Marka Agnieszki Rosy świętuje właśnie dziesięciolecie. Z tej okazji powstała nowa kolekcja i aż dwie kampanie. Dziś prezentujemy premierowo pierwszą z nich.
Agnieszka Rosa lubi łamigłówki. Tym właśnie jest praca z bryłą i rzemiosłem. W poprzednim sezonie projektantka głowiła się, jak pokazać w biżuterii nieregularne formy natury. Teraz poszła w zupełnie innym kierunku. – Zafiksowałam się na podstawowych bryłach, tych symetrycznych: kuli i kubiku – mówi. Zaczęła od eksperymentów z aluminiową blaszką. Wycięła z niej siatkę sześcianu i zaczęła zginanie. – Chciałam uzyskać nową wersję jednego z moich ulubionych modeli, kul w wycięciem na płatek ucha. Tak powstały kolczyki-kostki, potem kostki zawieszone na łańcuszkach – mówi. Gdy wyginała blaszkę, spodobał się jej sposób, w jaki każda z płaskich powierzchni odbija światło. Tak zainspirowana, stworzyła kolejną odświeżoną wersję kolczyków. Nowa, w odróżnieniu od modelu Petunia z poprzedniego sezonu, ma luźno połączone cztery kwadraciki z blaszki. – Dzięki temu są cały czas w ruchu i mocno połyskują – mówi. Z małych kwadracików powstały również kolia, bransoletka i wiszące kolczyki. Potem Agnieszka stworzyła bryłę nowego sygnetu. Nieco wyższa forma na bazie kubiku chodziła jej po głowie od dawna. W trzech wersjach: złotej, z jednym małym diamentem na środku i z czterema rytmicznie osadzonymi brylantami. Ten ostatni, to jeden z najbardziej luksusowych i najpiękniejszych modeli w portfolio marki.
W następnej kolejności powstały kolczyki w kształcie łez – też w dwóch wariantach – z kryształu górskiego i ze złota. Tu akurat inspiracja jest osobista. Podobny model nosiła ciocia Agnieszki w latach 80. XX wieku. W reinterpretacji trochę zmieniły proporcje, ale zachowały duży i wyrazisty bigiel. Na takim samym haczyku zawisły złote kule i duże syntetyczne perły. – Powstają z naturalnej, mielonej masy perłowej i są pokryte powłoką z masy perłowej. Dzięki temu nic się nie marnuje. Takie duże i symetryczne perły, na jakich mi zależało, w naturze występują bardzo rzadko i kosztują krocie. Te powstają w sposób zrównoważony, mają piękny melanżowy połysk, pozostają chłodne w dotyku, wyglądają bardzo szlachetnie – mówi.
Kuliste formy kolczyków powtarzają pierścionki. Część z nich to cienkie pierścionki z dużą, złotą kulką, inne to wypukłe obrączki, cylindryczne, szerokie pierścionki z zaokrągloną krawędzią. Są też bestsellerowy pierścionek z czarnym, owalnym kamieniem, w którym można wyrzeźbić inicjał, i obrączki kształtem nawiązujące do dysku. Noszone w komplecie tworzą coś na kształt małego totemu. Nawiązań do biżuterii plemiennej, czy boho jest więcej. Naszyjniki z pereł na nitce z supełkami albo z lapisów, czy turkusów powstały, gdy gotowy był już pomysł na sesję.
Fotografka Sonia Szóstak postanowiła uwiecznić biżuterię ROSA na kwitnących klifach rezerwatu Zingaro na Sycylii. Twarzą kampanii została niezwykła Maddux Callaway, modelka z wybiegu Bottegi Venety. Na zdjęciach widać, jak łańcuszki o nowych splotach i sznury koralików przełamują geometryczne bryły, niekiedy ostre. Raz na jakiś czas można dostrzec wśród nich coś z poprzednich sezonów. To piękna klamra na dziesiątą rocznicę. W końcu świat ROSA to pewne kontinuum.
Zdjęcia: Sonia Szóstak
Stylistka: Karla Gruszecka
Włosy i makijaż: Gor Duryan
Modelka: Maddux Callaway / Silent Models
Retusz: Agata Bielska
Montaż i kolorkorekta: Dominik Rosiński
Produkcja: Ania Rybus / Prospero Production
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.