Rytuał, a nie rutyna. Jak zmienić codzienną pielęgnację w doświadczenie na miarę spa?
Proste gesty, modne gadżety i sprawdzone triki. Jak urozmaicić domowe rytuały, by bez większego wysiłku i lokaty w postaci dodatkowej ilości czasu w łazience nadać im salonowego sznytu?
Jest na Instagramie film, na który wiele pasjonatek urodowych przyjemności natknęło się przynajmniej raz: przedstawia rozbudowany pielęgnacyjny rytuał w hair spa w Wietnamie. Poddająca mu się kobieta doświadcza całej sekwencji relaksująco-pielęgnacyjnych gestów: od pobudzającego krążenie masażu skóry głowy wykonywanego podłużną szczotką, przez oddziaływanie na włosy parą wodną, aż po ich mycie specjalną myjką. Medytacyjnemu nastrojowi sprzyjają leżąca pozycja, relaksujące dźwięki oraz spoczywająca na powiekach relaksująca poduszeczka.
Na co dzień na podobne luksusy może sobie pozwolić niewiele z nas, ale domowe upiększające rytuały można „stuningować”, by nadać im salonowego sznytu. To właśnie dlatego wielu producentów kosmetyków decyduje się na reedycje swoich bestsellerów, uzupełniając je nie tylko o dodatkowe kompleksy pielęgnacyjne, lecz także o gadżety mające na celu zmaksymalizowanie ich dobroczynnego działania oraz dodatkowe pobudzenie zmysłów.
Masażery, różdżki i szpatuły
Pierwszy przykład to kremy pod oczy, i to z każdej półki cenowej półki. Estee Lauder dołącza do swojego specyfiku masującą różdżkę z obrotową fasetowaną główką wykonaną z chłodzącego stopu złota, która przyjemnie chłodzi skórę i zapewnia jej delikatny masaż dopełniający ekskluzywny rytuał pielęgnacyjny, a La Mer – wyprofilowany masażer zakończony metalową główką, której zadaniem jest usprawnianie krążenia, dzięki czemu minimalizuje lubiące pojawiać się w okolicy powiek obrzęki.
O krok dalej idzie polska marka tworząca w duchu selfcare, Bogna Skin, w której ofercie można znaleźć metalową szpatułkę pozwalającą zapewnić sobie nie tylko przyjemne orzeźwienie, lecz także przedłużyć trwałości kremu, bo używając go zgodnie z salonową sztuką, czyli unikając bezpośredniego kontaktu kosmetyku ze skórą, zapewniamy mu dłuższą żywotność (gest ten pozwala zapobiegać namnażaniu się mikroorganizmów i bakterii). Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że pozwala ona odmierzyć dokładnie tyle produktu, ile potrzeba do jednej aplikacji, może się okazać, że jest w codziennej pielęgnacji tak samo niezbędna jak sam krem.
Slaap, kolejny ekspert w dziedzinie domowych zabiegów wellness, ma w ofercie specjalny set na noc, w którym obok kremu „Night Guard” wyposażonego w dwustronny masażer (dla silniejszego efektu odświeżenia skóry pod okiem można go dodatkowo schłodzić w lodówce), znajdziemy także jedwabną opaskę na oczy. Wykonana z luksusowego materiału, o odpowiednio dopasowanej gramaturze, pozwoli uniknąć odgnieceń na skórze podczas snu i sprawi, że moment pójścia spać stanie tym najbardziej wyczekanym.
Masaż manualny
W podobnie prosty sposób można udoskonalić rytuał codziennego mycia włosów. Przyda się do tego masażer zakończony silikonowymi wypustkami, który aż prosi się o to, by sięgnąć po niego w duecie i podarować sobie zabieg na dwie ręce.
W wypełnionej gorącą wodą parującej wannie takie dodatkowe kilka minut niespiesznego masażu pozwoli nie tylko poprawić ukrwienie skóry głowy, ale też skierować emocje na właściwy tor – w rytuale wieczornym w stronę zalewającej ciało błogiej senności, a o świcie ku przyjemnemu pobudzeniu zapewniającemu porcję energii na cały dzień.
