Jeszcze szersze ramiona, mocniej zaznaczona i podwyższona talia oraz maksymalnie wydłużające sylwetkę nogawki spodni. Zanim Isabel Marant zaprosiła swoich gości na imprezę zwieńczoną iście francuską, glutenowo-maślaną ucztą, zaprezentowała kolekcję, w której do ekstremum wynosi swoje ulubione motywy.
Zadawanie Isabel Marant pytania o jej ulubioną dekadę w modzie byłoby nie tylko zbędne, ale zwyczajnie nie na miejscu. Nie potrzeba bowiem specjalistycznej wiedzy, by dostrzec, że szczególnie ukochała sobie lata 80.: mocno zarysowaną talię, spodnie z wysokim stanem i baloniastymi, zwężanymi ku dołowi nogawkami, poszerzoną linię ramion i buty z ostrymi czubkami. W sezonie jesień-zima 2020-2021 nic się u Marant nie zmienia. No może poza skalą. Każdy ze swoich ulubionych motywów projektantka wynosi bowiem do ekstremum.
Paski zdają się ściskać talię jeszcze bardziej – bez względu na to, czy pod spodem znajduje się luźny top, sweter czy płaszcz. Spodnie mają jeszcze wyższy stan i już nie tylko zwężaną ku dołowi nogawkę. Wraz z odsłoną nowej kolekcji Marant proponuje też ultrawąskie cygaretki i legginsy „narciarki”, które – zgodnie ze swoją ulubioną proporcją – łączy z obszerną górą i wysokimi obcasami. Szersza jest także linia ramion, która przyjmuje wręcz geometryczny kształt.
Mimo że sylwetki w nowej kolekcji aż krzyczą „Marant”, projektantka nieco odchodzi w niej od swojej innej ulubionej estetyki, czyli boho. Stylizacje są bardziej miejskie, a paleta kolorystyczna spokojniejsza i obracająca się głównie wokół maślanych odcieni beżu i kości słoniowej, bieli, szarości i czerni, które jedynie gdzieniegdzie przełamuje bladą czerwienią, karmelem i odcieniem morskiej zieleni.
Luksusowa i wygodna. To słowa, które chyba najtrafniej oddawać będą ducha kolekcji Isabel Marant. I to nie tylko tej najnowszej, ale też wszystkich poprzednich. Komfort i nonszalancja, które osiąga się jednak bez konieczności poświęcania nienagannej konstrukcji, od lat leżą przecież u podstaw jej marki. Na zamaszystym wybiegu, na którym obserwowaliśmy wczoraj ich kolejne wcielenie, czuć było déjà vu. Ale za to jakie przyjemne!
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.