Jeszcze pod koniec lutego tego roku w rozmowie z „Vogue Business” Jeremy Scott opowiadał o swojej przyszłości w Moschino i autorskiej marce, której prowadzenie zawiesił, by skupić się na pracy dyrektora kreatywnego. Drogi Amerykanina i włoskiego domu mody po dziesięciu latach się jednak rozchodzą. Póki co nie wiadomo, jaki plan ma na przyszłość Scott. Nieznane jest też na razie nazwisko jego następcy.
Scott objął stery w Moschino w 2013 r. i od razu zaszczepił w marce kampową estetykę – brał na warsztat najbardziej znane w popkulturze motywy, traktował modę wysoką z przymrużeniem oka, promował teatralność i ekscentryczność. Celowe przerysowanie i zabawa dała początek spektakularnym oraz uwielbianym przez publiczność projektom.
Aby w pełni poświęcić się prowadzeniu domu mody, zawiesił działanie autorskiej marki, której pokazy były swego czasu jednymi z najważniejszych podczas tygodnia mody w Nowym Jorku. Nie dziwią więc spekulacje, które odżyły tuż po tym, gdy do mediów trafiła wiadomość o tym, że drogi Scotta i Moschino rozchodzą się po dziesięciu latach. Projektant, póki co nie zdradził jednak, czy planuje reaktywować autorski brand. Nic nie wiadomo także o tym, kto zastąpi go na stanowisku dyrektora kreatywnego włoskiej marki.
W krótkim oświadczeniu Massimo Ferretti, członek zarządu spółki Aeffe, do której należy Moschino, podziękował Scottowi za kreatywny wkład i zaangażowanie w pielęgnowanie dziedzictwa domu mody, ale i wdrożenie do niego radosnej, beztroskiej wizji, która na zawsze już pozostanie częścią jego historii. Scott z kolei podsumował ostatnią dekadę pracy mianem „wspaniałej celebracji kreatywności i wyobraźni”, dziękując Ferrettiemu za zaufanie, a fanom za wsparcie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.