Jeśli na Clare Waight Keller, która domem mody Givenchy kieruje już dwa lata, spojrzy się jako na ulubienicę koronowanych głów, królewskie referencje najnowszej kolekcji couture nie będą niczym zaskakującym. Keller jednak równie mocno, co w staroświeckiej dostojności, inspiracji szuka w niedoskonałości. To właśnie dzięki niej kobieta Givenchy ma duszę.
Najnowszą kolekcję Givenchy dyrektorka kreatywna marki Clare Waight Keller opatrzyła tytułem „Noblesse Radicale”, który w wolnym tłumaczeniu oznacza radykalną szlachtę. I owszem, na wybiegu nietrudno było zauważyć elementy inspirowane królewską garderobą, nadmiar detali i nagromadzenie baśniowych niemal motywów. Baczni obserwatorzy poczynań Keller w Givenchy zauważą jednak coś innego. Najbardziej radykalny w tej kolekcji był bowiem stopień, w jakim projektantka dała się ponieść wyobraźni, wychodząc poza strefę kreatorskiego komfortu.
Ulubiona projektantka i przyjaciółka Meghan Markle do Givenchy przyszła z minimalnym, by nie powiedzieć zerowym, doświadczeniem w wielkim krawiectwie. I paradoksalnie być może właśnie dlatego pozwala sobie na śmielsze eksperymenty w tym segmencie. Nie ma bowiem nic do stracenia. Po dwóch latach spędzonych na stanowisku dyrektor kreatywnej kurczowe trzymanie się dziedzictwa Huberta de Givenchy może przysporzyć jej więcej krytyki niż wcielanie w życie własnej, nieco bardziej uwspółcześnionej, wizji marki.
– Tą kolekcją chciałam postawić sobie wyżej poprzeczkę – mówiła Brytyjka za kulisami. – Popchnąć ją w stronę czegoś znacznie bardziej teatralnego, bliskiego nieco staroświeckiemu wizerunkowi kobiety, która żyje w zamku. Spodobał mi się jednak pomysł, że zamek, ze wszystkimi charakterystycznymi dla niego elementami, nie jest idealny. Dzięki temu brakowi perfekcji wyimaginowana postać dostała duszę. I tak czarno-białe lub kolorowe komplety z tweedu zostały zainspirowane posadzką. Mięsiste zasłony posłużyły za punkt wyjścia do stworzenia pełnych objętości peleryn i sukni z tafty. A misterne detale w srebrzystym odcieniu to współczesna interpretacja królewskich arrasów. Ta jedynie powierzchowna dosłowność przeplotła się jednak ze zwyczajnością. Przeskalowane spódnice z tafty Keller przełamała obcisłymi golfami z dzianiny w kolorze milenijnego różu, eleganckie kreacje zamiast z biżuteryjnymi pantoflami zestawiła z botkami na szpilce i cienkimi rajstopami, a ultrakobiece suknie połączyła z chłopięcymi fryzurami. W efekcie powstała najlepsza kolekcja Givenchy, jaka wyszła do tej pory spod rąk projektantki.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.