To, co przemija, ale też to, co wraca, to, co było, obok tego, co będzie, to, co trwa, a zaraz potem to, co znika. Zdaniem Demny te wszystkie czasoprzestrzenie, wieloświaty, opowieści składają się na to, co jest – rzeczywistość tak skomplikowaną, że nie da się jej objąć umysłem.
Demna to nie tylko intelektualista świata mody, lecz także kaznodzieja, prorok, wieszcz. I, oczywiście, skandalista. Wydawało się, że po kontrowersjach wokół Balenciagi, dla której dyrektor kreatywny pracuje, dom mody dozna uszczerbku. Ostatecznie udało się uratować reputację marki, o czym świadczą zastępy gwiazd, które zasiadły w pierwszym rzędzie na pokazie kolekcji na sezon jesień-zima 2024. Kim Kardashian, Salma Hayek, Isabelle Huppert – spotkały się tu wszystkie pokolenia fanek Demny i jego wizji. I z pewnością się nie zawiodły.
Zwłaszcza że dla wielu fanów projektanta jego ubrania nabrały nowych znaczeń po seansie serialu „Balenciaga”. Kto nie był wcześniej obyty z biografią Cristóbala Balenciagi, mógł przekonać się, jak wiele łączy założyciela domu mody z jego następcą. Atmosfera tajemnicy, ekskluzywność rozumiana jako wyjątkowość, perfekcja kroju (w tym wydaniu przede wszystkim konstrukcja hip-aulette, czyli ramiona podkreślone tak, jak talia, albo reinterpretacje słynnej sukni Cristóbala pod postacią bluzy z syrenim ogonem), ale też coś więcej – wyczucie czasów.
Za scenografię pokazu posłużyły tym razem ekrany, gdzie buczały, migały i wibrowały filmiki z TikToka. Dla Demny wyszydzenie kultury influencerów to jednak zbyt łatwe zadanie. Ostrze krytyki zwraca więc nie przeciwko tym, którzy treści nadają, lecz tym, którzy je bezmyślnie konsumują. Zdaje się mówić, że przed kontentem ochronić się da tylko wówczas, gdy zamkniemy oczy. Albo skryjemy wzrok za supermodnymi okularami prosto z pokazu Balenciagi (tudzież czapkami spuszczonymi na oczy). Tego gadżetu Demna nie kazał nosić supermodelkom, które zaprosił do występu na wybiegu. Ubrania jego projektu prezentowały Frankie Rayder, Maggie Rizer, Isabeli Fontana, Esther Cañadas, Tasha Tilberg. Czterdziestoletnie dziś gwiazdy lat 2000. należą do pokolenia starszych milenialsów. Czyżby Demna uważał, że to ostatnia generacja jakkolwiek zdolna osłonić się przed zalewem informacji, stawić czoła bodźcom, z podniesioną głową stanąć naprzeciw chaosu?
Ale jak zwykle u Demny chaos to zamierzony zabieg estetyczny. Na jego wybiegu współistnieją trendy już ograne, lansowane przez modne ulice, tendencje przyszłości, które wyznacza projektant, wielkie krawiectwo widać obok masówki (tym razem wykorzystano m.in. logo Ebaya i hasło „Ciao, Bella!”, które zdobi wiele tandetnych T-shirtów popularnych marek), nurty takie, jak grunge, Y2K, DIY tworzą miks tak kolorowy, że hipnotyzuje niczym kalejdoskop. Demna zdaje się powtarzać, że niczego nowego już wymyślić się nie da – siłą trendsetterów pozostaje jednak świadomość przeszłości i przyszłości mody. Gdzieś pośrodku dzieje się jej teraźniejszość.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.