W każdy piątek Jane Fonda organizowała przed Kapitolem protest, który nazywała ćwiczeniami przeciwpożarowymi („Fire Drill Fridays”). Zaczęła 11 października 2019 roku i pojawiała się tam co tydzień aż do stycznia 2020 roku. Tylko po to przeniosła się na cztery miesiące do Waszyngtonu.
W piątek 25 października 2019 roku Jane Fonda dziękowała BAFCIE za przyznaną jej nagrodę. Ubrana w czerwony płaszcz od Chanel, czarny beret i przeciwsłoneczne okulary krzyczała do kamery: BAFTA, dziękuję! Dziękuję za Stanley Kubrick Britannia Award for Excellence in Film. Dziękuję! Przykro mi, że nie ma mnie z wami. 81-letnia aktorka potrząsnęła kajdankami. – Czuję się zaszczycona! – dodała, zanim policjanci odprowadzili ją do czekającego na aresztowanych wozu.
To nie był plan filmowy, a policjanci nie byli statystami. W każdy piątek Jane Fonda organizowała przed Kapitolem protest, który nazywała ćwiczeniami przeciwpożarowymi (Fire Drill Fridays). Zaczęła 11 października i pojawiała się tam co tydzień – aż do stycznia 2020 roku. Tylko po to przeniosła się na cztery miesiące do Waszyngtonu. Zainspirowały ją Greta Thunberg i książka Naomi Klein „On Fire: The Burning Case for a Green New Deal”. Aktorka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że co tydzień będzie aresztowana za organizację nielegalnego zgromadzenia – za co za każdym razem grozi jej kara do 250 dolarów i 90 dni więzienia.
Gdy przeczytałam tę informację, pomyślałam: ale fajnie, gwiazda od aerobiku też protestuje przeciwko bierności władz wobec kryzysu klimatycznego. Bo to przecież dzięki Jane Fondzie moje wczesne lata podstawówki na zawsze zostały naznaczone body noszonymi na legginsy. Kojarzyłam ją jeszcze z reklamy kosmetyków, mocno podcieniowanych włosów, dwóch Oscarów, najdłużej lecącego serialu na Netflixie i przez ojca – legendy srebrnego ekranu, który aktorem był w czasach, kiedy gwiazdy naprawdę były gwiazdami. Ale kiedy usłyszałam o aresztowaniu pod Kapitolem i zaczęłam o niej czytać, szybko zdałam sobie sprawę, że 8 tysięcy znaków na opisanie aktorki to za mało. I że Fonda od dawna bardziej niż aktorką jest aktywistką. Jak sama mówi, aktywizm to 85 procent jej życia.
– Co jest nie tak z Jane Fondą? Kiedy myślę o Henrym Fondzie, jest mi przykro – przecież jest sympatycznym facetem. Ona jest świetną aktorką. Ładnie wygląda. Ale, ojej… często schodzi na złą drogę. Tak we wrześniu 1971 roku o Jane Fondzie mówił prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon. Od kilku lat trwały protesty przeciwko wojnie w Wietnamie, a Fonda z Miss Army Recruiting zmieniła się w przemawiającą podczas marszów aktywistkę. Jeździła po całym kraju, odwiedzając bazy wojskowe: rozmawiała z rekrutami, z weteranami, z psychiatrami, z żonami żołnierzy stacjonujących w Wietnamie. Pojawiała się na antywojennych wiecach, razem z weteranami Wietnamu przeciwko wojnie organizowała Winter Soldier Investigation, dla którego zbierała świadectwa o zbrodniach wojennych. W filmie dokumentalnym „Jane Fonda in Five Acts” aktorka wspomina, że po rozpadzie jej pierwszego małżeństwa wprowadziła się do ojca. Henry Fonda z okna na piętrze patrzył, jak przez podwórko przechodzą liderzy Czarnych Panter, których wspierała Jane. Powiedział córce: Jeśli odkryję, że jesteś komunistką, zadenuncjuję cię.
Rząd uznał ją za zagrożenie. Gdy wracała z Kanady, została aresztowana na lotnisku w Cleveland pod zarzutem przemytu narkotyków. Liczono, że to ją uciszy. Ale Fonda nie dała się zastraszyć. A zdjęcie policyjne aktorki z krótkimi włosami (ścięła je do roli prostytutki w „Klute”, za którą dostała pierwszego Oscara) i uniesioną pięścią stało się ikoną protestów. Białe pastylki, które miała w torbie podróżnej, po kilku miesiącach testów okazały się zwykłymi witaminami. Wyszło na jaw, że Fondę zatrzymano na polecenie Białego Domu. Przez lata FBI śledziło ją, nagrywało jej rozmowy i przeszukiwało mieszkanie. W końcu pozwała Nixona, FBI i CIA do sądu. Sprawa skończyła się ugodą.
