
Artyści, filmowcy i przybyszki z kosmosu. Aktywiści, poetki i pisarki-raperki. Pionierzy i pionierki, wiecznie w awangardzie, wytyczający nowe ścieżki tym, którzy podążają ich śladem. Teraz, na zaproszenie Anji Rubik, gościnnej redaktorki marcowego wydania „Vogue Polska”, ich drogi przecięły się w paryskim i warszawskim studiu, w którym opowiedzieli nam, dokąd planują wyruszyć dalej.
Michèle Lamy

Wymyka się klasycznym etykietom. W ciągu trwającej przeszło pół wieku kariery Lamy była prawniczką, tancerką kabaretową, restauratorką, artystką, projektantką, modelką i muzą. Fani nazywają ją przybyszką z odległej planety, sama mówi o sobie: „mroczny Dzwoneczek”. Jej przybycie zapowiada grzechot ciężkich bransolet, z którymi nigdy się nie rozstaje. Lamy wyróżnia się z tłumu. W dużej mierze za sprawą awangardowych kreacji, błyszczących złotem zębów i czarnej, inspirowanej berberyjską kulturą, linii na czole, którą z nabożnym skupieniem maluje co rano – zaraz po obowiązkowej filiżance herbaty i papierosie. Lamy jest patronką outsiderów, kolorowych ptaków i radykalnych indywidualistów, do których bez wątpienia należy Rick Owens. Na początku lat 90. zatrudniła go w swojej marce, później pomogła mu rozkręcić własną. Pobrali się, a po ślubie przenieśli do Paryża, gdzie zbudowali wizualne uniwersum utkane z mody, designu i wszystkiego pomiędzy. Gdy pytam, w której epoce chciałaby żyć i tworzyć, odpowiada: – W Egipcie czasów Nefertiti lub odległej przyszłości.
Gaspar Noé

Krytycy chętnie nadają filmowcom tytuł enfant terrible, jednak niewielu twórców zasłużyło sobie na niego tak jak Gaspar Noé. Od debiutanckiego „Sam przeciw wszystkim” po najnowszy „Vortex” – wszystkie filmy w dorobku reżysera wywoływały mniejsze lub większe skandale oraz dyskusje dotyczące granic kina. Noé to mistrz w ich przesuwaniu. Jego dorobek zalicza się do nurtu New French Extremity, cinéma du corps i kina „brutalnej intymności”. Prowokacja jest dla Noégo zabiegiem stylistycznym – chodzi mu o ukazanie prawdy o świecie poprzez fikcję tak brutalnie prawdziwą, że mogłaby być wycinkiem rzeczywistości. Gdy miał siedem lat, obejrzał „2001. Odyseję kosmiczną” i postanowił, że zostanie reżyserem. Niedługo później wraz z rodziną przeprowadził się z Buenos Aires do Nowego Jorku, a potem do Paryża. Tam poznał reżyserkę Lucile Hadžihalilović, z którą kręcił pierwsze filmy. Trzy dekady później jego głód kina nie słabnie: – W przyszłości chciałbym nakręcić eksperymentalny dokument, antyreligijny film edukacyjny i wskrzesić giallo – erotyczne thrillery popularne we Włoszech w latach 70.
Dorota Masłowska

W maju zeszłego roku do sieci trafiły „Motyle”, pierwszy singiel zapowiadający nowy album Doroty Masłowskiej. Raperskie ambicje pisarki spotkały się z hejtem samozwańczych obrońców gatunkowych granic. Dla niej było to zawodowe déjà vu. Dwie dekady wcześniej na księgarniane półki trafiła jej debiutancka powieść „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”. Wtedy była nikomu nieznaną maturzystką z Wejherowa, a skala sukcesu i towarzysząca jej fala krytyki okazały się przytłaczające. Dziś ceniona pisarka i laureatka Nike ma większy dystans do siebie i świata. – Ten rok będzie dla mnie najgęstszy od dawna. W kwietniu ukaże się moja płyta, co jest dla mnie najbardziej ekscytującym wydarzeniem ostatnich lat – przyznaje. Masłowska pracuje też nad nową książką i scenariuszami do dwóch filmów. W planach ma również wizytę w Chicago, gdzie zostanie wystawiony jej „Bowie w Warszawie”. Z Agnieszką Szydłowską rozkręcają kolektyw didżejski: – Puszczamy okropną muzykę i szalejemy, a wszyscy inni z nami. Następnego dnia wyglądamy dużo starzej, ale jesteśmy dużo młodsze.
Bedoes

Raperzy zdetronizowali gwiazdy kina, stając się idolami publiczności. Zdaniem Bedoesa z tym przywilejem wiąże się wielka odpowiedzialność: – Po rap sięgają często dzieciaki z problemami, takie, które potrzebują pomocy. Utożsamiają się z naszymi tekstami, więc powinniśmy uczyć je tolerancji, a nie nienawiści i przemocy – mówi. On sam był takim dzieciakiem. Zanim dołączył do pierwszej ligi rapu, był chłopakiem z bydgoskiego blokowiska Bartodzieje. Wychowały go mama, babcia i muzyka. Do dziś żyje w dwóch miastach: Bydgoszczy i Warszawie, bo, jak mówi, to go uziemia. Stara się nie zatracić kontaktu z własnymi korzeniami. Pomaga mu w tym założona z kolegami wytwórnia 2115, którą porównują do „rodzinnego biznesu” (to także tytuł ich najnowszego mixtape’u). Podobnie jak jego idol Drake Bedoes lubi flirtować z wielką modą. Niedawno wrócił z Paryża, gdzie był gościem na pokazie haute couture Chanel. Na Instagramie chwali się diamentowymi błyskotkami i platynowymi płytami, mówi tam też o rzeczach ważnych, jak konieczność utrzymywania rodziny czy równouprawnienie.

Cały tekst znajdziecie w marcowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.