Kaszmirowe sukienki, androgyniczne smokingi z klapami z jedwabiu i spódnice o fasonie kolumny nosiły na długo, zanim ukuto bijący rekordy popularności termin quiet luxury. Niezależnie od epoki, wybierały ponadczasowe kroje, trzymały się garderobianych podstaw, od czasu do czasu poddając szafę sezonowym aktualizacjom. I choć każda do tendencji podchodzi indywidualnie, łączy je zamiłowanie do purytańskiej prostoty, stonowanej palety barw, szlachetnych materiałów. Nie epatują bogactwem i w stylizacji przemycają co najwyżej jednej dyskretny symbol statusu. Wszystko inne szepcze: „dyskretny luksus”.
Phoebe Philo: Protoplastka współczesnych mistrzów cichego luksusu
Powściągliwość i dyskrecja to jej znaki rozpoznawcze, zarówno w modzie, jak i życiu. Phoebe Philo unika publicznych komentarzy, nie udziela wywiadów, stroni od mediów społecznościowych. Nazywana cichą rewolucjonistką przez ponad 15 lat spędzonych na stanowisku dyrektorki kreatywnej, najpierw domu mody Chloé (2001-2006 r.), później Céline (2007-2017 r.), kultywowała tradycyjne praktyki krawieckie, wprowadzając na salony subtelny luksus. Zaproponowała spodnie palazzo, gdy wszyscy nosili rurki. Spódnice midi, gdy królowały miniówki. Oscylowała wokół stonowanej palety barw, eksplorowała maksymalny minimalizm, a na pierwszy plan wysunęła ponadczasowość i funkcjonalność, bo jak mawia, w „ubraniach najważniejszy jest komfort”.
Dziś ze stylu Phoebe czerpią czołowi gracze branży: jej protegowany Daniel Lee, który quiet luxury powoli wprowadza do opartej na logo estetyki Burberry, czy dyrektor artystyczny Bottegi Venety Matthieu Blazy, który własną interpretację nurtu i emblematyczne dla niego „jeśli wiesz, to wiesz” przekłada na ekskluzywne tkaniny (zwłaszcza do złudzenia imitującą flanel lub dżins skórę). O tym, jak dyskretny luksus w 2023 roku widziałaby sama Philo, przekonamy się już niebawem. Po sześcioletniej nieobecności na arenie mody projektantka zapowiedziała, że we wrześniu zadebiutuje z pierwszą kolekcją sygnowaną jej własnym nazwiskiem.
Carolyn Bessette-Kennedy: Minimalizm kluczem do sukcesu
Żona Johna F. Kennedy’ego Jr., z zawodu rzeczniczka prasowa Calvina Kleina, nie miała przepastnej garderoby. Jej stylowy myk – pożądana powściągliwość, niewymuszona elegancja, nieepatowanie nowinkami – polegał na rotowaniu starannie wyselekcjonowanych ubrań i dodatków. Czego więc w szafie Carolyn Bessette-Kennedy nie mogło zabraknąć? Błękitnych levisów, śnieżnobiałych t-shirtów Gapa i szytego na miarę smukłego płaszcza od Prady, który arystokratka zamówiła w trzech kolorach. Były ołówkowe spódnice odmieniane przez wszystkie przypadki, każde możliwe wcielenie małej czarnej i kilka koszul pożyczonych od męża.
Każdy z projektów wyróżniały i zarazem unifikowały proste linie subtelnie smagające sylwetkę, odporność na sezonowe trendy, stonowana kolorystyka i uniwersalność pozwalająca zestawić je z elementem opozycyjnym – czymś elegantszym, utrzymanym w duchu casual lub sportowym. Tak innym od wystudiowanej mody reprezentowanej przez poprzednie pokolenia Kennedych. Zamiast w biżuterii siła Carolyn emanowała poprzez dodatki: maleńkie okulary przeciwsłoneczne, szylkretowe opaski do włosów, operowe rękawiczki, apaszki i jedyny szerzej dostrzegalny symbol statusu – torbę. Albo model Birkin z domu mody Hermès, Spazzolato Prady lub zbudowany na zasadzie kolczugi kuferek od Paco Rabanne.
