J.K. Rowling z idolki dzieciaków na całym świecie stała się uprzywilejowaną milionerką okrytą niesławą. Dlaczego nawet najwierniejsi fani jej książek mają dosyć najpoczytniejszej autorki w historii?
„Moje dzieciństwo właśnie się skończyło”, „Jak mogłaś?”, „Skrzywdziłaś nie tylko transseksualną społeczność, ale i wszystkich fanów” – użytkownicy Twittera nie mieli litości dla J.K. Rowling. Gdy autorka sagi o Harrym Potterze wdała się w dyskusję o prawach osób transpłciowych, straciła zaufanie najwierniejszych czytelników. Wywołała skandal, twierdząc, że „terapia hormonalna to nowa terapia konwersyjna dla osób homoseksualnych”. Na każdy kolejny wpis, w którym próbowała tłumaczyć, że nie chciała obrazić, tylko pomóc, sypały się lawinowo komentarze aktywistów, lekarzy i terapeutów. Pierwsi wytykali jej brak doświadczenia, drudzy brak wiedzy, a trzeci brak empatii. Odwrócili się od niej nawet Daniel Radcliffe i Emma Watson – odtwórcy głównych ról Harry’ego i Hermiony w filmach o Potterze.
Rowling nie pozostało nic innego, jak tylko napisać przydługie wyznanie na autorskiej stronie internetowej. „W grudniu minionego roku wyraziłam wsparcie dla Mai Forstater, która straciła pracę specjalistki od podatków za tweety uznane za transfobiczne. W sądzie pracy sędzia uznał, że wiara, iż płeć jest zdeterminowana biologią, nie jest chroniona przez prawo” – napisała Rowling. Wytłumaczyła, że od czasu pierwszego kryzysu wizerunkowego, gdy jej Twittera „zaatakowali” aktywiści, „wciąż się dokształca”. Podobno grożono jej śmiercią, nazywano „zdzirą” i palono jej książki. A przede wszystkim przypięto jej łatkę „TERF”, czyli „Trans-Exclusionary Radical Feminist” (radykalnej feministki, która odmawia praw transdziewczynom). Zdaniem Rowling aktywizm osób transseksualnych ma na celu całkowite podważenie definicji płci. „Ma pozostać już tylko gender” – grzmi pisarka, jakby czerpała z polskich polityków. Rowling nie podoba się też to, że przeprowadza się coraz więcej operacji uzgadniania płci. „Dorastające dziewczynki chcą stać się chłopcami” – konstatuje, przywołując własne zmagania z tożsamością. „Gdy dojrzewałam, czułam się istotą pozbawioną płci. Nie ja jedna. Dziewczynki nie chcą godzić się z ograniczeniami, które płeć wydaje się narzucać. Wydaje mi się, że dziewczynkom nigdy nie było gorzej. Ale pamiętajmy, że kobiecość to nie kostium ani obiekt pożądania mężczyzny, ani kolor różowy” – pisze dalej. Rowling przedstawia się jako feministka, ale zapomina, że emancypacja nie jest możliwa bez akceptacji odmienności seksualnej.
Upadła idolka
Gdy nasi idole okazują się tylko ludźmi, bezpowrotnie tracimy niewinność. Pokolenie dorastające na przełomie lat 90. i 2000 wychowało się na Harrym Potterze. J.K. Rowling zbudowała świat, w którym każdy dziwak, outsider i marzyciel czuł się bezpiecznie. Wielu jej czytelników nie chciało nigdy opuścić Hogwartu. – Ludzie, którzy znaczą coś dla ciebie, gdy masz 16–17 lat, pomagają ci przejść przez najtrudniejszy czas. Nic dziwnego, że osoby, które odkryły świat Harry’ego w wieku 13 lat, w wieku 21 wciąż się zastanawiają, czy dostaliby się do Gryffindoru – jeszcze niedawno Rowling wydawała się rozumieć, że spoczywa na niej ogromna odpowiedzialność. Uderzając w najsłabszych, złamała zasady, które sama ustanowiła. Wypowiadając się arbitralnie na temat niezrozumiałego dla siebie zjawiska, udowodniła, że wyrosła z magii, którą sama stworzyła. Nie przyznając się do błędu, zachowała się jak dorosła, czyli po prostu zdradziła. I, co może najważniejsze, Rowling wyrzekła się samej siebie z młodości – biednej, cierpiącej i porzuconej. Tamta Jo 25 lat temu na serwetce rozpisała losy czarodzieja sieroty. Ta, która dziś świętuje 55. urodziny, pamięta z przeszłości żal, a zapomina o nadziei.
