Znaleziono 0 artykułów
02.05.2024

Nie chcę mieć dzieci i nic wam do tego. Bezdzietne kobiety nie chcą się już tłumaczyć

02.05.2024
(Fot. Getty Images)

Nie planują i nie będą planowały dzieci, bo taką podjęły decyzję. Edyta, Gosia i Agnieszka opowiadają o bezdzietności, reakcji otoczenia na ich wybór oraz o tym, że chciałyby zmienić publiczne dyskusje na ten temat. – Zarzuty skierowane w stronę osób bezdzietnych dotykają często intymnych wyborów, związanych z trudnymi doświadczeniami. Chciałabym żyć w społeczeństwie, w którym będzie to szanowane – mówi jedna z kobiet, które zdecydowały, że nie zostaną matkami.

– Mam 51 lat, całe swoje dorosłe życie mogłam obserwować, jak zmieniało się podejście do tematu bezdzietności. Kiedy ja podejmowałam decyzję, ten temat był tabu – mówi Edyta Broda, autorka bloga bezdzietnik.pl. Szczególnie w małomiasteczkowym środowisku, w którym się wychowywała. Mimo to zawsze otwarcie i szczerze mówiła, że dzieci mieć nie chce. Zdawała sobie sprawę z tego, że łamie pewne schematy.

Dlaczego bezdzietność ma sens

– W dorosłe życie wchodziłam już w innym otoczeniu, w dużym mieście, ale i tam o bezdzietności z wyboru raczej się nie mówiło. Ale ja sama nie miałam z tym problemu. Nie chciałam udawać i kłamać. Nie chcę mieć dzieci, nigdy nie chciałam, nigdy tego nie czułam. To bardzo płynie ze mnie. Gdybym musiała podejmować decyzje inne niż podjęłam, czuję, że byłabym w pułapce, w niezgodzie ze sobą. Dopiero życie w zgodzie ze sobą daje wolność i poczucie spełnienia – zaznacza. – Od rodziny i znajomych zawsze otrzymywałam zrozumienie i wsparcie. Swoją decyzję musiała wytłumaczyć drugiej rodzinie, kiedy wyszła za mąż. – Szczęśliwie to się udało. Myślę, że z niemówienia rodzi się niezrozumienie i nieobecność osób bezdzietnych z wyboru w przestrzeni publicznej. Przez długi czas temat był nieobecny w mediach albo podejmowany anonimowo. Co ciekawe, w moim pokoleniu 25% kobiet nie urodziło dzieci. To pokazuje, że wiele osób wybierało bezdzietność, nie opowiadając o tym. Jesteśmy pewnie pierwszym pokoleniem, które tak masowo testuje wzorzec życia bez dzieci – zauważa. 

Edyta jest z tego pokolenia Polek, które otwarcie i szczerze na forum opowiadają o życiu bez dzieci. Jednak podkreśla, że debata o bezdzietności powinna być znacznie szersza niż obecnie. – Warto mówić, że bezdzietność ma sens. Bo nie tylko mamy do niej prawo, ale w takim wyborze widzimy sens. Trzeba się odważyć o tym mówić – mówi. 

– Bezdzietność daje mi między innymi przestrzeń do działań, których w innych okolicznościach bym nie podjęła. I poczucie spokoju. Dużo mówimy o wojnie, o katastrofie klimatycznej. Dla mnie to ważne, że nikogo nie skażę na ciężkie czasy. Bardzo się ich boję i nie chciałabym zmuszać do życia w nich swoich dzieci. Nie mówię, że każdy ma być bezdzietny z tego powodu, że idą trudne czasy, ale każdy powinien mieć wolny wybór. Warto mieć na uwadze, że zarzuty skierowane w stronę osób bezdzietnych dotykają intymnych wyborów, często związanych z trudnymi doświadczeniami. Chciałabym żyć w społeczeństwie, w którym będzie to szanowane.

(Fot. Getty Images)

Decyzja o bezdzietności oznacza często życie w zgodzie ze sobą

– Miałam trzydzieści lat, byłam w długim związku i wydawało mi się, że chcę dziecka. Dziś wiem, że tylko mi się wydawało, dlatego dobrze, że nie zaszłam w ciążę, lecz poszłam na terapię – mówi z uśmiechem Gosia Galińska. To właśnie na terapii uświadomiła sobie, czego potrzebuje. – Tamtem związek się zakończył, a ja nauczyłam się rozpoznawać wgrane mi skrypty i powinności. Jedną z nich było właśnie posiadanie dziecka. Bo inni mają. Bo tak się robi. Tylko że ja nie chciałam jak inni. Chciałam jak ja – zaznacza. Dostała pełną akceptację i wsparcie od najbliższych jej osób – mamy, przyjaciółek i obecnego partnera. – On ma podobne podejście. Mamy superżycie we dwójkę i nic mi więcej nie potrzeba – tłumaczy. 

