Znaleziono 0 artykułów
16.11.2024

Czy wyjście ze swojej strefy komfortu, tak często polecane, zawsze jest dla nas dobre?

16.11.2024
(Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images)

Wyjście ze strefy komfortu, do którego w ostatnich latach tak chętnie namawiają nas specjaliści od samorozwoju czy biznesowi coache, stało się wręcz mityczną receptą na sukces. Czy faktycznie porzucenie wewnętrznej sfery bezpieczeństwa aż tak determinuje nasze powodzenie? A może to kolejny haczyk, na który łapią nas media społecznościowe?

Czym tak naprawdę jest strefa komfortu, która w ciągu kilku lat awansowała do czołówki najbardziej nośnych haseł, równie chętnie wykorzystywanych przez branżę wellbeingu co biznesu? Jak tłumaczy psycholożka Patrycja Bujarska, „strefa komfortu to miejsce, w którym osoba nie czuje stresu, niepokoju, lęku”. – Czuje się w niej bezpiecznie, nie towarzyszą jej myśli dotyczące tego, że jest niekompetentna, niewystarczająco dobra, że jest oceniana, nie porównuje się do otoczenia. Ta strefa poznawcza, dotycząca myślenia o samym sobie, jest wygaszona. Strefa komfortu to bycie w miejscu, w którym nie muszę się zastanawiać, czy dobrze się zachowuję, czy jest jakieś zagrożenie, czy coś mi się przydarzy.

Strefa komfortu, czyli o psychicznym kaftanie bezpieczeństwa

Możemy przełożyć ją na wiele aspektów życia codziennego – od relacji międzyludzkich, przez codzienne czynności, pasje, rytuały czy z pozoru prozaiczne wybory, po decyzje biznesowe, mogące bezpośrednio wpływać na naszą karierę oraz przyszłość. Opuszczając strefę komfortu, decydujemy się na działania, które pozbawiają nas poczucia bezpieczeństwa, nierzadko wiążą się ze wzmożonym stresem i podejmowaniem ryzyka.

To proces, w którym zaczynamy decydować się na działania, które mogą wzbudzać w nas stres, niepokój, wystawiają nas na nowe doświadczenia, do których dotychczas nie potrafiliśmy się przełamać, m.in. ze względu na towarzyszące nam katastroficzne myśli – mówi Bujarska.

(Złudny) sposób na sukces

Przekonanie o unoszącym się nad nami widmie porażki, choć przytłaczające, towarzyszy nam nad wyraz często. Kolejną pułapką jest nieustanne poczucie bycia niewystarczającym, w którego sidła wpędził nas kapitalistyczny pęd za sukcesem, mechanizm porównywania się do innych (któremu sprzyja chociażby ekspozycja na success stories w social mediach) oraz nieustająca machina konsumpcji.

Jak zauważa uwagę psycholożka: – Jest pewnego rodzaju środowisko, które bardzo mocno pcha nas do tego, żeby wychodzić ze strefy komfortu, cały czas rozwijać się, robić coś poza tym, co oswojone. Nie jest to jednak komunikat do każdego. Są osoby, które wychodzą ze strefy komfortu w nieodpowiednim momencie, tzn. takim, w którym nie mają na to zasobów, nie są na to przygotowane albo po prostu tego nie chcą. A robią to nierzadko przez otoczenie, dialog społeczno-kulturowy czy trend w social mediach i wyczerpują tym swoje zasoby. Żyjemy w czasach, w których dosyć trudno w strefie komfortu pozostać.

Media społecznościowe zachęcają nas do ciągłej pogoni za doświadczaniem, posiadaniem, zdobywaniem kolejnych szczebli w karierze, ale w gąszczu pięknych kadrów i ujęć łatwo zapomnieć o tym, że to jedynie wycinek często i tak wykreowanej rzeczywistości.