Trudne doświadczenia
We wpisie, w którym tłumaczy się z tweedów, po raz pierwszy wyznała też, że doświadczyła molestowania seksualnego i przemocy domowej (po tym 60 aktywistów, w tym transseksualnych, podpisało list solidarności z Rowling). W ten sposób próbowała wytłumaczyć, dlaczego jej zdaniem walka kobiet wciąż trwa, więc nie powinna być przyćmiona przez bitwy toczone równolegle przez społeczność trans. „Nie jestem ofiarą. Przeżyłam. Udało mi się uciec od przemocowego pierwszego męża” – napisała.
Joanne Rowling poznała Jorgego Arentesa na początku lat 90., gdy przeprowadziła się do Portugalii, żeby uczyć angielskiego. A tak naprawdę uciec z Wielkiej Brytanii. W Nowy Rok 1991 roku zmarła matka Rowling od lat chorująca na stwardnienie rozsiane. Dzieciństwo Joanne nie było szczęśliwe. Z angielskim przekąsem mówiła często, że nie tak traumatyczne jak Harry’ego u Dursleyów, ale smutne i samotne. Rodzice z prowincjonalnego Gloucestershire jej nie rozumieli. Oboje nie mieli wyższego wykształcenia, a ich ambicje życiowe ograniczały się do przetrwania. Mama pracowała w szkole, ojciec był pomocnikiem inżyniera w Rolls-Roysie. Poznali się w wieku 20 lat na dworcu King’s Cross w Londynie (skąd potem odjeżdżał pociąg do Hogwartu) i tak już razem zostali. Nie byli ani zamożni, ani biedni, ani głupi, ani mądrzy, ani okrutni, ani troskliwi.
Gdy sześcioletnia Joanne przeczytała im opowiadanie o króliczku, stwierdzili, że z pisania nie wyżyje. Chociaż kochała czytać (na niej jest wzorowana Hermiona), po maturze nie zdała na Oxford. Dostała się na Exeter na romanistykę. Francuski wykorzystała potem w pracy researcherki w Amnesty International. Zajmowała się krajami frankofońskimi w Afryce. – W pracy biurowej podobało mi się tylko to, że gdy nikt nie patrzył, mogłam pisać opowiadania – mówiła. Miała 25 lat, gdy jeden telefon zmienił jej życie. – Nowy Rok, siódma rano, dzwoni ojciec. Wiedziałam, co się stało – wspominała Rowling. Po śmierci matki Portugalia miała jej dać ukojenie.
Romans z poznanym w barze Jorgem zapowiadał się obiecująco. – Miała najpiękniejsze w świecie oczy – mówił Arentes w wywiadzie udzielonym tabloidowi „The Sun”, który odnalazł pierwszego męża Rowling po jej wyznaniu, że padła ofiarą przemocy (– Nie jest mi przykro – skomentował to). Miało być dziko, niezobowiązująco, namiętnie. Ale Joanne zaszła w ciążę i poroniła, a zaraz potem w drugą. Wzięli szybki ślub, wbrew radom przyjaciół Rowling, a potem urodziła się Jessica (ze względu na córkę pisarka tak długo milczała na temat doznanej przemocy). Gdy już wiedziała, że musi uciekać, Jorge próbować zatrzymać ją siłą. Z siniakami wsiadła do samolotu do Edynburga. Odnalazł je tam. Musiała się rozwieść i sądownie wywalczyć zakaz zbliżania się oprawcy.
Od Jo do J.K.
W połowie lat 90. Rowling była samotną matką żyjącą z zasiłku. Zgodnie z mitem założycielskim z córką w wózku przesiadywała w kawiarniach (każda kawiarnia w Edynburgu twierdzi teraz, że to właśnie tam narodził się Harry Potter), żeby pisać. Pół walizki notatek o Harrym przywiozła już z Portugalii. Na starej maszynie udoskonalała szkic powieści dla dzieci o młodym czarodzieju, który nic nie wie o swoim pochodzeniu, dopóki nie zgłosi się po niego Hogwart. Już wtedy wymyśliła dementorów, złowieszcze postaci, które wysysają ostatnie krople szczęścia z duszy. Opisała w ten sposób zmagania z depresją kliniczną. Bezrobotna, zdana na siebie, marginalizowana jako samotna matka Rowling pisała o tym, że nawet w najtrudniejszych momentach trzeba zachować nadzieję.
