Brak seksu może oznaczać złość, chowaną urazę, samotność. Ale związek po latach nie musi stać się erotyczną pustynią. Jeśli zastanawiasz się, jak mają inni, sięgnij po badania. Okazuje się, że 60 proc. „niezwykle zadowolonych” par z 21-letnim stażem uprawia seks trzy-cztery razy w tygodniu*. Jak budować takie relacje, a czego się wystrzegać?
Motyle w brzuchu, drżące ręce, obsesyjne myślenie o partnerze nawet kilka godzin dziennie to nieodłączne symptomy stanu zakochania, czyli początkowej fazy miłości. Jeśli fascynacja pojawia się po obu stronach, podsycana wysokim libido, spaja pary i buduje silne związki. Ale hormonalna gorączka nie trwa wiecznie – według ekspertów ten stan może utrzymywać się od kilku miesięcy do trzech lat. A potem wystawia związek na poważną próbę, bo każe zrewidować wspólne cele i wartości. Zwłaszcza jeśli w międzyczasie przebudowaliśmy swoje życia i zmieniliśmy okoliczności – pojawiły się dzieci, nowe role i lawina obowiązków.
Wtedy często okazuje się, że seks, który jeszcze niedawno przychodził naturalnie, odpływa, a w jego miejsce wkrada się pustka i rozczarowanie. Brak seksu może oznaczać złość, chowaną urazę, samotność.
Potrzebna jest zmiana. Specjaliści uspokajają, mówiąc, że choć spadek napięcia w relacji intymnej to normalna kolej rzeczy, nic nie jest przesądzone. Świadomi i zaangażowani partnerzy mają szansę rozwijać swoje życie seksualne i wynosić je na nowe poziomy, pod warunkiem że otworzą się na komunikację i będą gotowi włożyć w nie trochę pracy.
Dobry seks ma wpływ na wydzielanie hormonalne, a co za tym idzie poczucie satysfakcji z życia, bliskość emocjonalną z partnerem/partnerką i zdolność do budowania trwałej więzi. Obniża też lęk, mobilizuje do działania. Według badań* w pierwszym roku związku 67 proc. par, określających się jako szczęśliwe, uprawia seks trzy-cztery razy w tygodniu. Zbliżony wskaźnik – 60 proc. „niezwykle zadowolonych” związków – deklaruje taką samą częstotliwość po 21 latach bycia razem. Według autorów książki „Czy to normalne? Seks, związki i statystyka” ich sekretem jest „mobilizacja i celebrowanie seksualnego połączenia”. Badacze formułują nawet wniosek „Szczęśliwe pary kochają się trzy-cztery razy w tygodniu”, choć zastrzegają, że muszą być spełnione określone warunki – obydwoje partnerzy mają podobne potrzeby seksualne, nie są obciążeni poważnymi problemami czy dolegliwościami psychicznymi albo fizycznymi.
Pojawia się więc pytanie, co pozwala im podsycać ogień wzajemnego pożądania.
Nie za blisko. Sztuka bycia razem, a jednak osobno
Amerykańska psychoterapeutka par Esther Perel w bestsellerowej książce „Inteligencja erotyczna” pisze o rozbieżnościach. Dla stałości ważna jest bliskość i poczucie bezpieczeństwa, dla erotyzmu – przygoda, tajemnica. Żeby podnieść jakość życia seksualnego, należy pielęgnować odrębność w relacji. Zamiast zlewać się w jedno z drugą osobą, prowadzić własne, atrakcyjne życie. Czytać własne książki, spotykać się z własnymi przyjaciółmi, mieć własny gust i dokonywać własnych wyborów. Perel dostrzega pułapki nowoczesnej technologii – możliwość zasypywania partnera deszczem wiadomości i zdjęć, dążenie do ciągłego kontaktu, pozorne współprzeżywanie, które zabiera nam cenną odrębność. Perel radzi, żeby „pielęgnować bliskość z samym sobą”. Przekonuje, że jakaś doza odrębności, niepewności i tajemniczości jest niezbędna do stworzenia seksualnego napięcia.
Psychoterapeutka rozpisuje się nad sytuacją odwrotną, w której partner może spojrzeć na nas z boku, z perspektywy innych osób, z podziwem, np. w trakcie wystąpienia publicznego, na scenie. To według Perel prawdziwy afrodyzjak.
Zrób to inaczej, czyli opowiedz o fantazjach
Ale co robić na co dzień? Po pierwsze przełamać rutynę. Według autorów „Zrób to inaczej” należy skonfrontować się ze swoimi fantazjami seksualnymi i jeśli to możliwe podzielić się nimi z partnerem. A z czasem może wprowadzić w życie. Bo uwaga, w fantazjach nie zawsze chodzi o to, żeby je realizować, czasami wystarczy uruchomienie wyobraźni albo inne spojrzenie na partnera czy samego siebie.
