Znaleziono 0 artykułów
10.06.2024

Dlaczego miłości szukamy w aplikacji dla biegaczy zamiast na Tinderze?

Fot. Getty Images

Popularna aplikacja sportowa Strava, uwielbiana przez biegaczy i kolarzy, stała się konkurencją dla Instagrama i Tindera czy Bumble, od kiedy pod koniec 2023 roku pojawiła się w niej opcja wiadomości bezpośrednich. Wyścig po romans i miłość już trwa w najlepsze. Czy zrezygnujemy z aplikacji randkowych i będziemy coraz więcej flirtować przez aplikacje stworzone w innych celach? 

Choć wiele osób marzy o tym, by spotkać miłość w realu, bywa z tym ciężko. Coraz więcej czasu spędzamy w wirtualnym świecie, więc trudno jest nam flirtować w tym prawdziwym. Jeśli nawet ktoś wpadnie nam w oko tu i teraz, to zamiast zagadać, łatwiej nam wyszukać go w sieci sprawdzić, czy jest wolny i wśliznąć się do jego DM'ów, na przykład na Instagramie albo na... LinkedIn czy Stravie. 

Aplikacje randkowe przeżywają kryzys. Czy nie da się już znaleźć miłości przez Tindera?

Choć tęsknimy za analogowym łączeniem się w pary i odżywają takie inicjatywy, jak speed dating, to randkowanie online wciąż ma się dobrze. Z tym że ma miejsce na innych platformach niż te, które są mu poświęcone. 

W materiale Antonii Mufarech z początku czerwca, opublikowanym na łamach serwisu Bloomberg.com, czytamy, że potentaci randkowania w sieci, czyli Bumble Inc. i Match Group Inc., łącznie stracili ponad 53 mld dolarów wartości rynkowej od czasu pierwszej oferty publicznej Bumble w 2021 r. Wzrost sprzedaży Bumble według szacunków ma w 2024 r. spowolnić do 9 proc. w porównaniu ze szczytem na poziomie 31 proc. z 2021 r. Mufarech podkreśla również w swoim artykule, że liczba kupujących subskrypcje aplikacji, takich jak Hinge i Tinder, spadła o 6 proc. do 14,9 mln dolarów w porównaniu z tym samym kwartałem rok wcześniej.

Co się dzieje? Nie chcemy płacić za to, by mieć większe szanse na matche, wkurzają nas wyskakujące co i rusz podczas swipe’owania reklamy subskrypcji. Zorientowaliśmy się też, że wraz z rozwojem AI algorytmy aplikacji randkowych wcale nie działają tak świetnie, jak powinny. Mimo że podajemy coraz więcej swoich preferencji, co powinno przełożyć się na świetnie dopasowane matche, to mamy ich w ogóle mniej. Po prostu aplikacje randkowe to biznesy, które mają zarabiać, więc znalezienie przez nas partnera z ich perspektywy jest po prostu nieopłacalne. Stracą użytkowników, a co za tym idzie – pieniądze. Mamy też już dość kolejnych aplikacji, powiadomień. Czujemy się zmęczeni i sfrustrowani. Poświęcamy czas na coś, co nie działa. Uzależniamy się od przesuwania zdjęć, które ostatecznie nic nie daje. Musimy uważać na oszustów, osoby podszywające się pod innych, na fałszywe profile. A kilka nieudanych randek z rzędu, jeśli w ogóle uda się na nie umówić, może być tym bodźcem, który sprawi, że skasujemy Bumble czy Tindera, szukając lepszego sposobu na znalezienie bratniej duszy. Choćby pisząc do kogoś, kto nam się podoba, na Instagramie. Robiące to osoby podkreślają, że umożliwia im to ograniczenie liczby aplikacji na telefonie. Może Facebook Randki nie jest najpopularniejszą opcją randkowania w sieci, ale sam zamysł był w porządku. Idąc za tym przykładem, osoby mające już ulubioną aplikację społecznościową biorą sprawy w swoje ręce i za jej pośrednictwem starają się upolować idealnego matcha.

Fot. Getty Images

Sliding into DMs, czyli flirtowanie przez wiadomości prywatne jako alternatywa dla aplikacji randkowych, ale już nie na Instagramie, a na Stravie

Od kilku miesięcy na Stravie, aplikacji pozwalającej na tworzenie historii swojej sportowej aktywności, istnieje możliwość wysyłania wiadomości bezpośrednich. I jest to być może game changer dla tych, którzy szukają osoby o podobnych zainteresowaniach, z którymi będą mogły spędzać wspólnie wolny czas, na przykład biegając. – Miałam dość pytań o to, jaki lubię seks, jakie mam kinki – tak o swoich doświadczeniach z Tinderem opowiada 25-letnia Maja, zapalona rowerzystka. – Kolejne randki uzmysłowiły mi, że choć w aplikacjach randkowych jest masa ludzi, to bardzo trudno jest trafić na kogoś, kto jest rzeczywiście interesujący, ma podobne zainteresowania. Zaczęłam więc intensywniej śledzić innych kolarzy na Instagramie, często tych, których spotykałam podczas jazdy, zwłaszcza na Gassach, czyli jednej z popularnych podwarszawskich tras rowerowych. Trudno mi było jednak przełamać się i napisać. Zresztą wiele osób bardziej aktywnych jest na Stravie, gdzie wrzucają swoje trasy i zdjęcia z jazdy. Kiedy w grudniu 2023 r. Strava dodała opcję wiadomości prywatnych, nie wahałam się i odezwałam się za jej pośrednictwem do swojego rowerowego crusha – zdradza. Maja wpadła na to, aby randkować w ten sposób po obejrzeniu serii tik toków opatrzonych hasłem: Strava to nowy Tinder.

