Giorgia Lupi tworzy w nurcie sztuki nazywanym humanizmem danych, prosi jednak, by nie nazywać jej artystką. Jako „projektantka danych” nadaje zbiorom bezosobowych informacji ludzką twarz – projektuje na ich bazie grafiki i traktuje jako punkt wyjścia do tworzenia wielowymiarowych opowieści. Autorka kilku książek, której prace stanowią część stałej ekspozycji muzeum MoMa, tym razem nawiązała współpracę z marką &Other Stories. Efektem jest kolekcja, która opowiada historię trzech wielkich naukowczyń.
Pierwsza programistka komputerowa w historii, biolożka i pionierka ruchu ekologicznego, oraz pierwsza czarna kobieta w kosmosie. Historie trzech wielkich naukowczyń, które swoimi osiągnięciami podbiły zdominowany przez mężczyzn świat nauki, posłużyły za inspirację do kolekcji, stworzonej przez projektantkę danych Giorgię Lupi dla marki &Other Stories. Analizując związane z ich pracami dane, ale także ich życiorysy, zaprojektowałą specjalne nadruki, desenie i hafty. Poświęciła tym samym kolekcję konkretnym dziedzinom: matematyce, biologii i astronautyce. Niektóre projekty posiadają więc charakterystyczne dla XIX wieku mankiety i kołnierze, inne – z linii astronautycznej – są wykonane z odblaskowych tkanin albo mają obszerne fasony budzące skojarzenia z przestrzenią kosmiczną. Jako jedyni mieliśmy możliwość porozmawiania z Lupi o tej wyjątkowej inicjatywie.
Jesteś nazywana jedną z najbardziej kreatywnych przedstawicielek świata nauki i biznesu. Tymczasem wiele osób nadal uważa, że praca w tych dziedzinach z automatu wyklucza kreatywność…
Naprawdę? Wydaje mi się, że jest wręcz odwrotnie! Mam wrażenie, że coraz częściej dostrzega się, że biznes i kreatywność idą w parze. W ciągu ostatnich kilku lat zauważyłam, że rola, jaką pełni dizajn – i szerzej, kreatywność – w środowiskach typowo biznesowych wzrasta w ogromnym tempie. Prawdziwa „kreatywna gorączka złota” trwa praktycznie w większości firm, które kreatywność stawiają u podłoża swojej działalności. Mam szczęście, że mogę żyć i pracować w tych czasach. Mam poczucie, że możliwości wpływania na realne biznesowe decyzje, jakie oferuje mi moja praca, jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia. Coraz więcej osób widzi, jak wielką wartością dodaną jest dla biznesu kreatywna perspektywa. Jestem więc szczęściarą, że mogę uprawiać dziedzinę, w której te dwa światy się przenikają, sztuka miesza się z nauką, a dane z dizajem. Dzięki temu mogę w innowacyjny sposób patrzeć na wiele kwestii.
Skąd pomysł na projekt z &Other Stories?
Zawsze chciałam urzeczywistnić dane, nadać im namacalną i fizyczną formę produktów, których ludzie mogliby używać, a może nawet nosić. Gdy dział współpracy &Other Stories skontaktował się ze mną, poczułam, że to wymarzony projekt dla mnie. Nie myliłam się – było to niesamowite doświadczenie.
W początkowej fazie naszej współpracy zaczęliśmy zastanawiać się, jakie historie chcielibyśmy opowiedzieć dzięki tej kolekcji. Wiedzieliśmy, że skupimy się na losach inspirujących kobiet. W rolach głównych występują tu więc trzy wspaniałe kobiety: Ada Lovelace, Mae Jemison i Rachel Carson – pionierki w dziedzinach, które wcześniej były zdominowane przez mężczyzn. Zasugerowałam, aby za główny punkt przyjąć ich najbardziej znaczące osiągnięcia, a następnie zarysować tło w postaci zwizualizowanych historii z ich życia. Dzięki temu kobiecy pierwiastek jest w tej kolekcji mocno obecny, ale nie na tyle, by ograniczać jej narrację.
Kolejnym etapem była dla mnie praca na konkretnych danych w pracach tych trzech wspaniałych kobiet i szczegółowa analiza ich osiągnięć. Jednocześnie zaczęliśmy zastanawiać się, jak powinna wyglądać kolekcja. Zainspirowana każdą z trzech historii zaczęłam szkicować wzory, które mogłyby być trafnym, ale jednocześnie łatwym w noszeniu odzwierciedleniem tych prac. Zwieńczeniem całego procesu było stworzenie trzech podstawowych deseni – innego dla każdej z trzech kobiet – które zaadaptowaliśmy do wybranych wcześniej projektów. Modyfikowaliśmy je, aby jak najlepiej pasowały do konkretnego modelu ubrania czy akcesorium.
Mówisz, że stworzenia tej kolekcji zainspirowały cię trzy kobiety: pionierki, które zburzyły mury w świecie nauki. Co, jako artystkę, najbardziej pociąga cię w nauce?
