Znaleziono 0 artykułów
17.10.2024

Maria Bakalova po nominacji do Oscara powraca w „Wybrańcu”. Co sądzi o Donaldzie Trumpie?

17.10.2024
(Fot. Daniele Venturelli/Getty Images for Kering)

Siłę dał jej talent muzyczny, ale inspiracji zawsze szukała w literaturze. Bułgarska aktorka Maria Bakalova opowiada nam o początkach swojej kariery, roli w „Kolejnym filmie o Boracie” i w głośnym „Wybrańcu” o Donaldzie Trumpie, w którym gra żonę prezydenta – Ivanę Trump.

Miała pięć lat, kiedy zaczęła śpiewać i grać na flecie. Szło jej tak dobrze, że rodzice zgłaszali córkę na konkursy. Przechodziła eliminacje krajowe, dostawała się do etapów międzynarodowych. – Odwiedziłam Włochy, Francję, Niemcy, Szwajcarię. Jeździliśmy z grupą śpiewaków folklorystycznych. To był świetny czas, bo rząd finansował nam wyjazdy. A jeśli odniosło się sukces, na przykład zdobywając złoty medal, wracało się do domu ze stypendium, co czyniło cię silnym, niezależnym dzieckiem. Ja tak się czułam pomiędzy piątym i jedenastym rokiem życia, bo dysponowałam wtedy pieniędzmi, które sama zarobiłam – mówi mi Maria Bakalova, kiedy rozmawiamy w hotelu Baur au Lac podczas 20. edycji Festiwalu Filmowego w Zurychu.

(Fot. Joshua Sammer/Getty Images for ZFF)

Droga do Macondo przez teatr

Jej muzyczna kariera została przerwana, gdy nabawiła się urazu struny głosowej i przez jakiś czas nie mogła śpiewać. – Przechodziłam wtedy okres dojrzewania. Cały czas miałam w głowie myśli typu: „O mój Boże, życie jest takie trudne, wszystko jest źle”. Starałam się znaleźć coś, co pomogłoby mi od nich uciec. Ratunkiem okazało się czytanie książek. Sięgałam po wszystko, co mogłam znaleźć na półce w domowej bibliotece. Czyli dość ciężką literaturę moich rodziców – opowiada.

Na długo przed swoimi rówieśnikami odkryła Dostojewskiego, Kazandzakisa, Borgesa, Bułhakowa czy Knuta Hamsuna. Nawet jeśli nie do końca rozumiała, o czym piszą, to miała świadomość, że literatura poszerza jej horyzonty i zmienia perspektywę. – Zakochałam się w idei wyjazdu do Macondo, chciałam otoczyć się żółtymi motylami. Realizm magiczny spod znaku Márqueza i Borgesa był czymś, czego chciałam doświadczać. Zastanawiałam się, jak mogę to osiągnąć, i w końcu to odkryłam: poprzez teatr – wspomina.

(Fot. Pascal Le Segretain/Getty Images)

Mroczna panna Julia ze Strindberga zamiast romantycznej Julii Szekspira

Miała jedenaście lat, kiedy zaczęła uczęszczać do Narodowej Akademii Teatralnej i Filmowej, która blisko współpracowała ze słynną GITIS w Rosji. Jej klasa pojechała tam na wycieczkę. – Odwiedzanie miejsc, które były opisywane w „Mistrzu i Małgorzacie” było fascynujące. To już na zawsze będzie jedna z moich ulubionych książek. Jest mroczna, diabelska, ale jednocześnie wciągająca – tłumaczy. Przyznaje, że zawsze ciągnęło ją w stronę niejednoznacznych postaci, takich, które nie są kryształowe. – Dostojewski jest dla mnie jednym z twórców wszech czasów, prawdziwym geniuszem. Potrafił przedstawić największego złoczyńcę w taki sposób, że możesz z nim współodczuwać, co według mnie jest zadaniem sztuki – podkreśla.

Mówi, że nigdy nie chciała grać dobrych i niewinnych postaci. Ciągnęło ją w stronę pęknięć, zniekształceń, odchyłów od normy. – Nie interesowało mnie granie Julii u Szekspira, tylko panny Julii ze Strindberga. W sztukach Czechowa chciałam zagrać Maszę, czyli tę ciemniejszą postać. Zawsze chciałam robić rzeczy, które w jakiś sposób flirtują z przekraczaniem granicciekawiło mnie, jak daleko jako bohaterka mogę się posunąć i na ile mogę przekroczyć normy. Dlatego razem z przyjaciółmi wystawiliśmy sztukę opartą na „Kwartecie” Heinera Müllera i „Niebezpiecznych związkach” de Laclosa. Spektakl został wybrany na wiele festiwali, od Edynburga przez Rumunię aż po Skopje – opowiada aktorka.

(Fot. Matt Petit/A.M.P.A.S. via Getty Images)

Rola w „Kolejnym filmie o Boracie” – najpierw pochwały, potem krytyka

Czas studiów wspomina jako wymagający – na uniwersytecie spędzała czas od 6 rano do północy, bez wolnych weekendów i bez wakacji. Ciężko pracowała i choć czasami marzyła, że pewnego dnia zrobi karierę i wyjedzie do Hollywood, to pozostawała realistką. – Byłam świadoma, że jestem Bułgarką, pochodzę z Europy Wschodniej, a osoby takie jak ja rzadko grają w amerykańskich filmach z powodu akcentu. Poza tym na nasz temat funkcjonuje wiele stereotypów. Zwykle kończy się na małej roli na przykład jako prostytutka, szalony rosyjski naukowiec lub gangster, z dwiema czy trzema linijkami dialogu – mówi.

