
David Lynch dbał o to, by kostiumy bohaterów jego filmów i seriali wyrażały ich indywidualność. Te stroje do dziś inspirują projektantów – Alessandra Michelego, Rafa Simonsa czy Demnę.
Magnetowid z mechanicznym mlaśnięciem wsysa kasetę, na której nabazgrałam flamastrem tytuł: „Dzikość serca”. Mam 13 lat. Sailor Ripley wypowiada kwestię o swojej wężowej kurtce: „Ta kurtka jest symbolem mojej indywidualności i wiary w wolność jednostki”, a ja czuję, że na mojej twarzy pojawiają się wypieki. Tym samym reżyser filmu, David Lynch, staje się dla mnie jednym z pierwszych nauczycieli antropologii mody. Zapamiętam na dobre, że ubrania nie są po prostu rzeczami, a stanowią część tożsamości, to nasze intymne manifesty. Lynch w swoich filmach pozwalał kostiumom prowadzić własną narrację.
David Lynch przez swoją kampową wrażliwość przepuszczał również kostiumy do swoich filmów i seriali
W swoich wizjach i kostiumach Lynch lubi posługiwać się hiperbolą, „pogrubiać” kreskę, którą rysuje portret. Łączy ze sobą cytaty z subkultur, nostalgię za popkulturą poprzednich epok, opery mydlane, stare horrory i kino noir niczym farby w palecie malarskiej. Prawdziwe życie? A co to właściwie znaczy – pyta.

To pilny uczeń Susan Sontag, uważny czytelnik jej eseju „Notatki o kampie” z 1964 roku. Osiemnastoletni wówczas Lynch odnajduje się w jej wrażliwości zwanej kampową, opowiadającej świat poprzez ironię, cudzysłów, styl, wyczulonej na to, co dziwne, zaburzone, odbite w krzywym zwierciadle, demonstracyjnie sztuczne albo celowo niejasne. Sam przez wrażliwość kampową przepuszcza również kostium, niezależnie od tego, czy sięga do ikonografii amerykańskich przedmieść, rezerwuaru wizualnego kina drogi czy złotej ery Hollywood. Czasem odwołuje się do wszystkich tych estetyk naraz. Tak na pewno dzieje się w „Blue Velvet” z 1986 roku, gdzie na ekranie spotykają się ze sobą dwa typy kobiecości – słodka, niewinna i pastelowa Sandy grana przez Laurę Dern i zmysłowa femme fatale Dorothy Vallens, w którą wciela się Isabella Rossellini.
Do fanów „Miasteczka Twin Peaks” należą Demna i Raf Simons
„Miasteczko Twin Peaks” jest dziś chyba jednym z największych filmowych rezerwuarów inspiracji dla współczesnej mody. Demna Gvasalia lubi powtarzać, że agenta Dale’a Coopera zawsze ma na swoim moodboardzie. Moim zdaniem szczególnie lynchowska jest zeszłoroczna wiosenno-letnia kolekcja Demny dla Balenciagi – bardzo osobista, bo w roli modelek i modeli wystąpili jego bliscy – chłopak, mama, przyjaciółki. W każdej stylizacji czuć wyraźnie kampowy smak, zamiłowanie do queerowania garderoby, a wrażenie klimatu rodem z Czerwonego Pokoju potęguje sugestywna karminowa zasłona będąca tłem pokazu. Zdeklarowanym fanem Lyncha jest jednak przede wszystkim Raf Simons. Kolekcja Simonsa na jesień-zimę 2014 była hołdem dla reżysera i jego Twin Peaks – modelki i modele w przeskalowanych bomberkach i płaszczach poruszali się po swego rodzaju labiryncie zakrzywiających się drewnianych ścian, nawiązujących do onirycznego klimatu serialowej Black Lodge.

Kontrasty, mylenie tropów, nieoczywiste skojarzenia z produkcji Lyncha uwielbia też Alessandro Michele
David Lynch lubił mylić tropy i poszlaki, tak lawirował, by nie odpowiadać na pytania. Laura Palmer w Twin Peaks wygląda niczym uosobienie Miss American Pie – blondynka, atrakcyjna, hoża, niewinna; ma jednak sekretne życie – ten pozór dezorientuje. Podobnie jej licealna koleżanka, Audrey Horne, mimo spódniczki w kratę, obcisłego sweterka z angory, loafersów, włosów uczesanych w boba, czarująca urokiem nastolatki z lat 50., nie ma zamiaru być grzeczna i bardzo chce wejść do łóżka zapiętemu pod szyję Dale’owi Cooperowi. Jest jeszcze Log Lady, Kobieta z Pieńkiem. W swoim swetrze z lat 70. i w golfie, ze staroświecką broszką, w przeskalowanych okularach i z nieodłącznym pieńkiem na rękach – wbrew wrażeniu, które wywołuje – okazuje się jedyną rozsądną osobą w miasteczku. Z perspektywy 2025 roku wydaje się też największą spośród serialowych bohaterek fashionistką – jej geek chic z powodzeniem mógłby zostać zaprezentowany przez Alessandra Michele w kolekcji dla Gucci czy dziś dla Valentino. Zresztą włoskiemu projektantowi wydaje się być po drodze z Lynchem – też ma słabość do zderzania tego, co iluzoryczne, z tym, co pod podszewką, chętnie sięga po nostalgię i mrok. Widać to choćby w jego męskiej kolekcji z 2016 roku, tło do pokazu stanowiła czerwona aksamitna kurtyna, której oddziaływanie na zmysły wzmagały czerwone reflektory – charakterystyczne dla Michele kwiaty i koronki w tym świetle dziwnie wołały na alarm, a modelki poruszały się jakby w powietrzu, niczym w stanie czerwonej nieważkości. Trudno przy tej okazji nie przywołać geniuszu i stylu Alexandra McQueena – wydaje się, że takie kolekcje jak choćby Sarabande, ukazująca rozkwit i rozkład, czy Voss, gdzie w finale pojawia się naga modelka pokryta żywymi ćmami – zawdzięczają wyobraźni reżysera wiele inspiracji.

Cały tekst znajdziesz w marcowym numerze „Vogue Polska” poświęconym renesansowi kunsztu. Wydanie możesz teraz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.