Życie w trzeźwości jeszcze kilka lat temu kojarzone było głównie z osobami uzależnionymi, dla których rezygnacja z alkoholu stanowi nieodłączny element procesu zdrowienia. Dziś coraz rzadziej bagatelizuje się problem powszechności alkoholu i jego negatywny wpływ na zdrowie psychiczne. Czy trzeźwość jest trendem?
Pędzący tryb życia stawia przed nami wiele wyzwań. Każdego dnia jesteśmy narażeni na stres, który wyraźnie wpływa na dobrostan psychiczny. Dane zawarte w raporcie „Zdrowie psychiczne Polaków. Depresja jest wśród nas…” opublikowanym na początku 2023 r. przez UCE Research i platformę ePsycholodzy.pl pokazują, że aż 72,8 proc. osób w wieku 18-80 lat w Polsce doświadcza co najmniej jednego z dziesięciu objawów najczęściej kojarzonych z depresją. Z tego względu psychologowie podkreślają, jak istotne jest świadome dbanie o swoje potrzeby oraz unikanie bagatelizowania problemów psychicznych.
Trzeźwy self-care
Self-care to zestaw świadomych praktyk i nawyków, które pomagają w utrzymaniu i poprawie fizycznego, emocjonalnego oraz psychicznego samopoczucia. Po kilku latach od pojawienia się tego terminu w przestrzeni publicznej ciężko mówić, że jest to wyłącznie moda. A jeśli jest również trendem, to niezaprzeczalnie takim, który szybko ewoluuje, tworząc kolejne gałęzie. Jedną z nich jest życie w trzeźwości. Przestaje być ono domeną osób uzależnionych, dla których trzeźwość jest elementem procesu zdrowienia.
– Zgłaszają się do mnie kobiety, które są niezadowolone ze swojego życia i widzą, że alkohol stoi im na przeszkodzie w realizowaniu życiowych i zawodowych celów, wpływa negatywnie na ich relacje. Mówią, że żyją w trybie przetrwania, a alkohol jest plasterkiem na przebodźcowanie i codzienną presję. Przychodzą do mnie z wieloma problemami, które są ściśle związane z używaniem lub też nadużywaniem alkoholu. Samo zaprzestanie picia to nie wszystko – w trzeźwości chodzi o tworzenie wokół siebie życia, w którym nie bierzemy nóg za pas, w którym nie musimy się znieczulać. W moim programie »Era trzeźwych kobiet – lot po balans i spełnienie« skupiamy się właśnie na self-carze, a życie w trzeźwości jest jego elementem – mówi Joanna Skwierczyńska, terapeutka i trenerka trzeźwości.
Choć wielu z nas sięga po alkohol wyłącznie w sytuacjach towarzyskich i nie kieruje się efektem rozluźnienia, jaki może dać lampka wina, to dla sporej części właśnie te korzyści są motywem do używania alkoholu. Wiele osób pijących przegapia również moment, w którym zaczyna mieć on destrukcyjne działanie na psychikę. – W kontekście wpływu alkoholu na samopoczucie należy rozróżnić trzy momenty. Pierwszy z nich to ten, gdy używamy alkoholu. Drugi moment obejmuje schodzenie alkoholu z organizmu, a trzeci to ten długoterminowy. Pierwszy etap – picie – dotyczy samego spożywania. Inaczej będzie on działał w małych, a inaczej w większych ilościach. Alkohol subiektywnie daje wielu ludziom poczucie pobudzenia, większej ekscytacji i zainteresowania. Gdy przekroczymy pewną miarę (medycy podają, że jest to ok. 0,5 promila), zaczyna działać jak środek depresyjny. Wówczas wprawia nas w stan przygnębienia, rozdrażnienia, przytłumienia – tłumaczy dr Paweł Sikora, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień, wykładowca SWPS.
Kolejny etap to ten, gdy alkohol schodzi z organizmu, na tzw. kacu mamy większą wrażliwość na bodźce, jesteśmy bardziej cierpiący i podatni na dyskomfort. W kilka godzin po spożyciu zazwyczaj jest najbardziej nieprzyjemnie. – Jeśli używamy alkoholu regularnie, to przyzwyczajamy do niego nasz organizm. Im więcej i częściej pijemy, tym łatwiej nasz nastrój uzależnia się od wpływu alkoholu, a w szczególności wówczas, gdy sięgamy po niego w celu „samoleczenia” emocji. Co więcej, jeśli używamy go jako lekarstwa na stres, to oduczamy się innych sposobów radzenia sobie z trudnościami – dodaje dr Paweł Sikora.
Alkohol a depresja
Alkohol wywiera głównie depresyjny wpływ na ośrodkowy układ nerwowy. Nie bez powodu wprost mówi się o nim jako o depresancie. W niewielkich ilościach znosi co prawda zahamowania, napięcie emocjonalne i rozluźnia, jednak tym samym może ulokować nas w błędnym kole. – Ludzie pod wpływem alkoholu stają się inni niż na trzeźwo, swobodniejsi, bardziej rozmowni. To główne motywy sięgania po alkohol w ramach picia towarzyskiego. Jednak ten sam motyw może popychać do nadużywania alkoholu. Kiedy w codziennym życiu ludzie nie radzą sobie z regulowaniem napięcia, sięgają po używkę, aby szybciej uzyskać efekt rozluźnienia – mówi Sylwia Baran, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna z poradni zdrowia psychicznego PsychoMedic.