Jeszcze w połowie lat 60. sama Fonda nie przypuszczałaby, że tak się zaangażuje. Pomimo sukcesów jako aktorka nie miała o sobie wysokiego mniemania. Z ojcem nigdy nie miała dobrej relacji, i jak sama mówiła lata później: Kiedy tata nie jest w stanie pokazać ci, że cię bezwarunkowo kocha, wtedy spędzasz większość swojego dorosłego życia, próbując być urocza, a nie autentyczna. Henry Fonda, mężczyzna, który brzydził się łzami (podobno gdy jedna z aktorek popłakała się podczas grania emocjonalnej sceny, zszedł z planu, po czym wrócił z lusterkiem i powiedział: „spójrz, jak odrażająco wyglądasz”), nie potrafił być czuły wobec córki. Najmilsze słowa, jakie od niego słyszała, to: Źle wyglądasz. Zmień ubranie. Jesteś za gruba. To przez niego wpadła najpierw w bulimię, później w anoreksję – z obiema chorobami zmagała się do czterdziestki. Przez całe dzieciństwo pragnęła uwagi ojca (który rodzinę traktował jako scenografię do zdjęć dla gazet), ale nie zależało jej na uwadze matki. Frances Seymour, w młodości bywalczyni salonów i dusza towarzystwa, w małżeństwie zmieniła się w zdystansowaną i odległą kobietę. Cierpiała na chorobę dwubiegunową – Jane nie tęskniła za mamą, kiedy ta wylądowała w szpitalu. O tym, że matka nie zmarła na atak serca (jak powiedział jej tata), tylko popełniła samobójstwo (podcięła sobie gardło żyletką), dowiedziała się z czasopisma. Miała 12 lat. Przez całe życie próbowała odciąć się od wizerunku kobiety ofiary, która nie ma wpływu na swój los. I przez całe życie szukała mężczyzn, którzy daliby jej to, czego nie potrafił dać jej ojciec.
Na aktorstwo poszła, bo nie wiedziała, co ze sobą robić. Wcześniej próbowała malarstwa w Paryżu. Lee Strasberg, dyrektor Actors Studio – najbardziej prestiżowej szkoły aktorskiej w kraju – dostrzegł w niej talent, którego ona nie widziała. Na żądanie ojca i macochy wyprowadziła się z domu. Na studia aktorskie zarabiała jako modelka. W 1959 roku Irving Penn sfotografował ją na okładkę amerykańskiego „Vogue’a”. Zaczęła grać na scenie, zaczęła grać w filmach. O tamtym czasie mówi, że nie miała marzeń, ambicji ani pojęcia, kim chce być. Była dopiero po dwudziestce, a czuła się, jakby była martwa. Wyjechała do Francji szukać siebie. Znalazła Rogera Vadima, który najpierw się z nią ożenił, a potem wykreował Fondę jako ponętnego kociaka, obsadzając ją w „Barbarelli”. Aktorka wspomina, że przy scenie kosmicznego striptizu tak się wstydziła, że musiała wstawić się wódką.
Paryż to była bańka. Bale, rauty, imprezy. Przyjemne życie. Na ulicach w 1968 roku znalazła się trochę dlatego, że protestowali jej znajomi. A potem spotkała amerykańskich żołnierzy przeciwstawiających się wojnie w Wietnamie. To od nich usłyszała o masakrach na cywilach, napalmie, o agent orange. Z kilkumiesięczną córką i rozpadającym się małżeństwem wróciła do Stanów. Wiedziała, że czeka tam na nią nowa rola. Dziewczyna, która kojarzyła się z bogatym domem, hedonistycznym życiem francuskiej śmietanki towarzyskiej i kosmicznym striptizem, pokazała inną twarz. Najpierw zagrała w „Czyż nie dobija się koni?”, zdobywając pierwszą oscarową nominację. Potem wyszła na ulice. Pierwszy raz aresztowano ją za pokojowy protest razem z 200 Indianami – o zwrot ziemi. Pomagała Czarnym Panterom, protestowała przeciwko wojnie w Wietnamie, piętnowała nuklearne zbrojenia. Kiedy zaczynasz rozumieć jakiś problem, w tym przypadku amerykański imperializm, zaczynasz widzieć, jak łączy się on z rasizmem, z niewolnictwem, z próbą wytępienia rdzennych Amerykanów, z patriarchatem. Choć wydaje się, że byłam zaangażowana w wiele różnych ruchów, one wszystkie były ze sobą połączone – mówiła w 2019 Bridget Read z „Vogue’a”.