Mimo że byłam ostatnio mocno związana ze światem sztuki i zaangażowałam się w kilka artystycznych projektów, nie nazwałabym siebie artystką. Powiedziałabym o sobie raczej „projektantka” albo „projektantka informacji”. Oznacza to, że jestem grafikiem, dla którego punktem wyjścia są dane i informacje. Używam ich jako kreatywnego materiału do opowiedzenia wizualnych historii. Uprawiana przeze mnie wizualizacja danych pozwala mi na pogodzenie mojej artystycznej i racjonalnej natury. Sprawia, że mogę przeskakiwać między analizą a intuicją, między subiektywnym pięknem a logiką, między liczbami a obrazkami. Mimo że nauka jest bez wątpienia obecna we wszystkim, co tworzę, historie tych trzech kobiet zaintrygowały mnie z bardziej życiowych, by nie powiedzieć ludzkich, powodów. Każda z nich była kimś więcej niż tylko naukowczynią. W ich życiorysach nieustannie przenikały się rozmaite dyscypliny i dziedziny. Są więc ogromnym źródłem inspiracji, zarówno w zawodowym, jak i osobistym wymiarze.
Z którego projektu z tej kolekcji jesteś najbardziej zadowolona?
Kocham je wszystkie! Nie mogę się doczekać, aż założę sukienki i swetry. Największą nagrodą będzie jednak dla mnie to, gdy zobaczę kolekcję na innych kobietach, które – mam nadzieję – docenią historie kryjące się za tymi projektami. Chcemy ułatwić im to zadanie, dlatego do każdego zakupu dostaną papierową torbę z instrukcją interpretowania wykorzystanych na ubraniach motywów.
Przez jakiś czas zdobywałaś doświadczenie jako architektka. Dziś ułatwia ci to pracę?
Rzeczywiście, studiowałam architekturę, ale nigdy nie zbudowałam i nie zaprojektowałam żadnego budynku. Zawsze najbardziej inspirowały mnie zbiory informacji i danych, a każde ze swoich urbanistycznych czy architektonicznych projektów starałam się ukierunkowywać na pracę z liczbami i mapowaniem zasobów. Architektura jest wyjątkową dziedziną – miesza sztukę z nauką, co jest mi szczególnie bliskie. Do tego wymiarów moich studiów wracam więc nieustannie. Moja praca z definicji stanowi bowiem mariaż sztuki i nauki, liczb i obrazków. Osią mojego zawodu jest tłumaczenie dwóch obcych i kompletnie rożnych języków. Jestem więc jak mediator, który godzi dwa przeciwstawne światy. W nauce staram się zawsze znaleźć sztukę, a w sztuce – naukę. A żeby to osiągnąć niezbędna jest mieszenia technik i środków wyrazu.
„Opowiadanie historii przy pomocy danych”, jak często opisuje się twoją profesję, brzmi trochę jak oksymoron…
Mocno wierzę w to, że pod koniec 2019 roku jesteśmy już gotowi na to, by porzucić to zdehumanizowane i czysto techniczne podejście do informacji. Dane, nawet w najbardziej czystej, liczbowej postaci, są odzwierciedleniem rzeczywistości, dotykają konkretnych aspektów prawdziwego życia. Liczby zawsze coś zastępują, są sposobem na uchwycenie konkretnego punktu widzenia. Czasem ten wymiar gdzieś się jednak po drodze gubi. Moim zadaniem jest więc odtworzenie tej zależności, uwypuklenie ludzkich aspektów danych poprzez kreowanie za ich pomocą obrazkowych historii.
Gdzie zatem leży przyszłość nauki?
Chyba nie mnie to oceniać, bo na pewno nie postrzegam siebie jako naukowca. Mam jednak nadzieję, że świat nauki będzie zmierzał w kierunku, w którym informacja stanie się bardziej dostępna. Dlaczego? Bo sukces najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed nauką – jak chociażby walka ze zmianami klimatycznymi – leży w świadomości i wiedzy, jaką na ich temat będą miały masy. Kluczem jest więc nie tylko zachęcenie ludzi do wdrażania zmian, ale dostarczanie im potwierdzonych naukowo i przystępnych informacji. Projektowanie tych ostatnich jest więc środkiem do tego, by zmienić podejście do nauki, przywrócić zaufanie, jakim darzono ją kiedyś, a zaginęło w morzu dezinformacji i fake newsów.
Kolekcją stworzoną z &Other Stories opowiadasz historię brytyjskiej programistki Ady Lovelace, biolożki Rachel Carson i Mae Jemison, która została pierwszą czarną kobietą w kosmosie. Któraś z nich jest szczególnie bliska twojemu sercu?
Patrząc na moje zainteresowania i background, najbliżej mi chyba do Ady Lovelace: pionierki programowania komputerowego, która w kompletnie analogowym świecie napisała pierwszy algorytm przeznaczony do tego, by wyliczyła go maszyna. Gdy zagłębiłam się nieco w jej historię, dowiedziałam się, że szczególnie mocno wierzyła w mariaż intuicji, poezji i wyobraźni z matematyką i nauką. W tym kontekście jej osiągnięcia wydają mi się jeszcze bardziej inspirujące.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.