Czasami kochają romantyzm, a kiedy indziej ascezę. Wypatrzą każdą perełkę vintage. Z łatwością połączą pozornie niepasujące do siebie elementy. I są kompletnie różne. Jeśli uważacie, że stylizacje Lily Collins z „Emily w Paryżu” mają mało wspólnego z nowoczesnym paryskim lookiem, inspiracji szukajcie u źródła. Oto nasze ulubione francuskie influencerki.
Camille Charriere: Nad kanałem La Manche
Na takie jak ona w branży mówi się the OG’s, czyli the originals. Pierwsze influencerki najczęściej zaczynały jako blogerki, a popularność zdobyły przed epoką Instagrama.
Mimo typowo francuskiego nazwiska Camille jest pół-Francuzką i pół-Brytyjką, a czas najczęściej dzieli między Paryż a Londyn. Charriere jest kobietą renesansu – doradza młodym markom i projektantom, wspólnie z przyjaciółką Monicą de La Villardière prowadzi podcast „Fashion: No Filter”, jest gospodynią programu „Paris Fashion” emitowanego na Canal+, pisze także felietony m.in. do „The Telegraph” i francuskiego „Vogue’a”. A przy tym zawsze wygląda świetnie.
Może dlatego, że przesadnie się nie stara? Od lat nosi praktycznie tę samą fryzurę (kiedyś miała grzywkę, ale pozwoliła jej odrosnąć) i niemalże niewidoczny makijaż. W stylizacjach wyjątkowo umiejętnie łączy stare z nowym. Czasami skłania się ku klasyce i, niczym kiedyś Ruth Bader Ginsburg, zarzuca kolorową chustę na trencz, innym razem paraduje po ulicach Paryża w awangardowych kozakach od Coperni, a wakacyjne wieczory na Sycylii celebruje w kusej sukience projektu Anthony’ego Vacarrello. 2020 r. przyniósł jej szczęście w miłości – w sierpniu ogłosiła na Instagramie, że zaręczyła się z francuskim producentem François Larpinem. Już teraz uchodzą za jedną z największych paryskich it-couples.
Sabina Socol: Blondes have more fun
W latach 70. Francuzki inspirowały się fryzurami Jane Birkin i Françoise Hardy. Lata 2000. też mają swoje ikony – dziś najmodniejsza grzywka ma wyglądać jak ta, którą noszą Jeanne Damas albo Sabina Socol.
Nonszalanckiej Socol można by zwierzyć się z problemów sercowych, wypić z nią za dużo wina na balkonie stereotypowo paryskiej kamienicy i… ukraść co najmniej połowę zawartości jej szafy. Styl Sabiny, która z wykształcenia jest dziennikarką, a karierę zaczynała we francuskim „L’Officiel”, przemawia do romantyczek. Socol jest wierna rodzimym markom (często można spotkać ją w ubraniach Rouje, czyli marki Jeanne Damas). Jej wizerunek łączy kalifornijski seksapil z je ne sais quoi. Kardigany i bliźniaki w stylu retro nosiła na długo zanim powróciły do łask. Nic więc dziwnego, że marka b.Fleurs zaprosiła ją do zaprojektowania kapsułowej kolekcji swetrów. W linii stworzonej przez Socol znalazły się kuse topy z dzianiny przeznaczone do noszenia z dżinsami o podwyższonym stanie oraz sukienka mini, idealna do kozaków w stylu Catherine Deneuve.
Chloé Harrouche: Minimalizm po parysku
Nawet jeśli nie znacie jej nazwiska, na pewno kojarzycie jej stylizacje z Instagrama @louloudesaison. Jest jedną z najczęściej fotografowanych dziewczyn podczas tygodni mody, a swoje zamiłowanie do klasyki przelała na autorską markę – ubrania z kolekcji Lou Lou Studio można już kupić m.in. na Luisa Via Roma i Net-a-Porter.
O codziennym życiu mówi „kontrolowany chaos”, bo oprócz prowadzenia dwóch firm wychowuje także dwójkę małych dzieci. Jej garderoba oddaje zresztą ten rytm – Chloé kocha oversize, często czerpie inspiracje z męskiej garderoby, obszerne płaszcze zarzuca na sukienki maksi lub zestawia z garniturami własnego projektu. Ma świetne oko do detali i nie boi się ich przeskalowanych form – dużo wspólnego ma więc z siostrami Olsen, które mimo drobnej postury, także często wybierają ogromne torby typu shopper czy grube szale, które ciasno oplatają wokół szyi.
Géraldine Boublil: Mama na obcasach
– Przede wszystkim jestem mamą – mówi Boublil pytana o to, czym zajmuje się w życiu. Podobnie jak Harrouche wychowuje dwójkę małych dzieci. Z wykształcenia jest dekoratorką wnętrz, a w sieci znana jest jako @erinoffdutty.
Mimo że jest z krwi i kości paryżanką, jej styl został w dużej mierze ukształtowany przez częste przeprowadzki. Géraldine karierę w modzie zaczynała w dziale PR-u Diora. Później spędziła dwa lata w londyńskim biurze Givenchy, a kolejne 24 miesiące w Nowym Jorku, gdzie jako wolny strzelec współpracowała z wieloma amerykańskimi markami. Dziś jej stylizacje są wypadkową inspiracji zaczerpniętych z każdej z tych metropolii, ale jedno się nie zmieniło – Boublil nadal najbardziej ceni wysokiej jakości krawiectwo, klasykę i rękodzieło.
Bliski jest jej konceptualizm Prady, ale też wyrafinowanie Chanel. Delikatne sukienki z jedwabiu lubi przełamywać męskimi marynarkami i łączyć je ze sneakersami, kocha trencze, szpilki i klasyczne mokasyny, które nosi z dżinsami vintage i żakietami o skróconym fasonie.
Leia Sfez: Ciągle w ruchu
Mimo że jej profil na Instagramie śledzi prawie pół miliona osób, Leia woli trzymać się z daleka od blichtru branży mody, a czas przyjemniej niż na ściankach spędza w domu z mężem i dwójką dzieci (mają syna i córkę, a niedługo po raz trzeci zostaną rodzicami).
Posiadanie rodziny było bardzo istotne dla Lei, która w internecie zaczęła działać w 2012 r. – wcześniej pracowała jako modelka i asystentka dla kilku francuskich domów mody. Wiedziała, że bycie mamą sprawi, że nie zachłyśnie się światem mody. Codziennie będzie wracała do kogoś, kto będzie kochał ją bezwarunkowo i nie będzie jej oceniał.
Leia Sfez to piekielnie stylowa młoda mama. Jest wysoka, więc rzadko kiedy nosi buty na obcasie. Częściej można spotkać ją spacerującą z dziećmi w wygodnych sneakersach lub skórzanych mokasynach, które łączy z krótkimi spódniczkami albo dżinsami. Jej bezbłędne stylizacje są dowodem na to, że klasyka zawsze się obroni – zamiast ekstrawaganckich zestawień wybiera prostotę, którą uzupełnia ponadczasowymi akcesoriami wysokiej jakości: sandałami Chanel, torebką Birkin od Hermès czy balerinami Diora. Leia przyjaźni się z inną stylową mamą z Paryża, Chloé Harrouche, i cżęsto nosi jej projekty,
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.