Nastoletnia gwiazdka, która kilka miesięcy wcześniej zabłysnęła rolą w „Zakręconym piątku”, pokazała się w grudniu 2003 roku na premierze innej komedii familijnej – „Fałszywej dwunastki”. Wkrótce jej romanse, ekscesy alkoholowe i narkotykowe, a nawet problemy z prawem miały zszargać wizerunek cudownego dziecka kina.
Cudowne dziecko, które zbłądziło. Niewinna dziewczyna zniszczona przez narkotyki. Wschodząca gwiazda strącona z firmamentu, zanim zdążyła zabłysnąć pełnią blasku. Hollywood kocha takie historie. I chętnie sam je kreuje. Nie tylko na ekranie, gdzie historie wzlotów, upadków i odkupienia nagradza się Oscarami. Wtedy wybitne aktorki młodszego pokolenia z zaangażowaniem grają upadłe anioły z epoki minionej. Najlepszym przykładem jest tegoroczny triumf Renée Zellweger za łzawą „Judy” o Judy Garland – Dorotce z „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, która potem została najbardziej zaćpaną ikoną lat 50. i 60.
Za kulisami Fabryka Snów też żywi się straconymi marzeniami. Wybrańców wynosi się na wyżyny, by potem z lubością obserwować ich kolejne potknięcia – ataki na paparazzich, tycie i chudnięcie, a potem znowu tycie i chudnięcie, jazdę po pijaku, obowiązkowo uwiecznioną na zdjęciach z aresztowania.
Na przełomie lat 90. i 2000 Hollywood wybrało Lindsay Lohan na swoją szamankę i ofiarę, dziwkę i madonnę, ukochaną córeczkę i lolitkę-ladacznicę. Rudowłosa dziewczynka z piegowatą buzią miała wpisać się w podobny schemat do bliźniaczek Olsen – raczej urocza niż śliczna, słodka chłopczyca, psotnica, wokół której niewinnych intryg można obudować całą fabułę sztampowego filmu familijnego. Tyle że Olsenki, kiedy zorientowały się, że są wykorzystywane, nie pozwoliły wypluć się machinie, a same wysiadły z rozpędzonego pociągu do Hollywood. Lohan leciała jak ćma do świateł reflektorów.
Zamiast zaprzyjaźnić się z Olsenkami, które niedługo po zakończeniu kariery stworzyły markę z luksusowymi ubraniami, Lindsay tańczyła na stołach z Paris Hilton. Z drugiej strony, trudno się dziwić, że musiała odreagować. W szczytowym okresie popularności filmy z jej udziałem wchodziły do kina co pół roku. Albo grała it-girl, która zaczyna rozumieć wartość prawdziwej przyjaźni, albo outsiderkę, która zostaje idolką. Gdy jeszcze nie można jej było policzyć potknięć zawodowych, zaczęto nastolatkę rozliczać z chłopaków. A że lista romansów zdawała się nie mieć końca, przypięto jej łatkę. Slut-shaming nie był wtedy jednoznacznie potępiany, a wpływy konserwatywnych purytanów, chcących wychować dzieci w czystości – przemożne.
Lohan przynosiła wytwórniom pieniądze („Wredne dziewczyny” z jej udziałem do dziś są kultowe), ale jeszcze większy obrót zyskiwały dzięki niej tabloidy. Gdy popełniła już dwa grzechy główne – nieumiarkowanie w piciu i nieczystość, przypisano jej kolejne – pychę, bo wydawało się jej, że jest zdolniejsza, niż była naprawdę, zazdrość, bo popadała w konflikty z koleżankami na planie, gniew, bo rzucała się z wściekłością nawet na fanów, którzy jej uchybili. Lohan myślała, że będzie łatwiej. W końcu kamera pokochała ją, gdy tylko nauczyła się mówić.
Lindsay Lohan urodzona w Nowym Jorku 2 lipca 1986 roku zaczęła karierę od udziału w reklamówkach. Miała trzy lata, gdy cała Ameryka znała ją z zachwalania Pizzy Hut, Wendy’s i Gapa. Pierwszy sukces w kinie miał przyjść w 1998 roku wraz z podwójną rolą bliźniaczek Hallie i Annie w „Nie wierzcie bliźniaczkom”. Potem zrobiła sobie przerwę, by powrócić na ekran jako nastolatka. Najpierw zagrała w „Zakręconym piątku” z Jamie Lee Curtis (2003), rok później w „Confessions of a Teenage Drama Queen”, potem przyszedł czas na „Wredne dziewczyny”, a w końcu „Garbi – superbryka”. Potem było już tylko gorzej. Nie wiadomo, czy jej kolejne filmy ponosiły większe porażki artystyczne czy komercyjne.
Równolegle LiLo próbowała śpiewać. Kreowana na odrobinę młodszą wersję Britney Spears – kolejną księżniczkę, która nie wytrzymała presji – śpiewała o dorastaniu („Edge of Seventeen”), nastoletniej miłości („Confessions of a Broken Heart”) i o sobie samej – „Drama Queen”. Żadna z jej piosenek nie trafiła na szczyt listy przebojów, chociaż kilka razy ogłaszała wielki comeback.
Rok 2020 może być dla Lohan przełomem. Wydała singiel „Back To Me”. „To utwór o odkrywaniu samej siebie, samoakceptacji i własnej ścieżce” – napisała na Twitterze. Trwa też produkcja horroru klasy B „Cursed” z Lindsay w roli pani detektyw mierzącej się z mrocznymi siłami.
Lohan wydaje się niezatapialna. Nie zraża się porażkami, ponad 20 aresztowaniami i pewnie kilkudziesięcioma odwykami. Upada i znów się podnosi. Jest w tym mądrzejsza od swoich poprzedniczek, które uważały, że gdy Hollywood z nich zrezygnuje, one na własną rękę powrócić nie powinny.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.