Nie pozwól, żeby ktoś mówił ci, kim jesteś. Sama mów ludziom, kim jesteś – powtarzała Kamali Harris matka, jedna z najważniejszych osób w jej życiu. O drodze na szczyt amerykańskiej polityki i roli, jaką odegrały w niej kobiety, wiceprezydentka USA opowiada w autobiografii „Prawda, która nas niesie. Amerykańska podróż”. Po rezygnacji Joe Bidena Kamala Harris ma szansę na nominację Demokratów. Czy pokona Donalda Trumpa?
„Potrzeba całej wioski, żeby wychować dziecko” – mówi afrykańskie przysłowie. W przypadku Kamali Harris, pierwszej czarnoskórej wiceprezydentki Stanów Zjednoczonych, symboliczna wioska, która ją ukształtowała, zamieszkana była głównie przez kobiety. – Nie byłabym tu, gdzie jestem, gdyby nie one – podkreśla często, mając na myśli swoją matkę, siostrę, ciotki, kobiety z sąsiedztwa i te, z którymi zetknęła się podczas pracy w prokuraturze i w amerykańskim Senacie.
Jestem córką Shyamali
Za każdym razem, gdy musi podjąć trudną decyzję, zadaje sobie pytanie: „Co na moim miejscu zrobiłaby mama?”. Shyamala Gopalan wychowywała Kamalę i jej siostrę Mayę w przekonaniu, że wymówka „to zbyt trudne!” jest niedopuszczalna. Że bycie dobrym człowiekiem oznacza angażowanie się w ważne sprawy, a sukces mierzy się także tym, co dzięki tobie osiągną inni. Mówiła córkom: „Walczcie z systemem, żeby był bardziej sprawiedliwy, i nie zważajcie na to, że coś było zawsze”. „Moja matka była najsilniejszą osobą, jaką kiedykolwiek znałam” – napisała w swojej autobiografii wiceprezydent Stanów Zjednoczonych.
Shyamala miała 19 lat, kiedy przyjechała do Stanów z południowych Indii, żeby na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley zrobić doktorat z żywienia i endokrynologii, a potem zająć się badaniami nad rakiem piersi. Podczas debaty na uczelni o zniesieniu segregacji rasowej w USA poznała Donalda Harrisa, który przyjechał z Jamajki studiować ekonomię. To dla niego nie wróciła do Indii, gdzie zgodnie z tradycją zawarłaby aranżowane małżeństwo. Urodziła dwie córki, Kamalę i Mayę, nadała im hinduskie imiona i wychowała w szacunku dla kultury Indii. Doktorat zrobiła w roku, w którym urodziła Kamalę, miała wtedy 25 lat. Zresztą podczas obu ciąż pracowała do ostatniej chwili – za pierwszym razem wody odeszły jej w laboratorium, za drugim – gdy piekła w domu ciasto.
Jej małżeństwo rozpadło się po pięciu latach. Podczas rozwodu nie kłóciła się z mężem o pieniądze, tylko o książki. Miała w życiu dwa cele: wychować córki i pokonać raka piersi. Jej badania naukowe pomogły zrozumieć wpływ hormonów na rozwój tego nowotworu, ale Shyamala marzyła o dniu, gdy znajdzie na niego lekarstwo. „Kiedy dokonała jakiegoś odkrycia w laboratorium, przynosiła kwiaty naszej opiekunce. »Nie byłabym w stanie wykonywać swojej pracy, gdybyś ty nie wykonywała swojej« – mówiła. »Bardzo ci za to dziękuję«” – wspomina Kamala.
Dla córek była równie czuła, co stanowcza. Rzadko chwaliła je za wykonanie zadanej pracy. „Dlaczego miałabym was chwalić za spełnione obowiązki?” – pytała. Gdy Kamala opowiadała o podwórkowych kłótniach koleżanek, pytała: „I co z tym zrobiłaś?”. „Z perspektywy czasu widzę, że chciała mi dać poczucie sprawczości i nauczyć, że sobie poradzę, ale wtedy strasznie mnie to złościło. Ta stanowczość zawsze szła w parze z miłością, lojalnością i wsparciem. Kiedy Maya albo ja miałyśmy gorszy dzień, kiedy niebo było szare i przygnębiające zbyt długo, mama urządzała »przyjęcie nieurodzinowe« z nieurodzinowym tortem i nieurodzinowymi prezentami” – napisała w książce Harris.
