczesna przestrzeń kliniki, urządzona w minimalistycznym duchu, pełna naturalnego światła, to miejsce, w którym ogniskują się światowe trendy w dbaniu o skórę. Nie ma tu botoksu i wypełniaczy ani mowy o inwazyjnym poprawianiu urody. Tu lekarze, zabiegi i cała filozofia tego miejsca opierają się na profilaktyce i wspieraniu skóry w jej naturalnych zdolnościach autoregeneracyjnych, przy pomocy innowacyjnych technologii laserowych.
By zajrzeć za kulisy tego konceptu i zrozumieć, na czym polega, zapisałam się na konsultację Smart Aging.
Skóra w 3D
Pierwszym, ważnym etapem w koncepcie Smart Aging Clinic jest diagnoza. By dokładnie zbadać skórę i odkryć, czego najbardziej potrzebuje, asystentka lekarza robi zdjęcie mojej twarzy wraz z szyją i dekoltem. Portret trafia do komputera, a potem pojawia się w formacie 3D na dużym ekranie, który oglądam wraz z lekarzem dermatologiem.
Pani Doktor analizuje zdjęcie pod kątem: nawilżenia i jędrności skóry, obszarów występowania zmarszczek, przebarwień, popękanych naczyń czy rozszerzonych porów. Ku mojemu zaskoczeniu z moją 45-letnią skórą nie jest źle. Nawilżenie w normie, zmarszczki mam, ale nie jest ich specjalnie dużo, przebarwienia są drobne i powierzchowne, a pory niewidoczne. Inaczej ma się sprawa z naczynkami, tu niestety skóra potrzebuje pomocy. Na zdjęciu, w odpowiednim powiększeniu i z użyciem filtra, widać większe i mniejsze „pajączki” na policzkach, brodzie, czole… właściwie wszędzie. Przydałoby się też popracować nad wiotką okolicą oczu, to moja pięta achillesowa.
Lekarka przepytuje mnie dokładnie, sprawdzając moje badania, hormony, styl życia i wszystko, co może mieć wpływ na zdrowie skóry. Uspokaja mnie, że ze wszystkim można sobie poradzić, powoli i z rozwagą układając roczny Smart Aging Plan, i zapewnia, że nie są to inwazyjne terapie, wręcz przeciwnie. Mowa tu o krótkich spotkaniach z lekarzem, w czasie których moja skóra otrzyma dawkę energii, by ruszyć z miejsca i móc lepiej radzić sobie z kolejnymi wyzwaniami. Na czym dokładnie polega taka autoodnowa?
Boostery laserowe
Znakiem firmowym Smart Aging Clinic są tzw. boostery laserowe. To starannie przemyślany koncept wzajemnie uzupełniających się, nieinwazyjnych zabiegów laserowych ułożonych w odpowiednich odstępach czasowych, aby pobudzić skórę do autoodnowy, dając jej jednocześnie czas na odpoczynek. A wszystko to bez bólu i długiej rekonwalescencji, w przerwie na lunch!
Przykładem jest opatentowana przez firmę Sciton fototerapia BBL®, która wyparła nadal powszechnie stosowaną na rynku technologię IPL. Dzięki badaniom przeprowadzonym na uniwersytecie w Stanford wiemy, że zastosowane w urządzeniu światło szerokopasmowe (BBL®) ma naukowo udowodniony wpływ na odmładzanie genów odpowiedzialnych za starzenie skóry. Warunkiem jest jego regularne stosowanie.
Dlatego zabieg o nazwie Forever Young® BBL®, według mojego Smart Aging Planu rozpisanego przez dermatolożkę, będzie towarzyszyć mi w regularnych odstępach przez cały rok. Jego zadaniem jest stałe pobudzanie moich komórek, by produkowały jak najwięcej nowego kolagenu, a przy okazji utrzymanie w ryzach popękanych naczynek i pozbycie się drobnych przebarwień, które mam pod oczami. Jednym słowem – celem jest młodo wyglądająca, zdrowa i jędrna skóra o jednolitym kolorycie.
Moje obawy o dyskomfort w czasie zabiegów lekarka szybko rozwiewa. Czas na test praktyczny. By pozbyć się zbędnego naskórka i przygotować skórę do pracy, plan rozpoczynam od wykonania jedynego w Polsce peelingu laserowego NanoLaser Peel. Urządzenie to z pomocą odpowiedniej głowicy generuje wiązkę światła, która złuszcza nadmiar martwych komórek naskórka. Co ciekawe, sam zabieg jest błyskawiczny, bezbolesny i nie zostawia na skórze śladów. Oczywiście poza odświeżoną i rozświetloną cerą. Drugim etapem jest wspomniany BBL®. Tu sama technika jest równie prosta i szybka. Lekarka delikatnie przesuwa głowicę urządzenia po mojej skórze, a ja słyszę jedynie, że urządzenie pracuje. Na twarzy czuję przyjemne chłodzenie, dzięki czemu zabieg jest bezbolesny. Żadnego kłucia, pieczenia czy bólu. Znów miałam poczucie, że wszystko trwało dosłownie pięć minut. Kiedy oglądam skórę w lustrze widzę, że odzyskała blask, już jest gładsza, a ten efekt to dopiero początek. Pani Doktor uprzedza, że skóra potrzebuje czasu na przebudowę. Mam czekać cierpliwie i wrócić na kolejny zabieg za kilka tygodni. W tym czasie sporo się dzieje, bo cera zmienia koloryt na jaśniejszy, a moje zmarszczki na czole są wypłycone. Zabieg jest przykładem lunchowej procedury, więc tym chętniej wpisuję ją na stałe do kalendarza i traktuję jak krótką przerwę w ciągu dnia pracy. Mam nadzieję, że za rok moja skóra będzie wyglądała młodziej, a ja nadal pozostanę sobą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.