Czyżby „współpraca” miała stać się hasłem, które zdefiniuje tygodnie mody na wiosnę-lato 2022? Po wspólnym projekcie Donatelli Versace i Kima Jones w Mediolanie, tym razem branża obserwowała efekty kooperacji dyrektora kreatywnego Givenchy Matthew M Williamsa i nowojorskiego artysty Josha Smitha. Panowie współpracowali na niemalże każdym etapie powstawania nowej kolekcji marki – od konstrukcji, przez desenie i kolorystykę, aż po akcesoria, z których wiele powstało na bazie obrazów i rzeźb Smitha.
Pokaz w Paryżu był pierwszą tradycyjną prezentacją Matthew M Williamsa dla Givenchy – stanowisko dyrektora kreatywnego objął tuż przed wybuchem pandemii, premierowe propozycje naturalnie musiał więc pokazywać wirtualnie albo angażując do tego znane przyjaciółki z Kim Kardashian i Kendall Jenner na czele. Ta druga zachwyciła w kreacji jego autorstwa na tegorocznej gali MET – najpierw w nowoczesnej interpretacji „naked dress”, a następnie w czerwonej sukni z kokardą inspirowaną tymi, jakie ponad pół wieku wcześniej Hubert de Givenchy tworzył dla Audrey Hepburn.
Pomimo subtelnych nawiązań do przeszłości widać, że Williams stara się nie być więźniem historii. Przeciwnie – chyli się ku konceptualizmowi, poszukuje nowych dróg dotarcia do odbiorcy, traktuje modę jak multidyscplinarną sztukę. Współpraca z artystą Joshem Smithem, której efekty odkrył na wybiegu pokazu wiosna-lato 2022, jest tego najlepszym dowodem.
Swatką Williamsa i Smitha okazała się dziewczyna projektanta, Marlene Zwirner – dyrektorka galerii David Zwirner, która reprezentuje artystę. Panów połączyła nie tylko pasja, ale i ciągłe poszukiwanie nowych sposobów na kreatywną realizację. – Zawsze zgadzam się na projekty, które wyciągną mnie trochę z rutyny – mówił Smith brytyjskiemu „Vogue’owi” przed pokazem.
Okazuje się, że była to współpraca iście partnerska, bo nowojorski artysta był zaangażowany w niemalże każdy etap powstawania kolekcji – od konstrukcji, przez wzory i kolorystykę nawiązujące do jego obrazów, aż po akcesoria, które w większości były odtworzeniem jego rzeźb. O sukcesie tego kreatywnego dialogu zadecydował też fakt, że na co dzień Smithowi i Williamsowi bliska jest zupełnie inna estetyka. Pierwszy najchętniej kieruje się w stronę semi abstrakcji i mocnych, wibrujących kolorów, drugi jest miłośnikiem czerni i monochromatycznych zestawień.
Wśród sylwetek prym wiodły konstrukcje stanowiące współczesną wariację na temat looku z lat 40. – z mocno zaznaczoną talią (często w zestawie z baskinką) i podkreślonymi ramionami. Retro inspiracja posłużyła jednak do stworzenia fasonów bardzo futurystycznych, balansujących między streetwearem a couture, intrygujących i nieoczywistych. Dynamiki dodawała im ścieżka dźwiękowa pokazu – z głośników stadionu La Défense wybrzmiewał nieprezentowany nigdzie wcześniej utwór rapera Young Thuga.
Całość sprawiała wrażenie niezwykle dopracowanej, stworzonej z pasji i z wykorzystaniem najwyższej klasy umiejętności. To piękne preludium dla pierwszej kolekcji haute couture Williamsa, którą zaprezentuje już w styczniu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.