Profile Make Life Harder w mediach społecznościowych śledzi prawie półtora miliona osób. Nie wszyscy wiedzą, że ich twórca – Jakobe Mansztajn – zaczynał jako poeta. Za debiutancki tomik „Wiedeński high life” z 2009 roku otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius.
Jakobe Mansztajn – arbiter humoru, juror, surowy selekcjoner – decyduje o tym, co jest śmieszne. Mansztajnowi zdarza się przez kilkanaście godzin nie wstawać z kanapy. Tworzy, zapisuje, podaje dalej kilkadziesiąt, a nawet kilkaset informacji dziennie. Make Life Harder z prześmiewczego konta wyrosło na jednoosobowy newsroom. – Chciałem tylko umilać ludziom życie, ale rzeczywistość jest tak okrutna, że nie da się chować głowy w piasek – wyjaśnia Jakobe.
MLH to tylko jedna z person Mansztajna. W każdej – komedianta, komentatora rzeczywistości, poety – zachowuje autentyczność. Także, a może przede wszystkim, dzięki autoironii. Gdy z czegoś szydzi, zawsze podważa też podmiot szydzący – siebie.
Mansztajna – osobowość internetową z Mansztajnem – poetą łączy uważność. Detal, drobiazg, szczegół. Bez nich nie ma dobrego wiersza tylko kicz i grafomania – to słowo Jakobe wymawia z mieszaniną lęku i niesmaku. – Gdy środek ciężkości przenosi się na komponent emocjonalny, warsztat się sypie, uważność spada – podkreśla.
W obu formach działalności – poetyckiej i felietonowej – Mansztajn uwzniośla trywialność. – Jestem fanem nieistotnego szczegółu, małych sytuacji, codzienności. To moja domena. Bruce Willis czołgający się przez szyb wentylacyjny w Szklanej pułapce to dla mnie obraz piękniejszy niż Stworzenie Adama. Zresztą łatwiej opowiadać o rzeczach wielkich, gdy zaczniesz od włożenia palca w dziurę w skarpecie. I być może uda ci się po drodze stworzyć coś większego. A jeśli nie, pozostanie zgrabny szczegół – wyjaśnia.
„Liście furkoczą na wietrze, rozganiają smród i mgiełkę chesterfieldów, w której gnieździ się mały budda”, pisał Jakobe w „Narracji II” w debiutanckim tomiku wierszy „Wiedeński high life” z 2009 roku nagrodzonym Wrocławską Nagrodą Poetycką Silesius. „Uporczywie szuka własnego języka, prowadząc nas w świat mnożących się pytań, nieustannego, przedśmiertnego reisefieber i onirycznych zapisków” – uzasadniało werdykt jury. Młody, 27-letni wówczas literat, dostał również nominację do Nagrody Literackiej Gdynia. – Wydawało mi się wtedy, że umiem pisać wiersze. Gdy kurz opadł, okazało się, że pycha jest zgubna – mówi. – Ale zazdroszczę sobie sprzed kilkunastu lat, że tak sprawnie operowałem słowem, z nonszalancją, a jednocześnie pełną kontrolą. Dzisiaj nie mam już chyba tej świeżości.
Cały tekst przeczytacie w majowym wydaniu „Vogue Polska”, którego tematem przewodnim jest poezja. Do kupienia w salonach prasowych i online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.