Znaleziono 0 artykułów
15.11.2022

Premierowo na Vogue.pl: Rosa Chains jesień-zima 2022

15.11.2022
Rosa Chains jesień-zima 2022 / Fot. Agnieszka Kulesza i Łukasz Pik, Fot. Materiały prasowe

Agnieszka Rosa po latach nabiera odwagi, by udrapować ze złota różę – kwiat, po którym ona nosi nazwisko, a jej marka imię. Zaglądamy do pracowni kreatorki, by zobaczyć nową kolekcję biżuterii i posłuchać o precyzji tworzenia obliczonej co do dziesiątej milimetra.

– To nie jest szczyt moich możliwości – śmieje się Agnieszka Rosa pochylona nad wielkimi koralami i przeskalowanymi formami ze złota. Mówi, że w przyszłości planuje coraz większe i bardziej wymagające modele. – Na szczęście mogę sobie na to pozwolić. To największa zaleta pracy w firmie rzemieślniczej. To eksperymenty bez ryzyka, bo w najgorszym razie przetopimy złoto i wykorzystamy je w kolejnej kolekcji – mówi. Raczej takiej konieczności nie ma, bo wszystko, co wychodzi z jej pracowni, natychmiast znajduje właścicieli.

Na początku pracy nad nowym sezonem Agnieszka stworzyła prototypy dwóch motywów – róży i serca. – Wiedziałam, że muszę wybrać jeden – tłumaczy i dodaje, że kwiat, który dał nazwę jej marce, zawsze interesował ją jako potencjalnie ciekawy element do wykorzystania w projektach. Trudno było natomiast znaleźć dla niego odpowiednie kształty. Po wielu próbach uzyskała lekką i nieco abstrakcyjną formę z giętej i zawijanej blaszki. Była z niej tak zadowolona, że uczyniła z niej główny element kolekcji.

Nie jest to róża, którą wyobraźnia podsuwa w pierwszej sekundzie. – Choć podobają mi się takie dosłowne przedstawienia, to w swojej marce ich sobie nie wyobrażam. Struktura, którą udało mi się uzyskać przez gięcie złota, mocno rozprasza światło, dzięki temu z daleka kolczyki wyglądają po prostu jak unosząca się przy uchu kula błysku. Doskonale widać to na zdjęciach z kampanii. Kolczyki-róże nawiązują do naszego kultowego modelu Spiral Shell Earings – też z pogiętej złotej blaszki, ale ułożonej niemal na płasko – porównuje. W tym przypadku każda sztuka, nawet w parze, jest odrobinę inna. To efekt ręcznej pracy, która nie daje szans na symetrię z matrycy. Rosa wciąż nie szuka perfekcji. Niezmiennie uważa, że mikrobłędy i nieidealne struktury czynią jej złoto jeszcze bardziej szlachetnym.

Róże i rosiczki

Kwiatowy kierunek postanowiła rozwinąć, wprowadzając dwa sygnety. – Sygnety z motywem kwiatowym to klasyk vintage, są znane w historii biżuterii. Ja chciałam je zreinterpretować – opowiada. Efektem są dwa modele: złoty, w kształcie rozetki, z małymi płatkami i rozproszonymi na gładkiej powierzchni brylancikami, oraz wyższy z siedmioma małymi kaboszonami z onyksu oprawionymi tak, że trzymające je złote łapki przypominają pręciki. To wyjątkowo trudny do wykonania egzemplarz. Każdy kamień musi być wyrzeźbiony ręcznie na miarę do gotowego już pierścionka. Decydują tu dziesiąte milimetra, precyzja jest niezbędna. – Oba tworzą taki komplet-nie komplet – mówi Agnieszka, której portfolio to dowód, że lubi takie duety.

Bazą do stworzenia tego sygnetu był inny, wysoki model z dużym mocno zeszlifowanym po bokach onyksem oprawionym w złote ząbki. – Jest nieco złowieszczy, niepokojący, kojarzy się z rosiczką. – mówi. Z jego powstaniem wiąże się ciekawa historia. Na wystawie z okazji 10-lecia marki Agnieszka wypatrzyła na palcu przyjaciółki stary wzór. – Odziedziczyła go po babci czy nawet prababci. Spodobał mi się, właśnie ze względu na „wzrost”, mocno odstawał od palca. Zapamiętałam sobie jego kształt i postanowiłam go odtworzyć – wspomina. Gdy go projektowała, bazowała wyłącznie na wspomnieniu. Dopiero gdy skończyła pracę, poprosiła przyjaciółkę, by przysłała jej zdjęcie dla porównania. Gdy patrzymy na nie wspólnie, obie się śmiejemy. Na pierwszym zdjęciu widać ażurową rzeźbioną oprawę, z geometrycznie szlifowanym szklanofioletowym kamieniem złapanym cienkimi równo rozłożonymi drucikami. Zdają się nie mieć ze sobą nic wspólnego.

