Pokazy domu mody Carolina Herrera szczególnie przyjemnie ogląda się w lutym, bo można zastanawiać się, które z zaprezentowanych na wybiegu kreacji gwiazdy założą na ceremonie rozdania najważniejszych nagród filmowych, od SAG po Oscary. Dyrektor artystyczny Wes Gordon dopilnował, by zabawa w predykcje była ekscytująca – zaproponował plejadę wytwornych kreacji, które stanowiły subtelny ukłon w stronę założycielki prowadzonej przez niego marki.
Odpowiedź Wesa Gordona na niespokojne czasy? Nadzieja, optymizm i poszukiwanie radości. Podejście to nie wynika wyłącznie z jego osobistego nastawienia, jest też mocno zakorzenione w dziedzictwie marki Carolina Herrera. Gordon co sezon przypomina, że urodzona w Wenezueli projektantka tworzyła, by dawać kobietom szczęście i sprawiać, by czuły się piękne.
Przywiązanie dyrektora kreatywnego marki do wizualnych uniesień nie oznacza jednak oderwania od rzeczywistości. W najnowszej kolekcji pochyla się nad zależnościami między nocą a dniem – sprawia, że granica się zaciera, typowo codzienna garderoba przenika w wieczorową i odwrotnie. Przykład? Komplety marynarek bez klap i spódniczek obszyte błyszczącymi aplikacjami z kwiatów, dopasowane sukienki z dzianiny, zdobione paskami, które przeplatały wyrafinowane kreacje z organzy i tiulu, czy midi spódnice szyte z koła – znak rozpoznawczy Herrery – stylizowane jednak nie z białą koszulą, a z dopasowanym swetrem. Idealne na wieczór w teatrze, weekendowy brunch, a nawet zakupy, jeśli szpilki zamienimy na modne baletki.
Oczywiście, kreacje godne najbardziej prestiżowych imprez nadal grały w tej kolekcji pierwsze skrzypce. Na wybiegu była ich cała plejada – krótkie i długie, dopasowane i przeskalowane, monochromatyczne i we wzory, odszyte w czerni i bieli lub zatopione w soczystych kolorach. I choć powstały z umiłowania elegancji, bywały równie klasyczne, co nowoczesne. Były odpowiedzią na modę, która ulega nieustannym transformacjom. Zarówno na czerwonych dywanach, jak i na ulicach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.