Harris Dickinson zasłynął dzięki filmowi „W trójkącie” z 2022 roku, a dwa lata później podbija Hollywood jako nowy amant z „Babygirl” z Nicole Kidman. Kim jest angielski aktor, który rozpala widoki do czerwoności? O czym marzy? Co myśli o kobietach?
Gdy dwa lata temu rozmawiałam z Harrisem Dickinsonem przy okazji premiery canneńskiego triumfatora „W trójkącie”, wydawał się zaskoczony sławą. A raczej jeszcze w ogóle nie przyjął do wiadomości, że ją zdobył. Teraz nabrał pewności siebie. Po roli w „Babygirl”, gdzie uwodzi Nicole Kidman, został namaszczony na nowego amanta Hollywood. Amanta i bad boya zarazem, bo w thrillerze erotycznym Haliny Reijn związek z jego bohaterem, ambitnym stażystą, może doprowadzić prezeskę zarządu Romy do upadku. Ona ryzykuje wszystko – pozycję, majątek, małżeństwo, on może tylko wygrać – pracę, pieniądze, miłość.
Harris Dickinson w „Babygirl” kreuje najgorętszą rolę roku
W „Babygirl” mężczyzna i kobieta zamieniają się rolami, ale tylko na chwilę i tylko pozornie. Choć to ona jest od niego starsza, bogatsza, potężniejsza, on dyktuje zasady gry. Wciągając odurzoną namiętnością szefową w matnię kłamstw, sam buduje swoją siłę.
Harris Dickinson jako Samuel hipnotyzuje. Także dlatego, że nie przypomina klasycznego amanta. Szczupły chłopak o niezbyt twarzowej fryzurze, w gruncie rzeczy przeciętniak, toksyczny arogant. To nie bohater romantycznego melodramatu, a raczej niebezpieczny toksyk. Dickinson przypomina tego chłopaka, którego każda z nas poznała kiedyś na imprezie. I albo żałowała, że poszła z nim na drinka, albo że nie dała mu swojego numeru telefonu. Miłości życia z tego nie będzie, ale gorący romans, a i owszem.
Dickinson śmieje się jednak z tych projekcji na jego temat. – Samuel jest poraniony, a stara się sprawiać wrażenie, jakby wcale nie był złamany. To dosyć uniwersalne doświadczenie – mówił aktor na łamach „Vanity Fair”. Zanim nie zajrzał do internetowych komentarzy, tkwił w przekonaniu, że bohaterkę Kidman należy określić mianem „babygirl”. Ale to Samuela widzowie chcą widzieć jako „atrakcyjnego, uroczego, wrażliwego”. – To ostatnie mogę mu oddać – mówi Dickinson. Film każe jemu i widzom zajrzeć w głąb siebie, by dostrzec te najmroczniejsze pragnienia. – Jak bliski mamy kontakt z naszą ciemną stroną – oto jest pytanie – mówi Dickinson.
Harris Dickinson podbija Hollywood i świat mody
Aktor igra z ciemną stroną od początku kariery. 28-letni dziś londyńczyk zwrócił na siebie uwagę krytyków rolą w „Beach Rats” Elizy Hittman z 2017 roku. Doceniony na Sundance filmowy debiut pokazywał Brytyjczyka z klasy robotniczej jako dorastającego mieszkańca Brooklynu. Dickinson wiedział jednak o wiele wcześniej, że zwiąże życie z kinem i ze sceną. Jako dzieciak uwielbiał taniec. Do 17. roku życia uczył się aktorstwa. Szkołę rzucił, by zostać marine, ale do powrotu na scenę szybko przekonał go nauczyciel aktorstwa. Po „Beach Rats” jego kariera nabrała tempa – na małym ekranie wystąpił w serialu „Trust”, na dużym w trzeciej odsłonie serii „Kingsman”. Przełomem okazał się zdobywca Złotej Palmy w Cannes – „W trójkącie” Rubena Östlunda z 2022 roku, gdzie brytyjski aktor zagrał nieoczywistą rolę modela, przystojniaka, twardziela o gołębim sercu. Od tej pory Dickinson nie przestał pracować. W 2022 roku można go było jeszcze oglądać w „Gdzie śpiewają raki” na podstawie powieści Delii Owens. Rok 2023 należał do serialu „Morderstwo na końcu świata” z Emmą Corrin oraz filmu „Bracia ze stali” o sławnych wrestlerach. Teraz równolegle z „Babygirl” pojawia się w wojennym filmie „Blitz” z Saoirse Ronan.
A co dalej? Dickinson został nowym it-boyem świata mody za sprawą kampanii Prady. Coraz częściej plotkuje się o udziale Dickinsona w oczekiwanym filmie biograficznym o Beatlesach. Przygotowywana przez Sama Mendesa produkcja miałaby skłonić do udziału także Paula Mescala, Barry’ego Keoghana i Josepha Quinna. Dickinsonowi miałaby przypaść rola Johna Lennona, prawdziwego charyzmatycznego lidera legendarnego zespołu. – To skomplikowana postać. Ciekawie byłoby ją zagrać – komentuje enigmatycznie Dickinson. Do zawodu aktora podchodzi z ambiwalencją. – Aktorzy to zawodowi udawacze, kłamcy. Gdy starałem się o pierwszą rolę, powiedziałem, że mam prawo jazdy. Ale dopiero gdy wygrałem casting, poszedłem na egzamin – mówił na łamach „W”.
Na temat życia osobistego Dickinson się nie wypowiada. Od czasów szkolnych spotyka się z brytyjską wokalistką Rose Gray, która właśnie wydaje debiutancki album „Louder, Please”. Mieszkają z kotem Misty Blue w Londynie. W piosence „Switch” piosenkarka śpiewa: „Baby, we can switch however you wish. Push and pull positions. Dominant, submission”. Czyżby inspirowała się prowokującą rolą swojego chłopaka w „Babygirl”?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.