Znaleziono 0 artykułów
06.08.2020

Historia jednego zdjęcia: Paris Hilton i Kim Kardashian w 2006 roku

(Fot. Getty Images)

Dziedziczka hotelowej fortuny, it-girl i gwiazda telewizji przyleciała na Oktoberfest do Monachium z mniej znaną koleżanką – córką hollywoodzkiego adwokata Roberta Kardashiana. Wkrótce Kim wyszła z cienia i została największą celebrytką drugiej dekady XXI w. Paris Hilton pokazała, jak to zrobić.

Paris Hilton wymyśliła, jak być gwiazdą w XXI w. W każdym razie sama tak twierdzi. Po pierwsze trzeba mieć pieniądze. Pierwszy milion dostać od rodziców, a kolejne zarobić. Po drugie – świetnie się ubierać. Dziedziczka hotelowej fortuny na początku milenium nosiła różowe dresy Juicy Couture, czapki z daszkiem Von Dutch i tony bardzo błyszczącej biżuterii. Sama określiła to jako „iconic”. To jedno z charakterystycznych dla niej haseł, które potem naszyła na koszulkę własnej marki. Po trzecie – stworzyć siebie. Zgodnie z zasadą, że gwiazdy się nie rodzą, tylko są kreowane, Hilton wzięła sprawy w swoje ręce. Miała 19 lat, gdy w 2000 r. „Vanity Fair” napisał, że jest najważniejszą nowojorską it-girl. Od tej pory potrafiła sprzedać wszystko. Stworzyła wiarygodny wizerunek niegrzecznej imprezowiczki, blondynki z dowcipów, dekadenckiej księżniczki. – That’s hot! – skomentowałaby, wiedząc, że im większą irytację budzi u jednych arogancją, tym żarliwiej ufają jej wyznawcy. Niczym królowej zdarzało jej się mówić o sobie w trzeciej osobie: „Loves it”.

Blond bogini zstąpiła na Ziemię w 2003 r., gdy razem z przyjaciółką, Nicole, córką Lionela Richiego, wystąpiła w reality show „Proste życie”. Bogate dziewczynki na miesiąc zamieszkały na prowincji, u niezbyt zamożnej rodziny z Arkansas. Po raz pierwszy w życiu musiały zarobić. Nie setki tysięcy dolarów za jedną noc (bo tyle Paris inkasowała za pojawienie się na imprezie), ale kilka dolarów za godzinę w brudnym barze z burgerami. W zamierzeniu program miał pokazywać, jak Paris i Nicole pokornieją, ale stał się kultowy dzięki dezynwolturze bohaterek. Nie przejmowały się nikim ani niczym. Robiły swoje. Uczyły się „prostego życia” od swoich gospodarzy, ale nie zmieniły przyzwyczajeń. Do kelnerskich fartuchów nosiły okulary Diora z kryształkami.

„Proste życie” nie było pierwszą rolą Hilton. W 2004 r. ukazał się film „1 Night in Paris” pokazujący… jedną noc z Paris. Sekstaśma nie tylko nie zaszkodziła dziedziczce, ale wystrzeliła ją do stratosfery sławy. Nic dziwnego, że podobny manewr zastosowała w 2007 r. Kris Jenner, ujawniając erotyczne nagranie z udziałem pierworodnej córki Kim Kardashian. Od tego zaczęła się kariera całego klanu. Gdyby nie sekstaśma, być może nie byłoby programu „Z kamerą u Kardashianów” (a było już 18 sezonów produkcji).

Na pewno nie byłoby Kim, gdyby nie Paris. Kardashian chodziła do szkoły z Nicole Richie, ta poznała ją z Paris, a potem Kim została asystentką Hilton. W pracy nauczyła się, jak być sławną z bycia sławną, czyli jak budować markę osobistą, wtedy tak jeszcze nie nazywaną. Paris wychowana w należących do rodziny apartamentach hotelowych, wiedziała, że praca ściśle łączy się z życiem prywatnym. Nie przewidziała jednak, że uczennica przerośnie mistrzynię. Kim z przyjaciółki stała się rywalką. Dziś Kardashian ma 182 mln obserwatorów na Instagramie, mnóstwo marek sygnowanych nazwiskiem i rodzinę jak z obrazka. Paris wybrała inną drogę – stała się niejako pamiątką po samej sobie sprzed lat.

Odcina kupony od przebrzmiałej sławy. Kiedyś opowiadała, że od dziecka kochała perfumy, bo kolekcjonowała je jej matka, dziś w autorskiej linii ma 25 zapachów. Pracuje jako DJ-ka w prestiżowych klubach. Właściciele płacą krocie, bo przecież kto jak kto, ale Paris wie, jak tańczyć na stołach, pić szampana z butelki i wyglądać zabójczo w króciutkich sukienkach. Od niedawna inwestuje w start-upy. Czasami narzeka, że kontrahenci nie traktują jej poważnie, bo zbyt serio potraktowali wizerunek głupiej blondynki, który sama zbudowała. Ale najczęściej świetnie się bawi, podsycając mit o samej sobie. Na Instagramie (raptem 12,4 mln obserwujących) porównuje się do Marilyn Monroe, przebiera w ubrania sprzed lat albo tworzy kiczowate kolaże z jednorożcami, tęczami i motylkami.

Podobno zaprosiła Kim na nadchodzący ślub. Ale gdy Kanye West ogłosił, że startuje w wyborach prezydenckich, natychmiast nagrała prześmiewcze wideo. „Make America Hot Again” głosi hasło kampanii Paris 2020. Przebrana za Elle Woods z „Legalnej blondynki” zbiera lajki za girl power. Niepostrzeżenie barbie została idolką feministek. I ikoną stylu dla dziewczyn z pokolenia milenialsów. Niedawno ukazała się na winylu debiutancka płyta „Paris” z 2006 r. (przy uznanym wtedy za szczyt złego gustu singlu „Stars are Blind” przeboje Britney Spears wydawały się wyrafinowane). Kendall Jenner, młodsza siostra Kim, na 21. urodziny włożyła identyczną sukienkę, co Hilton kilkanaście lat wcześniej. Cekinowa, kusa, wydekoltowana – Paris niewiele pozostawiała wyobraźni, więc wydawało się, że wiemy o niej wszystko.

Ale prawdziwej Paris podobno jeszcze nie widzieliśmy. Traumę z przeszłości ma ujawnić we wrześniu w filmie dokumentalnym „This Is Paris”. To kolejny etap współpracy z YouTubem, gdzie prowadzi kanał z poradami na temat flirtu, gotowania i stylu. Zapytana przez magazyn „Wonderland” o plany na 2020 r., Paris odpowiedziała: „Sliving”. To jej kolejne powiedzonko, które na stałe weszło do słownika. „Sliving” to „slaying” i „living” w jednym, czyli po prostu życie w zachwycie.

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Historia jednego zdjęcia: Paris Hilton i Kim Kardashian w 2006 roku
Proszę czekać..
Zamknij