Dyrektor kreatywny Loewe Jonathan Anderson jest koneserem sztuki. W sezonie wiosna-lato 2022 inspiracje znajduje w XVI wieku – w twórczości pioniera manieryzmu Pontormo. Stawia na przesadę i dekonstrukcję, eksperymentuje z formą, hołduje skrajnemu indywidualizmowi.
Jonathan Anderson zaczął pokaz z wysokiego C. Już pierwsze sylwetki – asymetryczne, zdekonstruowane, z jednej strony mocno przylegające do działa, z drugiej zaburzające proporcje – sygnalizowały, że to kolekcja eksperymentalna, nieoczywista, pełna odniesień do architektury, malarstwa i rzeźby. W tym sezonie znany z zamiłowania do sztuki Brytyjczyk natchnienie znalazł w twórczości Pantormo. Uczeń Leonarda da Vinci i Piera di Cosimo w XVI wieku odważnie wyłamał się z renesansowej stylistyki. Dziś mówi się o nim głównie jako o pionierze manieryzmu – nurtu ciągle nie do końca zdefiniowanego.
Twórczość Pantorma, który z uporem wydłużał i skracał, poszerzał i zaburzał, pobrzmiewała nie tylko z geometrycznych i rzeźbiarskich wręcz konstrukcji otwierających pokaz sukienek, ale także z imitujących tors wstawek ze złota i ich przezroczystych, eksponujących biust odpowiedników.
Nic nie było tu oczywiste. Jeśli pojawił się dżins, to w zaskakującej i łamiącej schemat odsłonie – w formie kurtko-sukienek założonych tyłem na przód, obszyty falbankami z jedwabiu, z ekstremalnie długimi rękawami lub obniżonymi ramionami. Cekinowe sukienki miały wysokie rozcięcie z falban, których kontrastujące kolory dawały efekt trójwymiarowości. W minimalistycznych klapkach cała zabawa działa się z tyłu, gdy obcasy przybrały kształt kostki mydła, róży albo rozbitego jajka. Dla zrównoważenia tej surrealistycznej awangardy Anderson zaproponował sneakersy – miękkie i wykonane z odsłaniającego stopy biodegradowalnego plastiku. W zacieraniu granic mody i sztuki projektant nie ma sobie równych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.