Jednym z ulubionych powiedzeń Shyamali Gopalan było: „Nie pozwól, żeby ktoś mówił ci, kim jesteś. Sama mów ludziom, kim jesteś”. Wiedziała, że Kamala, mając jamajsko-hinduskie pochodzenie, będzie w Ameryce postrzegana jako ciemnoskóra, i robiła wszystko, żeby wyrosła na pewną siebie i świadomą własnej wartości kobietę. Stawiała jej wysokie wymagania, a jednocześnie dawała poczucie, że jest wyjątkowa i zdolna osiągnąć wszystko, jeśli tylko się przyłoży. Shyamala zmarła rok przed tym, jak Kamalę wybrano na prokuratora generalnego Kalifornii. Gdy Gopalan dowiedziała się, że choruje na raka okrężnicy, powiedziała o tym córkom ubrana w elegancką jedwabną sukienkę, z ułożonymi włosami i pełnym makijażem, choć na co dzień chodziła w dżinsach i tenisówkach i się nie malowała. Tuż przed śmiercią zapytała pielęgniarkę: „Czy moje córki sobie poradzą?”. „To była ostatnia myśl, jaka ją trapiła. Do samego końca była skupiona na byciu naszą matką” – napisała w książce Kamala.
Ciotki, sąsiadki, znajome
– Widziałam, jak dzięki pracy niezwykłych kobiet świat zmieniał się na lepsze – nieraz podkreślała wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Gdy jej matka po rozwodzie została sama z córkami, w opiece pomagały jej sąsiadki, znajome i przyjaciółki. „Nie miała rodziny w Ameryce, więc one były jej rodziną, a ona była rodziną dla nich” – opowiada Harris. Gdy Kamala była dzieckiem, zabierały ją na pokojowe demonstracje i marsze na rzecz praw obywatelskich i wyborczych i przeciwko wojnie w Wietnamie. Założyły koło naukowe, żeby wspólnie czytać czarnych pisarzy pomijanych przez program uniwersytecki. Rozmawiały o apartheidzie, dekolonizacji Afryki, ruchach wyzwoleńczych w krajach rozwijających się i o historii rasizmu w Ameryce.
Jedną z nich, panią Shelton, Kamala do dziś nazywa „drugą matką”. To sąsiadka, która prowadziła świetlicę dla dzieci z okolicy. Kamala spędzała w niej czas po szkole, gdy jej mama była jeszcze w laboratorium. „Bardzo wiele nauczyłam się od pani Shelton. Zawsze pomagała kobietom, które potrzebowały rady, wsparcia albo zwykłego przytulenia – bo tak należało robić. Zajmowała się dziećmi z okolicy, z którymi życie źle się obeszło, i wierzyła, że sobie poradzą. Nigdy o tym nie opowiadała ani się nie chwaliła. Uważała, że nie robi niczego niezwykłego, miała poczucie, że po prostu postępuje zgodnie z wyznawanymi zasadami” – wspomina Harris. I dodaje, że gdy kiedyś upiekła ciasteczka, do których przez pomyłkę zamiast cukru dodała soli, pani Shelton zjadła jedno i powiedziała: „Naprawdę pyszne… Może trochę za słone, ale poza tym pyszne”. „Nie wróciłam do domu przekonana, że mi się nie udało. Wróciłam przekonana, że świetnie mi poszło, tylko popełniłam błąd. Chwile takie jak ta budowały moją wiarę w siebie. Wierzyłam, że mogę wszystko” – wspomina.
Moja córka Ella
Kamala Harris do tej pory nigdy publicznie nie wypowiedziała się na temat tego, czy świadomie zdecydowała się nie mieć biologicznych dzieci ani czy nie żałuje tego wyboru. Wielokrotnie za to z wielką czułością mówiła o Cole’u i Elli – dzieciach swojego męża Douglasa Emhoffa z poprzedniego małżeństwa. – Są moim nieskończonym źródłem miłości i czystej radości... Jedno mogę powiedzieć z całą pewnością: bez nich moje serce nie byłoby pełne ani moje życie pełne – powiedziała w jednym z wywiadów.
Ella, nazwana na cześć Elli Fitzgerald, skończyła projektowanie w nowojorskiej Parsons School of Design. 22-latka stawia już pierwsze kroki w modzie: podpisała kontrakt z agencją modelek IMG, w lipcu podczas tygodnia mody w Paryżu wystąpiła w pokazie Balenciagi. Kamala zapytana kiedyś o najtrudniejszy moment w swoim życiu odpowiedziała, że przeprowadzka do Waszyngtonu, gdy wybrano ją do Senatu, bo to oznaczało rozłąkę z Ellą. „Zanim zostałam senatorką, chodziłam na wszystkie jej zawody pływackie i każdy mecz koszykówki. Razem z Kerstin [matką Elli – przyp. autora] siadałyśmy na trybunach i głośno ją dopingowałyśmy, przynosząc jej zapewne niemało wstydu. Myśl o tym, że teraz ominie mnie część tych okazji i że odtąd w ogóle będziemy spędzać ze sobą o wiele mniej czasu, była dla mnie nie do zniesienia” – dodała.
