Mam dosyć pokazywania osób aseksualnych i aromantycznych jako nieszczęśliwych. Moje życie jest spełnione bez seksu – mówi Karolina Kozakiewicz ze Stowarzyszenia Asfera. Aktywistka, która działa także w trójmiejskich organizacjach Tolerado i Tęczowy Port UG, walczy o widzialność asów, którzy stanowią szacunkowo około jednego procentu społeczeństwa.
Kiedy zrozumiałaś, że jesteś osobą aseksualną?
Wiedziałam od dziecka, ale nie potrafiłam tego nazwać. Czułam się wyalienowana, nie rozumiałam zachowań rówieśników i rówieśniczek ani bohaterów i bohaterek filmów. Lubiłam bajki o przyjaźni i rodzinie, a nie o miłości. Wolałam kucyki Pony od Barbie i Kena.
A gdy zaczęłaś dojrzewać?
W szkole pierwsze miłości osób w moim wieku obserwowałam jako 12-latka. Zastanawiałam się, dlaczego tego nie czuję, dlaczego jestem inna, dlaczego nie potrafię się zakochać. Z początku wydawało mi się, że nie lubię chłopaków, bo jestem feministką. Rówieśnicy wydawali mi się niedojrzali, nieciekawi, niegrzeczni. Niespecjalnie się sobie dziwiłam, że nikt mi się nie podoba. W gimnazjum chłopcy trochę dojrzeli, a ja nadal nic do nikogo nie czułam. Stare T-shirty, wyciągnięte spodnie, brudne buty – nikt się niczym nie wyróżniał. Nie mogłam uwierzyć, że koleżankom może podobać się jeden z nich, dla mnie byli tacy sami. Na szczęście okazało się, że nie jestem jedyna.
Wtedy dowiedziałaś się o aseksualności?
Tak, miałam 15 lat i przeżyłam objawienie. Powiedziałam o mojej orientacji rodzicom i przyjaciółkom. Nie wszyscy mi uwierzyli. Słyszałam, że jeszcze nie spotkałam tego jedynego, że jestem zbyt wybredna, że z tego wyrosnę. Choć wiedziałam, że to nieprawda, dałam sobie czas. Ale skończyłam 18 lat i nadal tego nie czułam. Zaczęłam dołączać do grup asów w mediach społecznościowych. Szukałam przyjaciół i osoby partnerskiej. Trochę po to, żeby się nie wyróżniać, żeby kogoś mieć, żeby stworzyć jakąś formę związku.
To się udało?
Tak, byłam w związku z osobą identyfikującą się jako niebinarna, ale wyglądającą jak chłopak. To dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Mogłam powiedzieć: „Patrzcie, mam chłopaka, wszystko ze mną w porządku”. Wizualnie zawsze podobały mi się osoby o stereotypowo kobiecym wyglądzie. Lepiej dogaduję się też z osobami, które mają kobiece doświadczenie. Walka o prawa kobiet jest zresztą dla mnie priorytetem.
Jak reagowano na twoją orientację?
Spotykałam się z gaslightingiem. Mówiono, że nie miałam jeszcze dobrego doświadczenia seksualnego, że nie chcę spotykać się z chłopakami, bo jestem radykalną feministką albo że ktoś mi współczuje, bo coś w życiu tracę.
Jak reagujesz na opowieści o seksie?
Kiedyś odczuwałam dyskomfort, lęk, nawet wstręt. Irytowało mnie to pewnie dlatego, że nie czułam się jeszcze pewnie w mojej tożsamości. Teraz jestem spokojna – niech sobie o tym rozmawiają. Cieszę się, że komuś sprawia to radość. Kiedyś też obawiałam się, że będę zmuszona do seksu w relacji. Bałam się, że ktoś będzie próbował przesuwać moje granice – zachęcano mnie: może tylko trochę, może tylko raz, tylko jeden buziak. Teraz wiem, że nikt nigdy mnie nie przekona do seksu. Osadziłam się w tym. Dlatego seks jest mi teraz obojętny – nie budzi emocji.