Manuskrypt „Harry’ego Pottera i Kamienia Filozoficznego” odrzuciło 12 wydawnictw. W końcu Bloomsbury zdecydowało się wydrukować tysiąc egzemplarzy. Poproszono ją tylko o stworzenie pseudonimu, tłumacząc, że chłopcy nie będą chcieli czytać powieści o chłopcu napisanej przez kobietę. „J.” to „Joanne”, „K” – „Kathleen” – ukochana babcia Rowling. Pisarka cieszyła się nawet z tego językowego przebrania, bo przyznawała, że pisząc, „czuje się poza płcią”. Wydany w 1997 roku „Harry” prawie natychmiast stał się przebojem. Swoją drogą, pierwszy list od fana zaadresowano: „Drogi Panie Rowling”.
Rok później ukazała się kontynuacja – „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, a w kolejnych latach „Więzień Azkabanu” i „Czara Ognia”. Równolegle trwały prace nad ekranizacją pierwszego tomu w reżyserii Chrisa Columbusa („Kevin sam w domu”), w które Rowling była mocno zaangażowana. Po premierze filmu w 2001 roku powiedziała, że ma dosyć. Potrzebowała przerwy.
Feministka, filantropka, lewaczka
26 grudnia 2001 roku Rowling po raz drugi wyszła za mąż. Z mężem lekarzem Neilem Murrayem doczekała się jeszcze dwójki dzieci – Davida i Mackenzie. W 2004 roku została pierwszą na świecie miliarderką, która zarobiła pieniądze w przeważającej mierze na książkach. Zadbała jednak szybko o to, żeby wypaść z rankingu. Zaczęła rozdawać większość tego, co zarobiła. Angażuje się w liczne organizacje charytatywne. W ramach Gingerbread wspiera samotnych rodziców, Lumos – dzieci. Napisała książki towarzyszące sadze – „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” oraz „Quidditch przez wieki”, z których całość zysku poszło na cele dobroczynne. W 2010 roku przekazała 10 milionów funtów na klinikę imienia jej matki – The Anne Rowling Regenerative Neurology Clinic – zajmującą się leczeniem osób chorych na stwardnienie rozsiane. W 2015 roku Rowling otrzymała nagrodę brytyjskiego Czerwonego Krzyża za działalność filantropijną.
Rowling stała się też autorytetem. Zabierała głos w sprawach polityczno-społecznych, jawnie wspierając Partię Pracy. Krytykowała na Twitterze Roberta Murdocha za islamofobię, walczyła z szowinizmem, napisała proeuropejski tekst do książki „Brexit – A Love Letter to Europe”.
Gdy zabrakło jej literatury, wydała powieść dla dorosłych „Trafny wybór” (2012), a potem pod pseudonimem Robert Galbraith popełniła kilka kryminałów o detektywie Cormoranie Strike’u. Jak sama mówiła, chciała sprawdzić, jak to jest znów być początkującym pisarzem bez nazwiska. Znów wiele wydawnictw ją odrzuciło. Gdy zdecydowano się wydać powieści, Rowling przyznała, że to ona ukrywa się pod pseudonimem „Galbraith”. Sprzedaż skoczyła.
Gdy wokół Rowling trwa wojna ideologiczna, pisarka równocześnie promuje kolejne kryminały, w tym „Niespokojną krew” i „Ickaboga”, książkę dla dzieci o polityce.
Trudno więc widzieć w Rowling tylko czarny charakter. Czy jest „wcieleniem Voldemorta”, jak chcą postrzegać ją dawni fani, a dzisiejsi wrogowie? „The Guardian” napisał, że toczy się „bitwa pokoleń”. Młoda generacja nie rozumie, jak Rowling może być uprzedzona, a Rowling, jakkolwiek by było boomerka, nie zdaje sobie sprawy, że zamknęła się w wieży z kości słoniowej. Nie dziwi, że najpoczytniejsza pisarka świata straciła kontakt z rzeczywistością, którą kiedyś chciała współtworzyć. Boli brak empatii. Może trzeba przemówić nie do dzisiejszej Rowling, która może wszystko, ale tamtej dawnej, która nie miała jeszcze nic?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.