Ogromna, ciemna sala z rzędem krzeseł i oświetloną drogą dla modelek, skrzypaczka Jennifer Koh zagrała fragment utworu Philipa Glassa „Einstein on the Beach”. Marc Jacobs swoją kolekcję nazwał „Heroes”, a w jego notatkach do pokazu znalazł się cytat Vivienne Westwood „Moda wzbogaca życie i myślę, że to urocza, hojna rzecz, którą można zrobić dla innych ludzi”.
Bohaterami kolekcji byli także Yves Saint Laurent, Rei Kawakubo, Miuccia Prada. Ale najważniejszą ikona okazała się Matka Punka. Po jej śmierci opublikował na swoim Instagramie post ze zdjęciem młodej Westwood i podpisem: „Nadal uczę się z twoich słów i wszystkich twoich niezwykłych kreacji”. Jego modelki od potężnych platform po nastroszone fryzury były odzwierciedleniem obietnicy, którą projektant złożył sam sobie.
Fani Westwood bez problemu dopatrzą się w projektach Jacobsa inspiracji słynną kolekcją „Pirate” z 1981 roku. Pamiętne suknie, dla których wzorem były suknie z obrazów mistrzów malarstwa, u Jacobsa nabrały militarnego fasonu dzięki ciężkim materiałom cargo, dużym kieszeniom i ostrym krawędziom, co w rezultacie nadało im objętości, którą zyskał także dzięki zamianie koszul i kurtek w spódnice oraz odwróceniu marynarek do góry nogami. Wczuwając się w rebeliancki klimat pokazu, kilka modelek przeszło po wybiegu ze skrzyżowanymi rękami, naśladując główną muzę kolekcji.
Ciekawie wypadły welurowe, drapowane suknie i patchworkowe wariacje Jacobsa – płaszcze i spódnice, które na myśl przywodziły puchowe kołdry. Jacobsowi z resztą nigdy nie było po drodze ze skromnością, a w tym sezonie jego kolekcja przybrała jeszcze większy rozmach w formach, wzorach, fasonach, ale i przesłaniu. Bo choć spowita w mroku i atmosferze straty, to mimo wszystko niosła nadzieję, że dziedzictwo takich bohaterek jak Vivienne Westwood będzie wiecznie żywe.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.