Według badań, na które powołują się autorzy książki, „24 proc. par, które są niezwykle zadowolone ze swojego życia seksualnego, włącza do niego odgrywanie ról”. To jedna z metod na pozbycie się hamulców i utratę kontroli. Opowieść o skrywanych fantazjach może okazać się wyzwalająca, bo odkrywa coś wewnętrznego, prawdziwego i najbardziej osobistego. Jak przekonują badacze, sama rozmowa ma szansę zmienić dynamikę relacji, stając się elementem nowej gry wstępnej. Zwłaszcza jeśli własną opowieść zakończymy pytaniem o fantazje partnera lub partnerki, by posłuchać o ich potrzebach.
Powrót do początku związku: Więcej zainteresowania na co dzień
Seks nie powinien ograniczać się do sypialni. Napięcie, nastawienie do partnera buduje się na wiele godzin wcześniej, a małe gesty mają fundamentalne znaczenie w budowaniu atmosfery.
„24 proc. mężczyzn przyznało, że ich partnerki nigdy nie całują ich poza uprawianiem seksu”*, a spontaniczne pocałunki, podobnie jak dotyk, są przecież dowodem zaangażowania. Mogą nieść różną energię – od czułych, świadczących o potrzebie bliskości, po ostre, erotyczne, mówiące o pożądaniu.
Werbalnym odpowiednikiem pocałunków są komplementy szepnięte do ucha. „Wyglądasz seksownie”, „Pociągasz mnie” , „Chciałabym/ chciałbym cię schrupać”.
Pikanterii codzienności dodają nowe zwyczaje, np. sen nago. Zapach i dotyk ciepłej, miękkiej skóry wzmagają napięcie. A jeśli wasz język erotyczny to gorące wiadomości, wyślij SMS-a rano w drodze do pracy. Lubisz robić rozbierane selfie? Korzystaj z nich nie tylko na początku relacji. „Róbmy sobie prezenty, skoro robimy je innym, dlaczego miałybyśmy traktować siebie gorzej? Nasze ciało nie jest rekwizytem służącym do zaspokajania czyichś potrzeb”, przekonuje Joanna Jędrusik w felietonie o tym, że idealne kobiety nie istnieją, a prywatna sesja zdjęciowa przed lustrem to dobra lekcja przełamywania oporów, wchodzenia w nowe role, zabawy z wizerunkiem. Galeria śmiałych autoportretów podbija poczucie własnej wartości, a ta energia rezonuje z otoczeniem.
Co zabija związki
Brak zainteresowania seksem może mieć ukryte powody. Wtedy zamiast zastanawiania się, co można zrobić, kluczowe jest zrozumienie, czego robić nie wolno. W relacji z długim stażem, kiedy czujemy się bezpieczni, często przestajemy nad sobą pracować albo odtwarzamy schematy zaobserwowane w domu rodzinnym. Skutki bywają opłakane.
Kiedy ostatnio śmiałeś się ze swoim partnerem lub partnerką? Masz problem z przypomnieniem sobie takiej sytuacji? To niedobrze. Poczucie humoru, lekkość w kontaktach i serdeczność to podstawy dobrej relacji. Czy bliska ci osoba jest wciąż twoim przyjacielem? Czy lubicie spędzać razem czas, czy wciąż umiecie się dobrze bawić? Jeśli masz wątpliwości, pora zastanowić się, dlaczego i co można zrobić. Według badań tylko 4 proc. par, które są ze sobą od minimum dziewięciu lat, „rzadko lub nigdy nie śmieje się razem”*.
Uważaj na małe sprzeczki – jeśli ich nie rozładujesz, rodzą zażarte konflikty. I choć kłótnie wpisane są w prozę życia, ważne by do kryzysów podchodzić konstruktywnie. Znajdować wspólne cele, otwierać się na inne punkty widzenia, szukać kompromisowych rozwiązań. Nie obrażać drugiej strony ani nie żywić urazy. Sztuką jest przyjmować za to krytykę. Założyć, że druga strona chce nam pomóc.
Ważna jest forma i zachowanie proporcji – agresywna lub często wypowiadana reprymenda podważa zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. W relacji intymnej nic nie oddala tak, jak apodyktyczna, małostkowa postawa. O ile władczy partner lub władcza partnerka bywają jeszcze akceptowani przez starsze pokolenie (24 proc. osób po 55. roku życia tak opisuje bliską osobę), o tyle wśród zoomersów ten model już prawie nie istnieje (tylko 6 proc. w grupie 18-24 lat jest z władczą osobą w relacji)*.
* „Czy to normalne? Seks, związki i statystyka” Ch. Northrup, P. Schwartz, J. Witte, wyd. Kampania Mediowa
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.