Także 33-letnia Ola, która zaczęła biegać w pandemii, a teraz robi to codziennie i bierze udział w maratonach, próbuje zastąpić Tindera i Bumble Stravą. – Przyznam, że póki co nie poznałam nikogo na Stravie, ale staram się teraz traktować tę aplikację jako punkt wyjścia. Od jakiegoś czasu widać ogromne zainteresowanie bieganiem w mediach społecznościowych. Nie wiem, na ile realnie przekłada się to na osoby trenujące, ale filmiki o zapisywaniu się do grup biegaczy, żeby kogoś poznać, zalały internet. Sama muszę przyznać, że śledzę biegających chłopaków z grupy SWORDS, ale jakoś brakuje mi odwagi, żeby się do nich przyłączyć. Muszę jednak przyznać, że moje zaangażowanie w bieganie budzi duże zainteresowanie wśród moich bliższych i dalszych znajomych, więc chyba jest w tym coś cool. Sama teraz wolę iść pobiegać niż na imprezę, chociaż czasami biegnę na kieliszek wina – śmieje się Ola. – Wiadomo, sport łączy ludzi, ale w bieganiu jest coś wyjątkowo cool&sexy. Uwielbiam oglądać filmiki chłopaków, którzy biegają i mam nadzieję, że kiedyś odważę się na wspólny trening z taką grupą i być może poznam kogoś, z kim połączy mnie coś więcej niż bieganie.

Zarówno Maja, jak i Ola przyznają, że sport zajmuje dużo miejsca w ich życiu i trudno im sobie wyobrazić związek z kimś, kto tego nie rozumie. Najlepiej jednak, by podzielał ich pasje. Dlatego właśnie randkowanie na Stravie wydaje im się atrakcyjne. Mogą tam spotkać pasjonatów jak one, osoby prowadzące podobny styl życia, co według nich stanowi świetną selekcję w stosunku do aplikacji randkowych, które wreszcie mogą skasować i skoncentrować się na jednej platformie. W Stravie podoba im się także jej większa intymność w stosunku do Instagrama, jak i to, że zgromadzona w niej społeczność jest pozytywna, mocno wspierająca, dająca polubienia i pochwały niezależnie od tego, czy jeździsz rowerem dziennie 10 czy 100 km. – Kiedy ktoś zaczyna cię śledzić, daje polubienia – to może być znak, że wzbudzasz jego zainteresowanie – twierdzi Maja. – Na Stravie łatwiej też zacząć rozmowę, kiedy dzieli się pasję. Nie zapomnę, kiedy pierwszy raz odezwałam się do mojego crusha i zupełnie naturalnie przyszło mi przejście od rozmowy o ulubionych trasach do umówienia się na wspólne wyjście na rower. Zrobiliśmy sobie przerwę w Górze Kalwarii, zbierało się na deszcz i przegadaliśmy dwie godziny. Spotkanie skończyło się tak, że Kamil zaprosił mnie na randkę i od dwóch miesięcy jesteśmy parą – mówi Maja, która dziś jest zdania, że Strava to najlepsza aplikacja randkowa. – Moje koleżanki, które kolarstwem nie uprawiają, mimo wszystko są zainteresowane osobami, które trenują. Bo są fajne i, cóż, dobrze wyglądają. Nic dziwnego, że rozważają założenie Stravy – dodaje ze śmiechem kolarka.

Fot. Getty Images

Nie tylko Strava. Gdzie jeszcze szukamy miłości online?

Z badania przeprowadzonego przez DatingNews.com wynika, że przynajmniej 21 proc. ankietowanych osób randkowało online i poznało kogoś za pośrednictwem innej aplikacji niż randkowa. Na przykład przez Duolingo – popularną apkę do nauki języków obcych. „Chociaż misją Duolingo jest sprawianie, aby nauka języków była przyjemna i przystępna, to trudno się nie cieszyć, kiedy nasi użytkownicy przy okazji znajdują miłość” – tak Monica Earle, starszy menedżer ds. PR w Duolingo, skomentowała to, że dwójka jej użytkowników wzięła ślub po tym, jak poznali się właśnie dzięki apce.

Na TikToku znajdziemy twórców i twórczynie, którzy polecają nie tylko Stravę jako alternatywę dla popularnych aplikacji randkowych. Tiktokerka @candi.licious twierdzi, że świetną platformą do randkowania jest LinkedIn. Choć tego typu działania są niezgodne z zasadami serwisu, to twórczyni internetowa twierdzi, że na LinkedIn może filtrować osoby według wykształcenia czy branży. Według niej na tego typu platformach ludzie są bardziej szczerzy niż w aplikacjach randkowych. W końcu tworzą swoją zawodową wizytówkę, więc zależy im, by nie zabrakło w niej najważniejszych danych.

Choć wydaje się, że to właśnie aplikacje, takie jak Strava, mogą przejąć funkcję tych randkowych, to bez wątpieniamożna dziś randkować w sieci na każdej platformie, na której da się wysłać bezpośrednią wiadomość. Oczywiście należy robić to konsensualnie. Według Kai najlepiej zacząć od małych kroków, które pozwalają wyczuć, czy ktoś jest otwarty na znajomość, podziela nasze zainteresowania. – Najpierw zaobserwowałam Kamila na Stravie, potem zaczęłam regularnie lajkować jego osiągnięcia czy nowe zdjęcia. Zostałam zauważona. On też zaczął mnie obserwować i wchodzić w interakcje. Wtedy właśnie zdecydowałam się na kolejny krok i wysłałam wiadomość prywatną – taki przepis na randkowanie online poleca Maja.

Zobacz także:

Paulina Klepacz
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Dlaczego miłości szukamy w aplikacji dla biegaczy zamiast na Tinderze?
Proszę czekać..
Zamknij