W 1972 roku – po tym jak usłyszała, że Nixon planuje zbombardować system wałów przeciwpowodziowych tuż przed monsunem – pojechała do północnego Wietnamu. Powódź zalałaby część północnego Wietnamu, zabiła około 200 tysięcy ludzi i spowodowała głód – składnik ułatwiający wygranie negocjacji. Na miejscu Fonda fotografowała tamy, przez radio nadawała komunikaty do amerykańskich żołnierzy w bombowcach. To tam popełniła również największy błąd życia, o którym mówi, że będzie prześladować ją aż do grobu: spotkała się z wietnamskimi żołnierzami, którzy wśród śmiechów i oklasków posadzili ją na działku przeciwlotniczym. Zanim zdała sobie sprawę, że siedzi na broni, z której zestrzeliwano amerykańskie samoloty, było za późno: zdjęcia zostały zrobione. Po powrocie do kraju oskarżano ją o zdradę, prowadzono przesłuchania przed Kongresem. Jeden z polityków powiedział, że nie uważa, że Fondę powinna spotkać kara śmierci, ale dobrze byłoby odciąć jej język. Choć przepraszała wielokrotnie, to zdjęcie prześladuje ją do dzisiaj.
Burza loków, trykot w paski, legginsy, getry, złoty łańcuszek i wesoły głos, którym Fonda woła: Jesteście gotowi do ćwiczeń? Był 1982 rok i Fonda właśnie nakręciła program z aerobikiem, który każda kobieta może ćwiczyć sama w domu. Reszta jest historią. 17 milionów sprzedanych kaset wideo (Fonda rozkręciła biznes magnetowidów; wcześniej ludzie nie chcieli inwestować we własny sprzęt – teraz mieli powód), książka, która przez dwa lata utrzymywała się na pierwszym miejscu listy bestsellerów „New York Timesa”, kluby fitness, body noszone na legginsy – moda, która dotarła nawet za berliński mur, i biznes wart 70 milionów dolarów. Żeby zrozumieć, jaka to była rewolucja, trzeba pamiętać, że w latach 80. kobiety nie pojawiały się w siłowni. Mięśnie to była męska rzecz. Fonda do dziś wspomina listy od kobiet, które razem ze swoim ciałem odzyskiwały odwagę. Dla niej samej rewolucja aerobikowa była ważnym, ale ubocznym efektem. Kasety nagrała, żeby sfinansować kampanię na rzecz gospodarki demokratycznej – w ramach fundacji, którą założyła ze swoim drugim mężem Tomem Haydenem. Haydena, twórcę ideologii Nowej Lewicy, założyciela Students for a Democratic Society, jedną z najważniejszych figur protestów przeciwko wojnie w Wietnamie – poznała na początku lat 70. Szybko się pobrali. Wojna w Wietnamie się skończyła, a oni dalej chcieli walczyć o lepszy świat. Nowa Lewica przeciwstawiała się wielkim fabrykom i korporacjom wykorzystującym ludzi i środowisko. Piętnowała nadmierny konsumpcjonizm i totalitarne zapędy państw, które zimną wojną utrzymywały własnych obywateli w lęku. Gospodarka demokratyczna postulowała odebranie władzy – i decyzyjności – z rąk szefów korporacji i garstki najbogatszych. Hayden został członkiem kalifornijskiego parlamentu (przegrał wybory na gubernatora), a Fonda królową aerobiku.
Ale nie przestawała angażować się sprawy dla niej ważne. Często jako platformę dla aktywizmu wykorzystywała film. Wyprodukowała „Powrót do domu” (za rolę w nim dostała drugiego Oscara), żeby więcej ludzi usłyszało o problemach weteranów wojny w Wietnamie. „Chiński syndrom” – film katastroficzny rozgrywający się w elektrowni atomowej – przedstawiał zagrożenia ze strony atomu (wszedł do kin na kilka tygodni przed wypadkiem w elektrowni atomowej Three Mile Island, gdzie w wyniku błędu stopił się jeden z rdzeni). W „Od dziewiątej do piątej” jako jedna z pierwszych mówiła o molestowaniu kobiet w pracy i nierównej płacy. Cały dochód z filmu przeznaczyła na wsparcie związków zawodowych.