Kule, tunele, spirale

Gdy Agnieszka skończyła z tematem kwiatowym, uznała, że czas poszukać prostszych form. Jej zespół wprowadził do pracowni nową technologię. – Zaczęliśmy tworzyć własne negatywy ze stali. To na nich powstają te obłe bryły puste w środku. – wyjaśnia. Na takim negatywie wybija się połowy kolczyka, które potem wystarczy zlutować w całość, zachowując puste wnętrze. Naszyjniki z tej serii nie mają drugiej połówki, przypominają łupinkę i płasko leżą na dekolcie. Wiszą na łańcuszkach i sznurach kulistych hodowlanych pereł. Agnieszka szukała największych. Dziś zdobią korale i kolczyki. Tak jak szlifowany na kształt kuli onyks, zyskują też nową formę – dekoracyjnej zawieszki. Przez jej środek biegnie tunel, przez który można przeciągnąć łańcuszek. Ten akurat nie jest wykonywany ręcznie, jest za cienki, ale identyczny splot tworzony od zera można w Rosie znaleźć. Na tym większym lepiej widać jego budowę – każde ogniwo zlutowane jest z dwóch drucików i z jednej strony spłaszczone. Są geometryczne, ale skręcają się względem siebie. Dlatego tworzą efekt spirali i odbijają światło we wszystkie strony.

Wspomniane kule Agnieszka zaprojektowała też w złocie. Tu ujawnia się jej kolejna projektowa intencja. Kreatorka wprowadziła nowy rodzaj zapięcia, bardzo dyskretny. Zawias przylutowany jest na szczycie kuli, całość trzyma tylko cieniutki drucik. Dzięki tym zabiegom kolczyk zdaje się lewitować pod uchem. – W tym sezonie bawię się elementami konstrukcyjnymi. Raz je maksymalnie chowam i redukuję, innym razem skaluję tak, żeby stały się głównym ornamentem – tłumaczy. Widać to w nowym splocie łańcuszka robionym ręcznie z patyczków zakończonych z obu stron przeskalowanym oczkiem. – Moglibyśmy wykonać tu łączenie, którego praktycznie nie widać, ale zdecydowaliśmy się na odwrotny zabieg – tłumaczy, obracając w dłoniach cieńszą i grubszą wersję. Ich rozwinięciem są „pęknięte” obrączki zakończone małą kuleczką. Im więcej założy się ich na palec i im bardziej nimi pokręci, tym ciekawszy dają efekt.

Czarne onyksy, biały T-shirt i Kasia Struss

Urodą zaskakują też duże korale z onyksu albo pereł wykończone lekko zmodyfikowanym zapięciem z poprzedniej kolekcji. – Te czarne rewelacyjnie wyglądają z białym T-shirtem, to jeden z prostszych i bardziej inspirujących looków w naszej tegorocznej kampanii – mówi, robiąc wstęp do krótkiej opowieści o zdjęciach. Ich bohaterką w tym sezonie jest Kasia Struss – jedna z ulubionych modelek Agnieszki. – Kiedyś już o nią zabiegaliśmy, ale agencja nawet nam nie odpowiedziała. Byliśmy chyba za mało rozpoznawalni – dodaje z uśmiechem na wspomnienie o drodze, którą przeszła. W międzyczasie z Instagrama dowiedziała się, że Kasia jest jej klientką – swoje projekty dostrzegła na jej zdjęciach. Tym razem decyzja o współpracy powstała więc spontanicznie i naturalnie. – Kasia była akurat w ciąży i choć nam to zupełnie nie przeszkadzało, nie chcieliśmy robić z tego głównego tematu. Chcieliśmy ją pokazać mocną, jak zwykle. Bo ciąża to dla nas po prostu jeden z wielu etapów kobiecego życia – wyjaśnia. Udało się to bez zarzutu.

 

Zdjęcia i nadzór artystyczny: Agnieszka Kulesza i Łukasz Pik

Wideo: Szymon Gosławski

Stylizacja: Olivia Kijo

Makijaż i włosy: Emil Zed

Modelka: Kasia Struss/Dvision

Grafika: Joanna Skiba

1/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

2/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

3/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

4/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

5/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

6/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

7/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

8/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

9/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

10/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

11/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

12/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

13/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

14/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

15/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

16/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

17/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

18/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

19/19 Rosa Chains jesień-zima 2022

Kamila Wagner
  1. Moda
  2. Premiery
  3. Premierowo na Vogue.pl: Rosa Chains jesień-zima 2022
Proszę czekać..
Zamknij