Christopher Esber ma za sobą już kilka pokazów swych kolekcji, ale do tej pory prezentował je albo w rodzinnej Australii, albo w Nowym Jorku. Z projektami na wiosnę-lato 2024 przyleciał do Paryża. To zaszczyt, ale też niezbity dowód, że wypada zaliczać go do czołówki światowych designerów.
Na kolekcję Esbera, zaprezentowaną w ramach oficjalnego kalendarza tygodnia mody w Paryżu, można z jednej strony patrzeć jak na ewolucję jego twórczości (bierze na warsztat flagowe motywy, modyfikuje je i oferuje nowe wariacje na ich temat), ale też jak na pewnego rodzaju klamrę, spinającą jego dotychczasowe projekty. Robi bowiem to, co potrafi najlepiej: bada zależność między tkaniną a ciałem, odnajduje potencjał w dekonstrukcji, eksploruje ideę płynnej, niejako dryfującej wraz z każdym ruchem sylwetki.
W nowej kolekcji Christopher Esber sięga po ulubione motywy i inspiracje
Paryski debiut Australijczyka to oczywiście ogromna nobilitacja (francuska federacja mody słynie raczej z krytycznego oka), ale też najlepszy dowód na to, że nie wystarczy myśleć już o nim jedynie jako o jednym z najzdolniejszych. Jest też najbardziej wpływowych projektantów.
Paryż zdaje się być dla niego idealnym miejscem, bo ze wszystkich stolic mody w największym stopniu docenia indywidualizm, konsekwencje i spójną wizję. Esber do tej pory zawsze był krok przed innymi projektantami, tworzącymi w podobnej estetyce, a zaprezentowana w Paryżu kolekcja tylko potwierdza, że z równie dużą czułością podchodzi do artystycznej wrażliwości, co do technicznej egzekucji projektów.
Sięga po ulubione motywy – delikatną dekonstrukcję i płynną asymetrię, wstawki z metalowych elementów, którymi ozdabia flagowe drapowania, bawi się klasyką, prezentując ją w zmysłowej i jedynej w swoim rodzaju odsłonie. Stonowana paleta barw z dominującymi maślanym żółtym, beżem, brązem, a także czernią i bielą, nawiązują do natury, bo Esber niezmiennie odnajduje w niej najwięcej inspiracji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.