Gwyneth Paltrow: Stylowa wczoraj i dziś
Kremowy sweter z golfem, sznurowane derby Celine, a do tego oliwkowy płaszcz z wełny opalizującej niczym aksamit. Kaszmirowy kardigan i spodnie ze skóry w odcieniu słonego karmelu lub grafitowa koszulka polo Prady i smukła spódnica z zakładkami. Ci, którzy przez ostatnie tygodnie z pożądaniem zerkali na garderobę Gwyneth Paltrow z głośnego procesu sądowego dotyczącego wypadku na nartach z 2016 roku, powinni zaserwować sobie stylową podróż w czasie, by wrócić do momentu krystalizowania się dyskretnie luksusowej estetyki aktorki na początku lat 90. XX wieku. Bo to właśnie ten pierwotny, nienarzucony przez konwenanse luz, świadomość ciała, wrodzona umiejętność noszenia ubrań bez efektu przebrania sprawia, że do dziś odwołują się do jej stylu wszystkie minimalistki. Wśród wyłanianych z szafy Gwyneth inspirujących podstaw wymienia się jedwabiste slip dresses lub te wyszywane setką mikroskopijnych cekinów, które dopiero wprawione w ruch, zdradzają swoją strukturę. Są kaszmirowe podkoszulki, przeskalowane płaszcze, kolumnowe małe białe i muślinowe woale uzupełniające zarówno komplety z dżinsami, jak i wieczorowe suknie.
Jeanne Moreau: Powściągliwa, tajemnicza, pozaczasowa
Urodzona w 1928 roku Jeanne Moreau to przypadek niezwykły. Francuska aktorka („Windą na szafot”, „Jules i Jim”) paryski szyk, tamtejszą nonszalancję oraz niemal niemożliwe do uchwycenia je ne sais quoi ucieleśniała bowiem na długo, zanim ukuto te pojęcia. W odróżnieniu do rówieśniczek – czy to Sophii Loren czy Brigitte Bardot – nie emanowała ostentacyjnym seksapilem, uwodziła naturalnością, tajemnicą. I choć przez lata była przyjaciółką oraz muzą Pierre’a Cardina, jej garderoba nie kojarzyła się z wyścigiem w przyszłość charakterystycznym dla przedstawiciela Space Age. Była ponad- i pozaczasowa.
Swoją małą czarną o dekolcie w łódkę zestawioną z zamszowymi czółenkami oraz luźno upiętym kokiem Jeanne mogłaby nosić zarówno w latach 60., jak i 90. XX wieku. Podobnie jak kostium złożony z pudełkowej marynarki i spódnicy o kroju tuby sięgającej kostek. Przeważające w jej szafie śmietankowe żakiety Chanel prawdopodobnie nigdy nie wyjdą z mody, a jej kaszmirowa polówka zapinana na guziczki z masy perłowej, ołówkowa spódnica z melanżowej wełny w odcieniu kawy zbożowej i przypominająca pożyczoną z męskiej szafy kurtka z czekoladowej skóry z lat 70. równie dobrze mogłyby stać się bestsellerami z następnej kolekcji dalekiej od ostentacji i efekciarstwa Prady.
Charlotte Rampling: Szafa uniformów
– Gdy zostajesz aktorką, ludzie wciąż cię obserwują, więc chcę się nie wyróżniać – mawia Charlotte Rampling, ikona swingującego Londynu, gwiazda „Nocnego portiera” czy „Basenu”. – Noszę projekty, które można określić jako zakonne. Zawsze kochałam uniformy. Może dlatego, że mój ojciec był w wojsku. W kostiumie jest coś anonimowego. Zbudowane ze spódniczki mini i żakietu, najpierw szył dla niej Pierre Cardin. W latach 70. i 80., naśladujące najczęściej męskie garnitury, androgyniczne – Saint Laurent oraz Claude Montana, a od lat 2000. – atelier Yōjia Yamamoto. Z kolei w wersji off-duty niezastąpionym mundurkiem Charlotte od dekad są luźne spodnie palazzo w odcieniu kości słoniowej, t-shirt i baletki Repetto. – Dziś znów są na topie, ale noszę je przez całe życie – powtarza.
Siostry Mary-Kate i Ashley Olsen: Luksusowe siostry
Wśród gwiazd, które w ostatnich latach wypracowały własne interpretacje stylu quiet luxury lub chętnie zapożyczają z niego motywy, można wymienić jeszcze Angelinę Jolie, Zoë Kravitz, Kendall Jenner czy siostry Olsen. Te ostatnie wyniosły dyskretny luksus na nowy poziom. Zakładając markę The Row, brały bowiem czynny udział w pielęgnowaniu podstaw nurtu: wykwintnego krawiectwa, jakościowych tkanin, perfekcji detalu. Gdzie więc jak nie w szafach Mary-Kate i Ashley szukać praw, jakimi rządzi się luksus?
Gdyby spisać najważniejsze zasady stylu bliźniaczek, punkt pierwszy musiałby opisywać rozmiar – zawsze o kilka numerów za duży, przeskalowany, ale proporcjonalny. Druga reguła to subtelność, kolorów, wzorów, i faktur. Last but not least, ponadczasowość – ubrania Olsenek mają być stylowe zawsze, niezależnie od czasów i trendów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.