W dniu, w którym ogłoszono rozwód Fondy z Haydenem, zadzwonił do niej Ted Turner, zapraszając na randkę. Właścicielowi Turner Broadcasting System, do którego należy CNN, raczej się nie odmawia. Chyba, że jest się Jane Fondą. Poprosiła go, żeby zadzwonił za pół roku. Odczekał równo sześć miesięcy i ponowił prośbę. Niecały rok później wzięli ślub, a Fonda zrobiła kolejną woltę w swoim życiu. Z domu bez zmywarki i pralki przeniosła się do świata prywatnych samolotów i domów wielkości pałacu. Zostawiła aktorstwo, ale nie zostawiła aktywizmu i filantropii. Mogła już nic w swoim życiu nie zmieniać. Ale kiedy miała 62 lata, stwierdziła, że przez całe jej życie definiowali ją mężczyźni. Opierała się na nich, wskazywali jej drogę, szukała w nich ojca i czułości, której nigdy nie dostała w dzieciństwie. Jako 60-latka uznała, że wreszcie może ją dać sobie sama. Wiedziała, że jeśli zostanie z Tedem, będzie miała szczęśliwe życie. I wiedziała, że jeśli zostanie, nigdy nie dowie się, kim tak naprawdę jest. Wyprowadziła się z rancha do apartamentu córki w Atlancie. Sprzedała na aukcji 698 sukienek – nie dla zarobku, ale w ramach pozbywania się rzeczy. Poczuła się lżejsza. Wróciła do grania. Po 60 latach jej 80-letnia twarz pojawiła się na okładce „Vogue’a”. Fonda mówi, że dopiero teraz czuje się dobrze we własnej skórze.
Ostatnio Fonda znów się zdenerwowała. W kwestii klimatu działała od dawna, ale kiedy na początku września przeczytała książkę Naomi Klein, stwierdziła, że musi zrobić coś więcej niż sporadyczny udział w protestach. Po miesiącu była pod Kapitolem w ramach zorganizowanych przez siebie Piątkowych Ćwiczeń Przeciwpożarowych. Razem z innymi aktorami będzie pojawiać się tam co tydzień aż do połowy stycznia. Ma dosyć bierności rządów wspierających biznes paliw kopalnych. Ma dosyć tego, że – pomimo ostrzeżeń naukowców – ciągle brakuje systemowych zmian. Jak powiedziała „New York Timesowi”: Toksyczna ideologia, która zabrała ziemię ludziom żyjącym tu przed nami, która porwała ludzi z Afryki i przemieniła ich w niewolników, aby pracowali na tej ukradzionej ziemi (usprawiedliwiając to twierdzeniem, że ci porwani i przesiedleni to nie są istoty ludzkie), która wycięła lasy i wycieńczyła świat natury – ta ideologia jest tą samą, która doprowadziła nas do zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka.
Kryzys klimatyczny nie jest odosobnionym problemem. Dotyczy każdej części naszej gospodarki i społeczeństwa. W czwartki Fonda razem z ekspertami na żywo na Facebooku będzie omawiać jeden z tematów związanych z kryzysem klimatycznym – od Zielonego Nowego Ładu, poprzez zdrowie, masową migrację, po wojsko, środowisko i ekonomię. 31 października 2019 roku razem z Emirą Woods (z amerykańskiego Instytutu Nauk Politycznych) i Eve Ensler (autorką „Monologów waginy”) mówiła o kryzysie klimatycznym i kobietach. Na żywo oglądało je 54 tysiące ludzi. W piątek 1 listopada Fondzie znowu założono kajdanki (tym razem protestowała z Rosanną Arquette i Catherine Keener). Chwilę wcześniej zorganizowała spontaniczną konferencję prasową. Oprócz żądań zaprzestania wydobywania paliw kopalnych Fonda ogłosiła, że czerwony płaszcz od Chanel, który zakłada w każdy przeciwpożarowy piątek, to ostatni ciuch, jaki sobie kupiła. – Naprawdę nie musimy chodzić na zakupy. I na pewno nie powinniśmy traktować kupowania rzeczy jako budowania własnej tożsamości. Po prostu nie potrzebujemy więcej. Muszę być wierna moim słowom, więc ten płaszcz to ostatni ciuch, jaki sobie kupiłam.
Tym razem aktorki nie wypuszczono od razu za kaucją, tylko zatrzymano na noc w areszcie. Czerwony płaszcz służył jej za materac.
Do protestów dołączyli Mark Ruffalo i Diane Lane. Wszyscy powtarzają za Fondą: Czy możemy odzyskać demokrację? Czy możemy odzyskać podstawowe prawa człowieka, zanim przejmie je rzeczywistość zmian klimatycznych?
Przy pisaniu tekstu korzystałam z filmu „Jane Fonda in Five Acts” nakręconego dla HBO przez Susan Lacy, a także z wywiadu przeprowadzonego dla „New Yorkera” przez Michaela Schulmana („Jane Fonda is paying close attention”), tekstu Hiltona Alsa „Queen Jane, approximately” również z „New Yorkera” i z rozmowy przeprowadzonej dla „Vogue’a” przez Bridget Read.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.