Z podobną reakcją spotkała się w pracy. Chociaż to środowisko, w którym, jak mówi, istnieje wiele stereotypów dotyczących dzietności lub rodzicielstwa. – Na przykład uważa się, że matki się mniej angażują, bo muszą wychodzić po dziecko do przedszkola i nie mogą jeździć w delegacje, a bezdzietne to karierowiczki nastawione tylko na awanse. A tak wcale nie musi być. Dla mnie praca jest ważna, ale nie podjęłam decyzji o bezdzietności po to, by móc rozwijać karierę i piąć się na szczyt. Takie stereotypy są krzywdzące i warto na nie reagować – zaznacza. Gosia aktywnie działa w social mediach, prowadzi konto na Instagramie i podcast. Nagrała filmik, w którym mówi o wyborze życia bez dzieci. – Otwierałam szeroko oczy ze zdziwienia, patrząc na setki komentarzy i poruszenie, jakie wywołały. A przecież mówiłam o sobie i swojej decyzji. Pojawił się hejt, wyzwiska, obelgi między samymi komentującymi, podziały, polaryzacja. Działo się – wspomina.

Dyskusja na temat bezdzietności wciąż jest żywa. – Mam potrzebę mówienia o tym, żeby inne kobiety wiedziały, że decyzja o dziecku może dotyczyć tego, czy je mieć, a nie kiedy. Chciałabym trafić na takie przekazy, mając 25 czy 30 lat. Chciałabym wtedy zobaczyć i usłyszeć, że jestem ok. Chciałabym też, by ktoś mi wtedy zadał pytanie, czy w ogóle chcę mieć dziecko, dając przestrzeń i pełną akceptację na wszystkie odpowiedzi: tak, jeszcze nie wiem, nie – podkreśla. – To nie jest decyzja społeczeństwa. Tu nie będzie jednej prostej odpowiedzi. To jest wyłącznie sprawa i decyzja poszczególnych kobiet. To sprawa moja, twoja i jej. Nie państwa, kościoła i rodziny. Bezdzietność to często wybór. Normalna życiowa droga. Tak samo dobra jak bycie mamą.

Dlaczego mówienie o bezdzietności wywołuje silne emocje

„Nikt ci nie poda szklanki wody”, „będziesz samotna na starość”, „będziesz żałować” – czytała Agnieszka Malanowska, kiedy publicznie postanowiła opowiedzieć o swojej bezdzietności z wyboru. – W trzy dni rolkę, którą opublikowałam na Instagramie, obejrzało 1,5 miliona ludzi. Jest 16 tysięcy serduszek i 13 tysięcy komentarzy. Nie miałam na celu promowania bezdzietności, chciałam pokazać, że jest wybór i są osoby, które potrzeby bycia rodzicami nie czują i mogą żyć szczęśliwie – zaznacza. 

Bardzo szybko zrozumiała, że to temat, który polaryzuje. – Ruszyła dyskusja, która pokazuje, z jak dużym niezrozumieniem i hejtem mierzą się osoby bezdzietne. To jest temat, który wywołuje emocje, i to skrajne.

Patriarchat ma się dobrze, niestety. Kobiety w większości rozumieją i okazują wsparcie innym kobietom, bez względu na to, czy są matkami, czy nie. To panowie mają największy problem z moim wyborem – tłumaczy.

Od momentu, w którym Agnieszka otwarcie powiedziała o swojej bezdzietności, odezwało się do niej wiele kobiet, dzieląc się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami.  – Piszą, że mają dzieci, ale gdyby mogły cofnąć czas, podjęłyby inne decyzje, bo nie tak wyobrażały sobie swoje życie. Pytają, skąd we mnie tyle odwagi, żeby nie robić tak, jak reszta. Tu nasuwa się pytanie: która z kobiet naprawdę czuje potrzebę macierzyństwa, a która poddaje się presji społecznej, „bo wypada, bo nalegają, bo chłop pójdzie do innej, jak mu nie dam potomka” – to ich słowa – mówi Agnieszka. Dodaje, że im jest dojrzalsza i bardziej świadoma, tym bardziej jest pewna swojej decyzji. – Mogę i chcę żyć po swojemu. To, że dokonuję innych wyborów, nie czyni mnie mniej wartościową. Na co dzień pomagam tysiącom kobiet, motywuję je do zmian, pomagam w wyrabianiu nawyków, stawianiu granic i w komunikacji. To moja największa pasja. Ponadto mam wspierającego partnera, jestem w najszczęśliwszym momencie w życiu, nie potrzebuję nic więcej – podkreśla.

Chociaż dawniej Agnieszka częściej tłumaczyła swój wybór, teraz pytania ucina. – Już mi się nie chce. Na straszenie samotną starością odpowiadam, że czerpię radość z życia tu i teraz i że nie zamartwiam się przyszłością, stawiam sobie cele i je konsekwentnie realizuję. Mój apel to: „Nie oceniaj i nie strasz”. Jak słyszysz, że ktoś nie ma dzieci, nieważne z jakiej przyczyny, nie namawiaj. Twoje zdanie nie ma tu żadnego znaczenia. To jest wybór wyłącznie osoby, której to dotyczy. 

Anna Korytowska
Proszę czekać..
Zamknij