Najsłynniejsze perfumy świata zburzyły obowiązujące wcześniej kanony. W nich jako pierwszych zastosowano aldehydy. Były portretowane przez Andy’ego Warhola i uwiecznione na fotografiach Helmuta Newtona. Są synonimem luksusu i elegancji.
Na początku XX wieku salony arystokracji spowijała dusząca mieszanka kwiatowych woni i ciężkich akordów piżma. Potrzeba było Francuzki, która wcześniej oswobodziła kobiety z ciasnych gorsetów oraz teatralnych kapeluszy, by tym razem powiew świeżości wniosła do świata perfumiarzy. Chanel N°5 powstały w 1921 roku w Grasse we współpracy Coco z nosem rosyjskich carów, Ernestem Beauxem. Projektantka pozostawiła przyjaciela z jedną wskazówką: „mają pachnieć jak kobieta”.
Przez następne miesiące kompozycja składająca się z 80 składników, w tym róży, jaśminu i bergamotki pozostawała w tajemnicy, aż na Gwiazdkę Mademoiselle rozdała sto flakonów przyjaciołom i stałym bywalcom butiku przy Rue Cambon. Oni przesiadując w kawiarniach, rozpylali nowoczesny bukiet wzbudzając zainteresowanie zgromadzonych. Gdy w 1922 roku perfumy oficjalnie zadebiutowały na rynku, nastąpiła gorączka Chanel N°5. Trzydzieści lat później Marilyn Monroe, nadała im status ikony, po tym, jak w wywiadzie udzielonym magazynowi „Life” powiedziała: – Ludzie mnie pytają, co zakładam do łóżka. Górę od piżamy? Koszulę nocną? Odpowiadam: kilka kropli Chanel N°5.
Od tego czasu minimalistyczny flakon z niemal laboratoryjną etykietą pojawiał się w obiektywie Helmuta Newtona, Irvinga Penna, Ridleya Scotta, Jean-Paula Goude’a oraz Baza Luhrmanna, a król pop-artu Andy Warhol namalował serię grafik poświęconych fiolce.
Mówi się, że sprzedają się średnio raz na minutę, są stałym eksponatem muzeum MoMA, a w jesiennej kampanii Chanel Marion Cotillard zabrała je aż na księżyc.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.