Czy pomyliliście kiedyś jawę ze snem? Albo ukradliście coś, mając pieniądze? – pytała grana przez Winonę Ryder Susanna w „Przerwanej lekcji muzyki”. Film okazał się dla aktorki proroczy, bo choć chciała w nim pokazać swoją przeszłość, przepowiedziała przyszłość: depresję, zatargi z prawem, odejście w niepamięć. Dziś – po spektakularnym powrocie w serialu „Stranger Things”, powtarza, że jej historia to znacznie więcej niż „wielka sława, upadek, skandal i Johnny Depp”. Trudno się nie zgodzić.
Niewielka postura, porcelanowa cera oraz hipnotyzujące spojrzenie, wciąż wyrażające jej romantyczny niepokój. Grunge’owa koszula, ciężkie mokasyny i przeskalowany garnitur. Znając jej podejście do mody, pewnie wyszperany w sklepie vintage gdzieś na Manhattanie lub kupiony za bezcen w pobliskim second handzie. Gdy patrzymy na zdjęcia Winony Ryder z konferencji prasowej czwartego sezonu serialu „Stranger Things”, trudno oprzeć się wrażeniu, że aktorka pochodzi z innej epoki.
Podobno jest obsesyjną zbieraczką. – Wciąż trzymam liściki ze wskazówkami od Martina Scorsese, które podsyłał mi podczas prac nad „Wiekiem niewinności” – opowiadała w wywiadzie dla „Rolling Stones”, przypominając sobie, że od premiery produkcji minęły już niemal trzy dekady. W jej apartamencie natknęlibyście się na karton z VHS-ami z rockowych koncertów czy ten z kasetami, na których nagrane są ważne wiadomości głosowe. Pewnie też sprzed kilkunastu lat.
Mówi, że zanim nauczyła się robić selfie, minęło „żenująco dużo czasu”. Za to, tak jak podczas pierwszych wywiadów, w wypowiedziach przemyca aluzje do utworów Gore Vidala, George’a Orwella i J.D. Salingera. Ta „staroświeckość”, jak sama mówi o swoim charakterze, ma też związek z metodą aktorską. – Jeśli na ekranie mam płakać, płaczę. Nie potrzeba jej do tego spreju mentolowego ani żadnych innych nowoczesnych bajerów.
Skrawki życia
Outsiderką czuła się od dziecka. Można by pomyśleć, że to uniwersalny ból wieku nastoletniego, ale w końcu nie każdy dorastał w hippisowskiej komunie. I nie każdy za ojca chrzestnego miał Timothy’ego Leary’ego, jednego z inicjatorów ruchu dzieci kwiatów. – Choć urodziłam się w roku 1971, mentalnie dorastałam w latach 60. – mawia.
Ojciec Winony, pisarz i wydawca Michael Horowitz, zabierał ją na protesty beatników i odczyty poezji (to od nazwiska jego ulubionego muzyka Mitcha Rydera Winona zapożyczy sceniczny pseudonim). Matka, redaktorka oraz producentka klipów edukacyjnych Cindy Istas, uczyła ją historii kina. W stodole rozwieszała prześcieradło, na którym wyświetlała czarno-białe filmy. – Tam zobaczyłam wszystkie produkcje Elii Kazana i wszystkie z udziałem Johna Cassavetesa – wspominała. Jej cel wkrótce stał się jasny: Hollywood. Niby nieosiągalny dla nastolatki z Minnesoty, ale nie dla beatniczki z krwi i kości oraz córki chrzestnej Leary’ego.
Orbitowanie bez cukru
Pierwszy angaż dostała w wieku 13 lat w dramacie „Lucas” Davida Seltzera. Reżyser przyznał po latach, że jej umiejętności aktorskie były mizerne, ale „zafrapował go jej wdzięk, oryginalna uroda” i nieszablonowość (w ramach przesłuchania wysłała nagranie, na którym recytowała monolog z powieści – jakżeby inaczej – J.D. Salingera). Film nie odniósł sukcesu, widzowie nie walili do kin drzwiami i oknami. Ale wystarczył jeden z nich – Tim Burton, który w farbowanej na kruczoczarno blondynce odnalazł swoją neurotyczną Lydię z „Soku z żuka”. Dla Michaela Lehmanna okazała się z kolei żądną krwi Veronicą ze „Śmiertelnego zauroczenia”.
Bajka, już nie o filmowych Lydii czy Veronice, lecz o samej Winonie trafiła na podatny grunt. Młodzi widzowie, zmęczeni perfekcyjnie nieperfekcyjnymi Baby z „Dirty Dancing” czy Samanthą z „Szesnastu świeczek”, wreszcie dostali bohaterkę uosabiającą nastoletni niepokój. Tak jak oni melancholijną, zafascynowaną rock’n’rollową sceną East Endu i grungem – w męskich marynarkach, nadgryzionych zębem czasu ramoneskach, sukienkach łowionych w second handach czy flanelowych koszulach. Introwertyczna, marzycielska. Ryder z roku na rok szkoliła się w rolach buntowniczek oraz wyrzutków, wiedzących i czujących więcej.