Nie powstrzymało jej to jednak przed wzięciem udziału w castingu do „Kolejnego filmu o Boracie”, kiedy zobaczyła ogłoszenie w 2019 roku na Facebooku. Gdy okazało się, że wygrała casting i zagra obok Sachy Barona Cohena, w Bułgarii media odtrąbiły wielki sukces. Ale gdy film miał premierę, musiała mierzyć się ze złośliwymi komentarzami: że jest jej mało na ekranie, że mówi z akcentem. Te docinki pojawiały się, nawet kiedy dostała nominację do Oscara. – Zarówno Polska, jak i Bułgaria przeszły przez trudne okresy polityczne, w tym dyktaturę, jaką był komunizm. To wszystko głęboko wpłynęło na naszą mentalność. Gdy porównuję sposób myślenia Bułgarów i Amerykanów, to widzę, że ludzie z naszego regionu są bardziej pesymistyczni w podejściu do życia. Często brakuje nam wiary w siebie, w przyszłość, w możliwości. Jesteśmy nastawieni wobec siebie konkurencyjnie. Zadajemy sobie pytanie, dlaczego to ona dostała tę rolę, a nie ja? Bardzo chciałabym zmienić tę narrację na: „Skoro ona może, to ja też mogę”. Uważam, że to odpowiedzialność osób, które miały odwagę lub szczęście, żeby podążać za marzeniami, żeby próbować. Bo na koniec dnia liczy się właśnie to, że próbujesz. Łatwiej jest narzekać, że coś się nie udało, lub krytykować to, co się wydarzyło. Ale nie obwiniam za to ludzi – przyznaje Bakalova.

(Fot. Jeff Spicer/Getty Images for BFI)

Maria Bakalova: „Wybraniec” pokazuje konsekwencje spełniania amerykańskiego snu

Wierzy, że poprzez kino może sprowokować widzów do myślenia i zadania sobie pytań, których unikamy na co dzień. Dlatego zdecydowała się na zagranie postaci Ivany Trump w filmie Aliego Abbasiego „Wybraniec”. – Dzięki sztuce mamy platformę, którą możemy wykorzystać niekoniecznie do tego, żeby machać palcem i mówić, co jest dobre, a co złe, tylko do subtelnego wpływania na odbiorców. Chcę, żeby ktoś patrząc na moje postaci, pomyślał sobie: „Nie chcę być jak ta osoba” albo „Nie chcę skończyć w takiej sytuacji”. Sztuka potrafi prowokować ludzi do istotnych rozmów i dyskusji. Kino to coś więcej niż bierne oglądanie tego, co dzieje się na ekranie – przekonuje.

Udział w „Wybrańcu” wiązał się z pewnym ryzykiem. To film, który pokazuje Donalda Trumpa, gdy nie śledzą go telewizyjne kamery. Jedną z mocniejszych scen filmu jest ta, w której bohater gwałci swoją żonę. Na planie omawiano ją wielokrotnie, twórcom zależało, żeby nie była eksploatacyjna, tylko żeby służyła historii, dopełniała obraz Donalda Trumpa jako człowieka. – Jeśli się nad tym zastanowić, to moja bohaterka była żoną Trumpa, zanim został prezydentem, więc być może miała wpływ na jego karierę, również na jego późniejsze zwycięstwo polityczne, bo, być może, to właśnie ona dodała mu pewności siebie. Ważne jest, żeby nie narzucać widzowi konkretnych osądów, tylko skłaniać do przemyśleń. Ivana marzyła o wolności i możliwościach, jakie oferuje Ameryka, ale ostatecznie napotkała także na płynące z tego rozczarowania. Nasz film obrazuje to, czym są konsekwencje spełniania swojego amerykańskiego snu – twierdzi aktorka.

(Fot. materiały prasowe)

„Triumf” – polityczna satyra, która zawalczy o Oscara

Na polską premierę czeka też „Triumf” z udziałem Bakalovej – bułgarski kandydat do Oscara w kategorii filmu międzynarodowego. To polityczna satyra, której akcja rozgrywa się w latach 90., w okresie transformacji po upadku komunizmu w Bułgarii. Fabuła skupia się na grupie oficerów wojskowych, którzy współpracują z jasnowidzami w celu znalezienia tajemniczego artefaktu pochodzącego od kosmitów. Film łączy elementy satyry z tragedią, wykorzystując absurdalną sytuację do ukazania tematu manipulacji – tak politycznej, jak i religijnej.

Dzięki takim filmom możemy zrozumieć, że nikt nie rodzi się zły, to zawsze kwestia okoliczności i wpływu ludzi, którymi się otaczamy. Czasami chodzi o mentora albo rodzinę, w której się wychowaliśmy, a innym razem o system edukacyjny, który nas ukształtował. Wierzę, że to wszystko wpływa na nas w taki czy inny sposób, kształtując naszą wizję świata i zachowanie – mówi Maria Bakalova.

(Fot. Michael Buckner/Variety via Getty Images)

Pytam ją o osoby, które inspirowały ją do działania. – Na pewno jako aktorka inspirowała mnie Cate Blanchett. Cenię jej odwagę i zaangażowanie w role. I myśli, z jakimi zostaję po oglądaniu filmów z nią. Zależy mi, żeby podążać podobną drogą, bo jestem przekonana, że ludzie mogą się zmienić, jeśli tylko tego chcą, a film może być do tego impulsem. Sztuka, która bada trudne tematy i kontrowersyjne postacie, pomaga nam zrozumieć, jak ludzie stają się źli i dlaczego zachowują się w taki, a nie inny sposób. A to dla mnie bardzo ważne – podsumowuje aktorka.

Artur Zaborski
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Maria Bakalova po nominacji do Oscara powraca w „Wybrańcu”. Co sądzi o Donaldzie Trumpie?
Proszę czekać..
Zamknij