Wszyscy szukamy miłości. Jak wyglądają randki po sześćdziesiątce
Randkujemy niezależnie od wieku. Czy nasze doświadczenia się różnią? Jak wygląda randkowanie w dojrzałym wieku? Będąca po sześćdziesiątce Iza z Elbląga opowiada, że ludzie z bagażem doświadczeń osobistych podchodzą do szukania miłości i intymności z zupełnie innymi oczekiwaniami i priorytetami niż milenialsi czy osoby z generacji Z. Jednak osoby dojrzałe korzystają też z możliwości randkowania online, stresują się przed pierwszą randką. I wiedzą dokładnie, czego nie zaakceptują u partnerki czy partnera. Często na takiej pierwszej randce czeka na nich kwiat w doniczce lub bukiet w wazonie!
Randkować zaczęłam po rozpadzie mojego małżeństwa, miałam wtedy trochę ponad 40 lat. Wtedy jeszcze nie korzystałam z komputera i nie znałam portali randkowych. Moja pierwsza randka odbyła się za pośrednictwem biura matrymonialnego. Towarzyszyły mi wtedy paraliżujący stres i emocjonalne napięcie, ponieważ pierwszy raz po dwudziestu kilku latach miałam się spotkać w ciemno z zupełnie obcym mężczyzną, którego znałam tylko z lakonicznego opisu i niewyraźnego zdjęcia. Jednak ta randka zakończyła się strzałem Amora i kilkuletnim związkiem.
Zgłosiłam się do biura matrymonialnego, wypełniłam ankietę, dostarczyłam jedno swoje zdjęcie i czekałam.... Po kilku dniach zadzwonił do mnie pan i umówiliśmy się na spotkanie w konkretnym punkcie miasta. Na spotkanie szłam z duszą na ramieniu, bardzo zdenerwowana, pełna obaw i jakiegoś nieuzasadnionego lęku. Ten stres tak mnie obezwładniał, że jeszcze przed wyjściem z domu zażyłam relanium, żeby wyciszyć emocje, naprawdę! Ponieważ nie byłam pewna, czy aparycja tego mężczyzny będzie mi odpowiadała, a do spotkania miało dojść na ulicy, postanowiłam, że będę szła po przeciwnej stronie i jak go zobaczę, to zdecyduję, czy przechodzę. Przeszłam. Pan zaprosił mnie do kawiarni. Już w lokalu dużo czasu minęło, zanim byłam w stanie zacząć swobodnie rozmawiać, co zauważył mój interlokutor. Wykazał się jednak empatią i wyczuł moje napięcie, przejmując ciężar rozmowy na siebie aż do momentu mojego wyciszenia, za co w duszy byłam mu bardzo wdzięczna. Potem usta już się nam nie zamykały, wręcz wchodziliśmy sobie w słowo. Klimat zrobił się magiczny, patrzyliśmy sobie w oczy i delektowaliśmy się chwilą. Zupełnie nie czuliśmy upływającego czasu aż do momentu, kiedy kelnerka nas przeprosiła, komunikując, że już zamykają lokal (byliśmy tam od 17). Po wyjściu oboje wiedzieliśmy, że chcemy być razem i będziemy coś wspólnie budować. To było niesamowite. Kiedy wracałam z tej randki, nagle w samochodzie dopadły mnie dosłownie spazmy płaczu, których nie mogłam powstrzymać, musiałam się zatrzymać, żeby się uspokoić. Potem cały czas myślałam: dlaczego? Odpowiedź była prosta – odeszły stres, napięcie i pojawiło się szczęście z powodu trafienia.
Brak tolerancji dla pewnych cech wynika z doświadczeń w poprzednich związkach
Po zakończeniu tego związku zaczęłam korzystać z portali randkowych i wszystkie nowe znajomości z mężczyznami zawierałam już tylko za ich pośrednictwem, tak jest do dzisiaj. Większość portali randkowych jest dobrze skonstruowana, czytelna dla osób, które z nich korzystają, łatwa w poruszaniu się i wyposażona w wiele przydatnych funkcji, takich jak ustawienie ram wiekowych dla odwiedzających nasz profil osób, możliwość odwiedzania tylko osób ze zdjęciem, blokowanie osób niepożądanych, parowanie osób, które się polubiły, i wiele innych.