Maya: Zawsze razem
Ci, którzy znają siostry Harris, mówią, że Kamala i Maya są jak prezydent JFK i jego brat Robert Kennedy – zawsze razem, w życiu i w polityce. Młodsza o dwa lata Maya jest polityczną doradczynią siostry, jej najbardziej zaufaną osobą i tak jak ona prawnikiem. – Nic mi w dzieciństwie nie dało tyle siły co świadomość, że zawsze mogę liczyć na moją siostrę – powiedziała w jednym z wywiadów Maya. „Łączy nas więź, której nie da się rozerwać. W radosnych chwilach, w trudnych chwilach, w chwilach zmian – zawsze byłyśmy razem” – dodaje Kamala.
Maya skończyła szkołę średnią, będąc w zaawansowanej ciąży, o czym nikt nie wiedział. Jej matka płakała przez cztery dni, gdy się o tym dowiedziała. – Płakałam, że mnie przy niej nie było, że ten cały czas była z tym sama – powiedziała kiedyś Shyamala Gopalan. Dzięki finansowemu wsparciu pomocy społecznej Maya skończyła prestiżową szkołę prawa w Stanford, a w wieku 29 lat została najmłodszym w historii dziekanem szkoły prawa w Stanach Zjednoczonych. Była politycznym doradcą Hillary Clinton, później zaangażowała się w kampanię prezydencką siostry. – Nie ma takich pieniędzy, które mogłabym jej zapłacić za to, co dla mnie robi. Dlatego w ogóle jej nie płacę – żartuje Kamala.
W roli mentorki
„Zawdzięczałam swój sukces wsparciu mądrych doradców i przewodników. I dlatego sama pragnęłam odgrywać rolę mentorki, wyciągając pomocną dłoń do jak największej liczby osób, które spotykałam na swojej drodze zawodowej” – wspomina Kamala Harris. Jedną z nich jest Yuriana Aguilar. Miała pięć lat, gdy nielegalnie przyjechała z rodzicami z Meksyku do Kalifornii. Jej ojciec i matka zarabiali na życie, sprzedając warzywa, ale chcieli, by ich córka zdobyła wykształcenie. Dzięki programowi chroniącemu przed deportacją dzieci migrantów bez prawa pobytu Yuriana ukończyła studia i zrobiła doktorat. Dziś prowadzi badania nad funkcjonowaniem układu bodźcowo-przewodzącego serca na jednej z uczelni w Chicago. „Myślę, że moja matka byłaby nią zachwycona” – mówi Kamala. Drugą podopieczną Kamali jest Venus Johnson, czarnoskóra córka imigrantów, która marzyła o karierze prokuratorki. Po rozmowie z Kamalą odważyła się zawalczyć o wymarzoną posadę w prokuraturze okręgowej. Skutecznie. Przez lata broniła ofiar przestępstw seksualnych.
Kamala często przywołuje historie Yuriany i Venus podczas spotkań z młodymi kobietami. „Mówię im, że niezależnie od tego, jaką ścieżkę kariery wybiorą, muszą być aktywne, muszą dzielić się swoimi pomysłami, jednocześnie nie pozwalając nikomu innemu przypisywać sobie ich zasług, i muszą pamiętać, że mają prawo zdobyć każdy szczyt, na który odważą się wspiąć. A jeśli spotkają na swojej drodze kogoś w potrzebie, muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, by pomóc mu się podnieść” – przekonuje. I dodaje: „Nie ma większej siły niż kobiety stojące za sobą murem w słusznej sprawie”.
Rolę wiceprezydentki Kamala Harris pełni od 2021 roku. W listopadzie 2024 roku odbędą się kolejne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Kandydatem Republikanów został Donald Trump. Urzędujący prezydent Joe Biden 21 lipca ogłosił, że rezygnuje z kandydowania, jednocześnie wskazując Kamalę Harris na swoją następczynię. Teraz wiceprezydentka ubiega się o nominację Demokratów. Czy jeśli zostanie kandydatką partii, Amerykanie wybiorą ją na swoją pierwszą prezydentkę?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.