Między Florencją a Hollywood
O trendach w stomatologii estetycznej i o tym, dlaczego tak ważne jest, aby myśleć o niej jako połączeniu medycyny, sztuki i psychologii, rozmawiamy z dr Katarzyną Jękot, założycielką warszawskiego Studia Stomatologii Powiśle.
Mówi pani o sobie jako projektantce uśmiechów.
Uważam, że tworzenie nowego uśmiechu to rodzaj sztuki użytkowej. Składa się na nią rzemiosło, czyli opanowanie techniki i umiejętność prawidłowego wykonania stomatologicznego „dzieła”, ale też wizja i indywidualizacja potrzeb. I przez te potrzeby mam na myśli szereg rzeczy – osobiste preferencje, relację zębów z ustami czy twarzą, a także osobowość i energię człowieka. To składa się na spójny obraz osoby, której te zęby mają służyć. Moja stomatologia jest spersonalizowana i bliska człowiekowi.
To trochę jak z projektowaniem wnętrza.
Tak, ono musi być nie tylko ładne i w trendach, ale przede wszystkim komfortowe dla osoby, która w nim zamieszka. Ja projektuję uśmiechy, które są na najwyższym poziomie estetycznym, ale dopasowanym do konkretnego człowieka, bo uśmiech musi być uśmiechem dokładnie tej osoby. I ona musi to czuć. Dlatego myślę o całym tym procesie jak o połączeniu medycyny, dzięki której prawidłowo wykonujemy zabiegi i metodycznie podchodzimy do leczenia, sztuki, bo za pomocą rąk tworzymy wysokiej jakości, naturalnie wyglądające dzieła, ale i psychologii, ponieważ liczy się odpowiednie podejście do człowieka, a cały ten proces kończy się ogromną życiową zmianą, która wymyka się wyłącznie fizycznej interpretacji. To zmiana samopoczucia, swoboda w wyrażaniu emocji, a czasem odzyskanie kawałka osobowości. I my jesteśmy świadomi, że za tę zmianę odpowiadamy. Dlatego stworzyliśmy gabinet butikowy, w którym można poczuć się swobodnie i przygotować się na nią. Jesteśmy zespołem profesjonalistów, którzy są jednocześnie bardzo empatyczni, opiekują się pacjentami na każdym etapie, dobrze ich znają.
Jak wygląda proces projektowania uśmiechu w pani studiu?
Zaczyna się od rozmowy, tomografii komputerowej, prześwietlenia i leczenia. Kiedy zęby są zdrowe, pobieramy wyciski lub skanujemy je. Chcemy jak najlepiej poznać pacjenta i dopasować do niego nowy uśmiech, robimy zdjęcia twarzy, nagrywamy filmy, aby zobaczyć, jak pacjent mówi i się uśmiecha, co jest dla niego naturalne. Sugerujemy się też wcześniejszym wyglądem zębów. Na podstawie tych danych, wspólnie z technikiem, tworzymy tzw. mock-up, czyli tymczasowy model uśmiechu. Pacjent nosi go przez kilka dni, aby zobaczyć, jak będzie się czuć, czy długość, kształt i kolor zębów są odpowiednie. Na podstawie tych obserwacji korygujemy lub akceptujemy wygląd uśmiechu. Czasem pacjenci mają swoje wyobrażenia, jak chcieliby wyglądać, ja staram się doradzać im rozwiązania, które harmonizują z ich twarzą i charakterem.
A jakie wyobrażenia najczęściej mają pacjenci?
Są dwa silne trendy. Uśmiech hollywoodzki, czyli idealnie białe zęby, które mocno przyciągają wzrok – to rozwiązanie głównie dla osób pracujących z kamerą. W drugim przenosimy się do Florencji i europejskiej naturalności – mamy estetycznie wyglądające zęby w jasnym, ale nie idealnie białym kolorze. Dla każdego „ładnie” oznacza coś innego, jednak niezależnie od trendu uśmiech musi wyglądać naturalnie. Pracuję z najlepszymi technikami i myślę o nich jak o artystach z Florencji. To wielka sztuka, aby z sumiennością mieszać te proszki, tworzyć małe dzieła, dbać o ich odpowiednią głębię, przejrzystość, strukturę. Mieć cierpliwość do wydobywania natury człowieka, ale w najpiękniejszym wydaniu. Jest wiele poprawnych prac, ale my chcemy, aby były doskonałe. To, co robimy, zmienia pacjentom życie i podchodzimy do tego z pasją, ale i odpowiednią powagą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.