Aktorka pojawiła się w nowojorskim Rouge Club na 16. urodzinach swojej młodszej siostry, Mii. Sama świętowała sweet sixteen zaledwie rok wcześniej. W grudniu 1994 roku była już gwiazdą, bo kilka miesięcy wcześniej zagrała w teledysku do piosenki „Crazy” nagranej przez Aerosmith, zespół jej ojca, Stevena Tylera.
– Mia wyglądała, jakby była moją bliźniaczką. Gdy moja mama zobaczyła ją na koncercie, rozpłakała się. Wtedy zrozumiałam, że coś jest na rzeczy – opowiadała Liv Tyler o tym, jak dowiedziała się, że Mia Tyler jest jej siostrą, córką Stevena Tylera i jego drugiej żony, Cyrindy Foxe.
Wcześniej Liv myślała, że jest córką Todda Rundgrena, z którym jej matka modelka Bebe Buell była związana od 1972 roku. Gdy na chwilę się rozstali, miała romans z liderem Aerosmith. Owocem krótkiego związku z Tylerem jest Liv. Potem Bebe i Todd wrócili do siebie na kilka lat. I choć ta relacja też nie przetrwała próby czasu, Rundgren do dziś jest dla córki swojej dawnej dziewczyny jak drugi ojciec. – Równie ekscentryczny jak ten biologiczny. Ale zawsze zaangażowany w moje wychowanie – mówi Liv.
Tyler po raz pierwszy zobaczyła Stevena, gdy miała osiem lat. O tym, co ich łączy, miała się dowiedzieć dopiero kilka lat później, podczas tamtego koncertu Aerosmith. Ale od razu poczuła z tym długowłosym, głośnym i energicznym mężczyzną duchową więź. Podobieństwo – Liv do jej ojca, i Liv do Mii – od początku było uderzające. Ciemne włosy, pociągłe twarze, rozżarzone spojrzenia.
Mniej Liv ma z matki – subtelnej blondynki. Gdy Bebe urodziła córkę, miała 23 lata. W wychowaniu pomogły jej siostra i mama, Dorothea Johnson, specjalistka od savoir vivre’u. Otoczona przez kobiety Tyler wyrosła na „silną, odporną, niezależną”, jak sama mówi. – Zawsze potrafiłam sama się utrzymać. A mężczyźni wydawali mi się trochę tajemniczy. Jakby byli w moim życiu tylko gośćmi – tłumaczyła.
Gośćmi w jej życiu byli już Joaquin Phoenix, którego poznała na planie „Abbottów prawdziwych” w połowie lat 90., i Royston Langdon, z którym ma 14-letniego syna, Milo. Obecnym mężem Tyler jest David Gardner. Mają dwoje dzieci – czteroletniego Sailora i dwuletnią Lunę. Dla Gardnera przeprowadziła się w 2016 roku do Londynu. Choć mieszka z dala od Hollywood, mówi, że pracuje więcej niż kiedykolwiek. W latach 2014–2017 grała w apokaliptycznych „Pozostawionych” na podstawie powieści Toma Perrotty, teraz występuje w „Rozpustnicach”, a od tego roku także w serialu o strażakach „9-1-1: Lone Star”.
Miała jednak wieloletnią przerwę w graniu. Na ekran trafiła po raz pierwszy w wieku 16 lat za sprawą ojca. Zaprosił ją do występu w teledysku Aerosmith „Crazy”. Liv była już wtedy pewna, że chce pracować w show-biznesie. Nie lubiła szkoły. Nie potrafiła skoncentrować się na lekcjach, zasypiała w trakcie, a nauczyciele wyrzucali ją za karę z klasy. Przed obiektywem i kamerą poczuła się pewniej. Nigdy nie uważała, że praca odebrała jej dzieciństwo.
Mówiono tak, gdy w 1994 roku światło dzienne ujrzał klip do „Crazy”. Obok Alicii Silverstone zagrała lolitkę wykorzystującą swój seksapil. Już w pierwszej scenie obie zrzucają szkolne mundurki – minispódniczki, białe bluzki i podkolanówki, by odkryć pod spodem bieliźniane topy. W kolejnych scenach okradają stację benzynową, robią striptiz i porywają przystojnego półnagiego chłopaka.
Dziś nikt raczej nie zrobiłby takiego teledysku z prawdziwymi nastolatkami. Liv miała 16 lat, Alicia – 17. I choć przekaz klipu mógłby być zinterpretowany jako emancypacyjny, dziewczyny mają jednak przede wszystkim cieszyć męskie oko.
Bernardo Bertolucci też zobaczył w Liv nimfetkę. Reżyser w gorących, lepkich i zmysłowych „Ukrytych pragnieniach” z 1996 roku przeobraził Liv w Lucy, nastolatkę przeżywającą pierwsze miłosne uniesienia w upalnej Toskanii. I dla Lucy, i dla Liv to był rytuał przejścia. Stała się kobietą.
W 1998 roku zagrała ukochaną Bena Afflecka i córkę Bruce’a Willisa w „Armageddonie”, a na początku nowego milenium stała się Arweną z „Władcy pierścieni”. Na przełomie mileniów była jedną z najgorętszych gwiazd. W 1999 roku na gali MET pojawiła się u boku Stelli McCartney, wzbudzając sensację dopasowanymi topami z napisami „Rock Royalty”. Przyjaźniła się też wtedy z Naomi Campbell, Kate Moss czy Demi Moore. Potem zniknęła. Musiała uporać się ze stanami lękowymi. Strachem napawał ją każdy kontakt z fanami.
Najważniejsza wtedy stała się rodzina. Liv zawsze chciała być mamą i stworzyć dom inny niż znała z doświadczenia. Chociaż wspomina dzieciństwo jako pełne miłości, brakowało w nim stabilizacji. – Paradoksalnie, z racji tego, że otaczali mnie ekscentrycy, stałam się normalna i praktyczna. Codziennie pracuję, gotuję obiad, czytam bajki na dobranoc – opowiada.
W jej życiu jest miejsce dla obu ojców. Tyler był nawet przy narodzinach Sailora. Urodził się sześć tygodni przed terminem, gdy ani Dave’a, ani Bebe nie było w pobliżu. Liv zadzwoniła po Mię, a ona po tatę. – Jest świetnym, ale nietypowym dziadkiem. Dzieci widzą w nim czarodzieja, który wydaje dziwne dźwięki, ma dziwną fryzurę i dziwną biżuterię – śmieje się Liv.
W 2017 roku w programie o genealogii „Who Do You Think You Are” Liv i Steven dowiedzieli się, że wywodzą się z rodziny o wielopokoleniowych tradycjach artystycznych. Tyler nie miała wyjścia – wróciła do kina.
Ale do Hollywood już zawsze będzie miała dystans. Uważa, że jest pełen szowinistów i ageistów. Odskocznią jest dla niej działalność charytatywna. Od 2003 roku jest ambasadorką dobrej woli UNICEF-u. Między wychowaniem trójki dzieci, pracą a aktywizmem jest też miejsce dla niej samej. To zasługa medytacji, którą praktykuje od lat. Jej pseudonim na Instagramie brzmi @Livalittle. Ta gra słów łączy jej imię z mottem: „poszalej trochę”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.