Śmiertelne zauroczenie
W lata 90. weszła z przytupem. Na planie „Edwarda Nożycorękiego” ponownie spotkała Tima Burtona. Film zarobił zawrotne 86 milionów dolarów. Za rolę w komediodramacie „Syreny” została wyróżniona nominacją do Złotego Globu, a „Drakula” Francisa Forda Coppoli okazał się dla niej znakomitym prologiem do kultowych już produkcji kostiumowych – „Wieku niewinności” i „Małych kobietek” (za role w których była nominowana do Oscara). Mimo pasma sukcesów w pewnym momencie coś poszło nie tak. Najpierw przyszły finansowe klęski jej kolejnych przedsięwzięć („Chłopców” czy „Sposobu na Ryszarda”, gdzie zagrała małą rolę), później rozstrój nerwowy spowodowany rozstaniem z Johnnym Deppem.
– Jako nastolatka byłam ulubienicą prasy. Kochano mnie, choć teraz odnoszę wrażenie, że czekano, aż coś zepsuję. Nie miałam w szafie trupów, ale zaręczyłam się z Johnnym i od tamtej pory jest już tylko źle – podsumowywała gorzko w 1993 roku.
Wiek niewinności
Kiedy się poznali, ona miała 17 lat. – Był moim pierwszym partnerem i kochankiem – mówiła. On był już dwukrotnie zaręczony i żonaty, ale utrzymywał, że „nigdy wcześniej nie doświadczył niczego, co mógłby porównać do uczucia, jakie łączyło go z Ryder”. Rozpad związku, najprawdopodobniej zbyt medialnego, był początkiem problemów alkoholowych Johnny’ego. Dla Winony – lekomanii. – Snując się po mieście, zobaczyłam moje zdjęcie na okładce „Rolling Stone”, podpisane „Winona, najszczęśliwsza dziewczyna na świecie”. To złamało mi serce. Nie miałam siły powiedzieć, że jest inaczej. Byłam przepracowana i przemęczona – zbyt zmęczona, by spać. Zgłosiła się do szpitala psychiatrycznego. Na obserwacji została ledwie kilka dni. Wyszła z przekonaniem, że musi zwolnić.
Niedługo później ojciec podarował jej „Przerwaną lekcję muzyki” autorstwa Susanny Kaysen, historię zagubionej i przerażonej dziewczyny, tak jak Winona szukającej pomocy w ośrodku zamkniętym. Dzięki tej powieści Ryder odważyła się głośno opowiedzieć o depresji, zrywając z piętnem ciążącym nad osobami chorymi psychicznie. A żeby dodać odwagi innym, jako aktorka i producentka zaangażowała się w pracę nad ekranizacją książki.
Film, który miał być jej wielkim powrotem, okazał się „koronacją powitalną” dla Angeliny Jolie (Oscar za rolę drugoplanową). Poczucie klęski spotęgowały pozostałe produkcje Winony, albo o nienajlepszych recenzjach, albo finansowe fiaska. Najczęściej odtwarzany obraz z jej udziałem z tamtego okresu? Ten, w którym zostaje aresztowana, usiłując wynieść wór ubrań z domu towarowego Saks Fifth Avenue. Tyle że to nie był film.
Czarownica z Salem
W torbie aktorki, którą policja przejęła 12 grudnia 2001 roku, znaleziono ubrania i dodatki o wartości ponad pięciu tysięcy dolarów oraz osiem opakowań nielegalnie zdobytych leków na receptę. Prokurator, który prowadził sprawę, zaaranżował pokazowy proces. Na wstępie odrzucił ugodę i zaproponował trzyletni nadzór sądowy, 480 godzin prac społecznych oraz karę grzywny w wysokości 2700 dolarów. Tym samym zaserwował Winonie ban na Hollywood.
Jeszcze w trakcie rozprawy koło ratunkowe rzucili jej dziennikarze „Washington Post”, zaznaczając, że „nawet jeśli jest sklepową złodziejką, ma nienaganny gust”. Słowa podchwycił Marc Jacobs (kaszmirowy sweter projektanta znalazł się w worku wynoszonym z Saks Fifth Avenue) i zaangażował ją do wiosennej kampanii marki. W 2016 roku mianował twarzą linii kosmetyków, a w 2022 torebki J Marc.
Winona: Przebudzenie
Mówiło się o upadku Winony. Ona jednak z filmu nie zrezygnowała, wybierając niezależne produkcje. Każdego roku w latach 2006-2013 pracowała nad co najmniej jedną. Szansę powrotu na szczyt dali jej bracia Duffer, obsadzając ją w 2016 roku w przebojowym „Stranger Things” Netfliksa. – Ma w sobie nieprzewidywalność, rodzaj niepokoju, o który byliśmy gotowi walczyć – mówili oni. Ona dodawała, że rola matki jednego z głównych bohaterów „chyba wreszcie pozwoliła jej dorosnąć w oczach widzów”.
Być może teraz znów stoi na rozstaju. Introwertyczna, marzycielska – czy stanie się specjalistką od ról neurotycznych matek? Na pewno z afiszy nie zniknie. W końcu, jak przepowiedział Johnny Depp w wywiadzie z „LA Times” w 1990 roku, „Grać będzie jeszcze w 2040. Ma w sobie tyle energii… Czasem trudno ją zatrzymać”. Cóż, można powiedzieć, że wytatuowany na ramieniu aktora napis „Wino(na) Forever” zobowiązuje.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.