Moc aromaterapeutycznych olejków
Prawdziwym mistrzem w tworzeniu silnie oddziałujących na zmysły i emocje mieszanek jest także marka Aromatherapy Associates, która właśnie poszerzyła swoje portfolio o kosmetyki funkcjonalne do pielęgnacji twarzy. Jak obiecuje, dzięki uspokajających kompleksom olejków eterycznych, m.in. z wrotyczu marokańskiego, drzewa sandałowego i jaśminu, oraz specjalnej technologii łagodzenia stresu pozwoli przywrócić równowagę i skórze, i nerwom.
Ale aby doświadczyć dobroczynnego działania olejków eterycznych, można pójść na skróty i sięgnąć po nie w czystej formie – wykorzystane solo lub w odpowiednich kombinacjach, będą wpływać nie tylko na uspokajająco, wyciszając gonitwę myśli, lecz także pobudzająco, wzmagając kreatywność i zwiększając koncentrację oraz skupienie. Mogą nawet z poziomu fizjologii modulować odczuwanie przez nas temperatury, zapewniając przyjemne uczucie chłodu (olejek rozmarynowy, z mięty pieprzowej czy czarnego pieprzu) lub działać rozgrzewająco (ten z drzewa sandałowego, jałowcowy, eukaliptusowy albo tymiankowy).
To możliwe, ale pod jednym warunkiem: muszą być najwyższej jakości i bez domieszki sztucznych substancji, bo tylko olejki klasy terapeutycznej (np. Dottera czy Purite) będą miały walory zapachowe i realnie będą oddziaływały na skórę, zmysły, emocje. Sposobów ich zastosowania jest wiele: możemy aromatyzować powietrze przy pomocy dyfuzora, podgrzewać olejek w specjalnym kominku lub aplikować go na skórę, dodając do oleju bazowego (np. sezamowego lub ze słodkich migdałów). Martyna Orłowska, kosmetolożka kliniczna z wieloletnim doświadczeniem, namawia do tego, by kilka kropli olejku dodać do bezzapachowego balsamu do ciała. Pozwoli mu to nie tylko otulić skórę ulubioną zapachową nutą, lecz także wchłonąć się do głębszych warstw skóry. Jak tłumaczy, krem zawiera specjalne promotory przenikania, dzięki czemu łatwiej pokonuje barierę hydrolipidową i dociera ze składnikami aktywnymi do jej niższych warstw.
Ekspertka podpowiada też, że jeśli dodamy 10 kropli do kąpieli, by otoczyć się parującą zapachową mgiełką, seans w wannie powinien trwać nie krócej niż 20 minut, bo tyle potrwa transport olejków eterycznych do krwiobiegu. Zwraca też uwagę, by przed ich zastosowaniem na skórę wykonać test kontaktowy (na 10 kropli oleju bazowego przypada jedna kropla olejku eterycznego, a mieszankę aplikujemy na wewnętrznej stronie ręki, najlepiej 48h wcześniej). To pozwoli upewnić się, że nie przypłacimy tego spotkania alergią. Zrezygnować z nich trzeba na pewno w pierwszych miesiącach ciąży, a w kolejnych i w okresie karmienia skonsultować się ze specjalistą, gdyż wiele z nich może poważnie zaszkodzić dziecku.
Po kąpieli za namową kosmetolożki warto sięgnąć po roller i potraktować nim nie tylko twarz, lecz także ciało. Zaleca ten w formie 3D, który pozwoli odpowiednio uchwycić skórę i rozmasować spięte mięśnie. Jak przekonuje, będzie on nie tylko przyjemnym domknięciem wieczornego seansu wellness, lecz także realnym wsparciem gabinetowych procedur obejmujących pracę manualną na głębszych tkankach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.