Okazuje się jednak, że o konsekwencjach psychicznych można mówić nie tylko w momencie, gdy rozwija się uzależnienie. Depresja i alkohol stanowią niebezpieczny duet. Badania przeprowadzone w 2019 r. na Wydziale Psychiatrii Harvard Medical School wykazały, że istnieje dwukierunkowy związek pomiędzy używaniem alkoholu a zaburzeniami depresyjnymi. – Częste picie alkoholu w nadmiernych ilościach wpływa na osłabienie jakości snu oraz odporności psychicznej. W efekcie zwiększa ryzyko rozwoju depresji i zaburzeń lękowych. Nadużywanie alkoholu uruchamia mechanizm błędnego koła. Kiedy regularnie sięgamy po alkohol, by lepiej sobie radzić z emocjami, osłabia się nasza odporność psychiczna. Pojawiające się kolejne życiowe frustracje stają się trudniejsze do zniesienia i powodują potrzebę szybkiego działania, więc sięgamy po alkohol. Regularne nadużywanie alkoholu może w rezultacie prowadzić do rozwoju uzależnienia – dodaje Sylwia Baran.
Najpierw self-care, później sober-care
Dobra wiadomość jest taka, że rezygnacja z alkoholu jest jednym ze sposobów na poprawę samopoczucia w dłuższej perspektywie. Badania przeprowadzone na Wydziale Psychologii na Uniwersytecie w Sussex w 2020 r. wykazały, że już czterotygodniowa abstynencja może znacznie poprawić dobrostan psychiczny.
– Sama zrezygnowałam z picia alkoholu na poczet realizowania swoich planów, wcześniej było to utrudnione. Jeśli rozmawiamy o korzyściach w zdrowiu psychicznym po odstawieniu alkoholu, już po kilku tygodniach można zauważyć znaczną poprawę jakości snu. Alkohol skraca fazę REM, która jest kluczowa w kontekście naszej regeneracji – tak samo fizycznej, jak i psychicznej. Z kolei zarządzanie emocjami na trzeźwo poprawia naszą sprawczość i ma też niebagatelny wpływ na bliskie relacje – mówi Joanna Skwierczyńska. Jako trenerka trzeźwości jakiś czas temu zachęcała swoją społeczność do podejmowania wyzwania „30 dni bez alkoholu”. – Po tym czasie moje klientki zauważały, że przestały towarzyszyć im stany lękowe, które miały miejsce zwłaszcza nad ranem po piciu alkoholu poprzedniego dnia. Odkrywały nowe pasje, bo nagle miały więcej czasu, przestrzeni i siły, żeby skupić się na własnym rozwoju. Kobiety, które zgłaszają się do mnie, są niezwykle ambitne i często żonglują w swoim życiu masą obowiązków, biorą na siebie za dużo. W związku z tym w którymś momencie sięgają po alkohol, żeby tolerować życie, które same sobie stworzyły. Po takim wyzwaniu stawały się bardziej świadome tego, jak lepiej o siebie zadbać, rozpoznawać swoje emocje i dostarczać sobie tego, o czym one informują – dodaje Joanna Skwierczyńska.
Istotnym elementem psychicznego dobrostanu jest poczucie sprawczości, które jest tym większe, im lepiej zarządzamy swoimi emocjami. To dzięki niemu zwiększa się motywacja i wiara w to, że wysiłki mają realny wpływ na podejmowane działania. Sylwia Baran zauważa, że abstynencja może w znacznym stopniu to poczucie zwiększyć – Pijąc alkohol, wchodzimy do świata iluzji, który zwodzi szybkim efektem poprawy nastroju. Rezygnacja z alkoholu to też rezygnacja ze złudzenia szybkich rozwiązań problemów. Przede wszystkim daje ona możliwość rozpoznania i działania zgodnie ze swoimi potrzebami i oczekiwaniami. Oprócz tego, że mózg działa efektywniej, możemy budować swoje poczucie sprawczości w życiu. Dzięki temu wzmacnia się odporność psychiczna, jesteśmy w stanie lepiej radzić sobie z emocjami i wyzwaniami życia codziennego – mówi ekspertka.
Sober is the new sexy?
Dr Paweł Sikora, podając za przykład stoicką filozofię, podaje argument, który brzmi przekonująco w kontekście podjęcia się abstynencji. – Filozof Piotr Stankiewicz w jednym z podcastów opowiedział na swoim przykładzie, dlaczego zrezygnował z używania alkoholu, pomimo że nie był uzależniony. W stoicyzmie wybieramy takie rzeczy, które pomagają nam w utrzymaniu równowagi. Zauważył, że gdy korzystał z alkoholu, np. podczas weekendowych imprez, wydatek energetyczny obejmował również dzień lub dni po. Jego działania skupiały się głównie na powrocie do względnej równowagi. Bilans energetyczny, czasowy i motywacyjny jest ujemny, nawet w momencie, gdy nie jesteśmy uzależnieni – mówi.
Mieliśmy już Sober October, Drynuary, czy czas na „Sober is the new sexy”? Szkodliwe skutki picia od weekendu do weekendu i sięgania po kieliszek w celu rozluźnienia przestają być tematem tabu. – Każda decyzja, którą podejmujemy z troską o własne zdrowie, jest potencjalnie dobrym rozwiązaniem. Trendy, takie jak zdrowe odżywianie, ćwiczenia fizyczne czy na przykład abstynencja, przeciwstawiające się wzorcom, w których wyrośliśmy, są często zdrowym wyborem prowadzącym nas do dobrostanu. Sama samodzielność wyboru jest zdrowym aktem, bo jest oznaką dojrzałości psychicznej – mówi dr Paweł Sikora. Jeśli self-care ma na celu obalać szkodliwe nawyki i przyczyniać się do poprawy naszego dobrostanu, to jego trzeźwa gałąź może być trendem, który zostanie z nami na dłużej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.