Lubimy pokazywać wszystko w mediach społecznościowych. Większość z nas relacjonuje swoją codzienność, a jak wiemy, najlepiej klikają się rzeczy, które wzbudzają emocje. Uczucie walidacji z social mediów w postaci lajków, reakcji, pozytywnych komentarzy czy wiadomości motywuje do działania. Takich emocji nie wzbudza natomiast rutyna i codzienność, a właśnie robienie niestandardowych rzeczy ponad miarę – gdzie możemy poczuć się chwaleni, podziwiani lub po prostu zauważeni. Osoby mogą też stawiać sobie kolejne cele jako sposób radzenia sobie z emocjami czy raczej ich zagłuszania. W rezultacie, zamiast skupiać się na teraźniejszości, uciekają od tego, co tu i teraz – wyjaśnia Patrycja Bujarska.

Ciemna strona dyskomfortu

Z raportu „Stres pod lupą – jak radzą sobie z nim Polacy” wynika, że 81% Polaków odczuwa stres przynajmniej kilka razy w miesiącu, a aż jedna trzecia badanych stresuje się codziennie, tyle samo osób zaś – kilka razy w tygodniu. W najmłodszej grupie respondentów (18–24) aż 41% ankietowanych odczuwa stres codziennie, a wśród osób mających od 25 do 34 lat codziennego stresu doświadcza aż 47%.

Tym, co w walce ze stresem kluczowe, jest zwrócenie szczególnej uwagi na towarzyszące nam emocje, zadbanie o swój dobrostan psychiczny, do którego zachęca nas tzw. kultura wellbeingu. Patrycja Bujarska dopowiada do tego, by zadać sobie pytanie, na ile w obecnej sytuacji czuję się dobrze, jestem spełniony. By w pełni zrozumieć swoje motywacje, poświęćmy sobie uwagę. Rozpiszmy obawy wiążące się z nowymi wyzwaniami, ale też nasze zasoby, które pomogą nam się z nimi uporać.

Wyjście ze strefy komfortu może być elementem dbania o siebie, ale wyłącznie wtedy, gdy polega na skupieniu się na własnych zasobach i możliwości ich wykorzystania do zdefiniowanych przez nas konkretnych celów czy potrzeb. Gdy jest elementem samorozwoju, świadomym wyborem, a nie powinnością, spełnianiem oczekiwań innych, challengem czy uleganiem obecnym trendom – tłumaczy psycholożka.

Uważność to słowo-klucz. Zapytana o czerwone lampki, psychoterapeutka podkreśla, by być uważnym na towarzyszący nam obniżony nastrój oraz natężenie negatywnych emocji.

Warto zastanowić się nad swoimi podstawowymi wartościami. Jeśli nie pamiętamy, kiedy ostatnio mieliśmy możliwość oddać się czynnościom, które je wyrażają, może to wskazywać na to, że wychodzenie ze strefy komfortu oddala nas od tego, co dla nas ważne. Często podejmujemy działania z myślą o innych, co prowadzi do zapomnienia o własnych emocjach i może też skutkować wypaleniem. Objawy tego stanu to między innymi permanentne zmęczenie, brak chęci do robienia rzeczy, które lubiliśmy, problemy ze snem i apetytem oraz negatywna narracja o sobie. Nierzadko towarzyszy temu ucieczka w alkohol czy ryzykowne zachowania, które mogą być destrukcyjną próbą „odreagowania” – zwraca uwagę psychoterapeutka.

Jesteśmy socjalizowani do tego, by ciągle robić więcej. Kiedy jednak jest to nieustanny proces, może odciskać piętno już nie tylko na naszej kondycji psychicznej, lecz także na zdrowiu czy relacjach. – Długotrwałe utrzymywanie się poza strefą poczucia bezpieczeństwa może przyczyniać się do powstawania zaburzeń depresyjnych czy lękowych. Będzie odciskało też piętno na naszych relacjach. Jest cienka granica pomiędzy robieniem nowych rzeczy a permanentnym sprawdzaniem siebie, wprowadzaniem w stan zmęczenia, niepokoju i ciągłej myśli „za mało, zrób więcej, lepiej” – podkreśla Patrycja Bujarska.