Jeśli chodzi o moje oczekiwania, to na przestrzeni lat niewiele się one zmieniły, może poza tym, że gdy byłam w miarę młoda, to zasobność materialna mężczyzny robiła na mnie wrażenie, a dzisiaj już nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo najważniejsze jest spotkanie tej właściwej pokrewnej duszy, a więc osoby o podobnej do mnie osobowości, temperamencie, poglądach na świat i wspólne życie, zainteresowaniach (choć to niekonieczne). Po wieloletniej (z przerwami) obecności na portalach randkowych z przekonaniem mogę powiedzieć, że spotkanie tej odpowiadającej nam osoby, z wzajemnością, naprawdę nie jest łatwe i zdarza się, niestety, bardzo, bardzo rzadko.
Jakiego mężczyzny szukam i dlaczego? Łatwiej mi odpowiedzieć, jakiego na pewno nie zaakceptuję. Oczywiście ten brak tolerancji wynika z moich osobistych doświadczeń w nieudanych związkach. Tak więc nie zaakceptuję mężczyzny o usposobieniu narcystycznym, apodyktycznego dominanta, ale także „romantycznego smutasa”, wypłakującego się w rękaw kobiety, że już nie wspomnę o niskim intelekcie, prostactwie itp. Mój mężczyzna musi mieć silną osobowość, poczucie humoru, dystans do siebie i świata, ale też wrażliwość, empatię, no i mnie uwielbiać (co mówię, oczywiście, z przymrużeniem oka).
Pierwsze spotkanie w realu zwykle decyduje, czy znajomość będzie kontynuowana
Mężczyźni 65+ nie mają już zbyt wygórowanych oczekiwań. W tym wieku, zwłaszcza gdy już nie jest się czynnym zawodowo, zaczyna doskwierać samotność (kobietom też) i portal randkowy wydaje się szansą na odwrócenie tego stanu. Chociaż bywają takie osobliwości męskie, u których na profilu w rubryce „wymarzona partnerka” jest taka lista wykluczeń, że kobieta zastanawia się, czy są w ogóle jakieś cechy, które ten pan akceptuje.
Poznając mężczyznę na portalu, nie wdaję się w tasiemcową pisaninę, jak to niektóre panie podobno lubią. Panowie w większości przypadków tego nie lubią, wymieniamy więc kilka informacji na swój temat i przechodzimy do kontaktu telefonicznego, który też jest dla mnie weryfikatorem, czy mam ochotę na rozwijanie znajomości. Jeśli mam, to spotykamy się w miejscu publicznym, w którym czuję się bezpieczna. Pierwsze spotkanie w realu zwykle decyduje, czy jest obopólna chęć na ciąg dalszy.
Po odbyciu wielu randek na przestrzeni lat dochodzę do wniosku, że najciekawszą randką, którą bardzo dobrze pamiętam, jest ta pierwsza, ponieważ zakończyła się wieloletnim związkiem. Wszystkie pozostałe były do siebie bardzo podobne i schematyczne, chociaż czasami śmieszne – na przykład pan przyjeżdża na randkę z kwiatem w doniczce, a inny przywozi kwiaty w wazonie. Bo panowie „starej daty” przychodzą na randki z kwiatami, choć oczywiście nie wszyscy. Koszmarnych randek raczej nie miałam, poza nudnymi, w czasie których już po 15 minutach zerkałam na zegarek i odliczałam czas, żeby je taktownie zakończyć.
Z moich doświadczeń wynika, że poza ulepszeniem portali randkowych niewiele się zmieniło. Są osoby poszukujące kogoś do stałego związku, ale też takie, które szukają przygód bez zobowiązań.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.