A jak reagujesz na komplementy dotyczące twojej atrakcyjności seksualnej?
Na komplementy ze strony mężczyzn reaguję irytacją. Jesteśmy przez nich cały czas uprzedmiotawiane. Nie godzę się na to. Gdy komplementują mnie dziewczyny albo osoby niebinarne, reaguję lepiej, bo wypowiadają się z szacunkiem – nie traktują mnie jak obiekt seksualny.
Nie ma w tobie tęsknoty za zakochaniem?
Odczuwam potrzebę bliskości, ale nie pociąg fizyczny. Lubię trzymać się za ręce, głaskać po głowie, ale nie całować. Umawiam się na randki z innymi askami. To więcej niż spotkanie z przyjaciółką, ale pewnych granic nie przekraczam.
Co doprowadziło cię do aktywizmu?
Na pierwszym roku moja frustracja, niezgoda na nierówność, wybuchła. W tle toczyły się zmiany społeczne – wybory prezydenckie, Tęczowa Noc, pandemia. Dużo się działo. Postanowiłam zaangażować się w aktywizm. Jestem współzałożycielką Tęczowego Portu Uniwersytetu Gdańskiego. W kwietniu organizujemy pierwszą konferencję naukową na temat aseksualności i aromantyczności. Zostałam członkinią zarządu Tolerado.
A czym zajmuje się Asfera, w której również działasz?
Asfera wspiera osoby w spektrum aseksualności. Działamy na rzecz widoczności osób aseksualnych, edukujemy, prowadzimy szkolenia dla psychiatrów i psychologów. Tych, którzy zaliczyli nasze warsztaty, pokazujemy na specjalnej mapie – as dzięki temu wie, do kogo się udać, by otrzymać potrzebną pomoc. Oprócz tego pełnimy funkcję łącznika w społeczności. Walczymy o uznanie aseksualności za orientację seksualną przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne. W naszej społeczności jest sporo osób z nerwicą, depresją, stresem mniejszościowym. Doświadczamy przemocy, przede wszystkim „gwałtu korekcyjnego” mającego „nawrócić” na heteroseksualność. Współpracujemy także z Koalicją Miast Maszerujących organizujących marsze równości. Uczestniczyłam ostatnio również w wyjeździe studyjnym Komisji Europejskiej na temat osób LGBT+.
Jako aktywistka doświadczasz hejtu?
Tak. I więcej – przemocy. W komentarzach pod moimi postami pojawiały się groźby. Pisano, że w ogóle nie powinnam się urodzić.
Dlaczego widzialność asów wciąż nie jest wystarczająca?
Bo „łatwo” nas wykluczyć? Podobnie jak osoby biseksualne, którym usiłuje się wmówić, że ich orientacja to kaprys. Nawet wśród osób LGBT+ brakuje wiedzy o aseksualności. Ale zmiany postępują szybko.
Brakuje też reprezentacji w popkulturze?
Tak. Ostatnio Alice Oseman, twórczyni „Heartstoppera”, napisała „Loveless” o asach. Ale podczas gdy bohaterowie jej komiksu – zakochani w sobie chłopcy – są pogodni i przebojowi, to z powieści przebija melancholia. Jakby aromantyczność była czymś smutnym, jakimś brakiem. Chciałabym zobaczyć postać szczęśliwej, spełnionej aski.
Chciałabyś kiedyś założyć rodzinę?
Chciałabym mieć partnerkę askę. Mam 23 lata, więc chyba jeszcze dla mnie za wcześnie na myślenie o dziecku. Staram się nie być więźniem własnych oczekiwań. Bo często wynikają z patriarchalnej opresji. Mówi się nam, że do pewnego wieku powinnyśmy wziąć ślub czy mieć dziecko. A mnie jest dobrze. Mam kochającą rodzinę i przyjaciółki. Doświadczam miłości. Niczego mi nie brakuje.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.