Naszą wartość nierzadko uzależniamy od liczby pełnionych funkcji czy wykonywanych na co dzień zadań. To podejście, długofalowo, może okazać się patentem na wypalenie zawodowe. Jak zaznacza psycholożka i psychoedukatorka, obecnie, w erze sztucznej produktywności i mediów społecznościowych, wyjątkowo narażone na to są nastolatki oraz młodzi dorośli.

Młode osoby zaczynają mocno przesuwać granice, jeżeli chodzi o definiowanie pojęcia „osiągnięcie”. Kiedyś było nim np. świadectwo z paskiem, wygrana w konkursie regionalnym. Teraz tym osiągnięciem jest założenie start-up’u w wieku 16 czy 17 lat. Jednocześnie badania pokazują, że młodzi mają chwiejną samoocenę, która z definicji jest budowana na bazie porównań do otoczenia, a więc, w dzisiejszych czasach, również tego, co widzimy w social mediach. Nie zawsze młode osoby znają swoją wartość, mocne strony, swoje cele, brakuje im świadomości tego, jakimi zasobami już dysponują. Często zmagają się też z niską samooceną, więc tym bardziej będą podatne na przekazy, aby robić więcej, by pozornie podnieść swoją wartość. Na LinkedIn-ie czy Instagramie pojawia się coraz więcej 18- czy 20-latków z marką osobistą, biznesowymi sukcesami. Jestem dla nich pełna podziwu, ale to wciąż niewielki promil społeczeństwa, dlatego nie powinno być to dla nas jedynym słusznym wyznacznikiem – uczula psychoedukatorka.

Otwartość na nowe

Jednocześnie, jak wskazują m.in. badania opublikowane w 2023 roku przez Instytut Badań Edukacyjnych, porzucenie ram komfortu pozwala nam na budowanie odporności i elastyczności zawodowej. Wyniki badań IBE dowodzą, że osoby, które podejmują działania wykraczające poza rutynowe zadania, są lepiej przygotowane do radzenia sobie z wyzwaniami zawodowymi i osiągają lepsze wyniki na rynku pracy. Z kolei z badań Światowej Organizacji Zdrowia z 2022 roku wynika, że niebagatelne znaczenie dla naszego zdrowia psychicznego ma też kwestia nawyków. Jednocześnie specjaliści sugerują, że podejmowanie nowych wyzwań i wzmacnianie umiejętności adaptacyjnych wspiera długoterminową odporność i zmniejsza ryzyko chorób psychicznych.

Prawdą jest, że wyjście ze strefy komfortu – rozumiane jako doświadczanie nowych relacji, próbowanie nowych rzeczy, wchodzenie w nowe role – pozwala nam aktualizować obraz samych siebie, nabywać umiejętności i doświadczeń, weryfikować dotychczasową wiedzę na swój temat. Często potrafi wyzwalać adrenalinę i dawać nam dowód na to, że nie zawsze doceniamy swoje możliwości i pozytywnie się zaskakujemy, gdy zaczynamy weryfikować przekonania na swój temat – komentuje psychoterapeutka.

Rada na to, jak nie zwariować w ciągłym pragnieniu za osiąganiem? – Boimy się zatrzymać, dlatego zachęcam każdą osobę, która robi bardzo dużo, by sobie zadała pytanie, kiedy ostatnio celebrowała swój sukces. Na co dzień nie dajemy sobie czasu i przestrzeni, by przyjrzeć się temu, że osiągnęliśmy długo planowany cel, odnieśliśmy sukces. Zamiast kropki stawiamy przecinek i pędzimy dalej, zapominając o uważności – radzi Bujarska.

Patrycja Bujarska – psycholożka i psychoterapeutka współtworząca poradnię Zrozumienie. Pracownia Psychoterapii i Rozwoju

Natalia Żelazowska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Czy wyjście ze swojej strefy komfortu, tak często polecane, zawsze jest dla nas dobre?
Proszę czekać..
Zamknij