W kolekcji dyplomowej SOCIALI/S/TE na Central Saint Martins inspirował się bohaterkami książek Trumana Capote’a i robotnicami z czasów PRL-u. W „Art/Wear” nawiązywał do uniformów artystek: Aliny Szapocznikow czy Barbary Hepworth, wplatając w nie elementy haute couture. W kolekcji na wiosnę-lato 2023 projektant młodego pokolenia Jan Chodorowicz ponownie odwołuje się do odzieży roboczej, ale na innych zasadach. Dodaje nowe techniki, tkaniny, kolor oraz znacznie poszerza CV inspirujących go zawodów. – Świat referencji może być bardzo bogaty. Myślę, że znalazłem swój sposób patrzenia na modę – mówi.
Jan Chodorowicz prezentuje kolekcję premierowo na naszych łamach i w showroomie w Le Marais podczas paryskiego tygodnia mody. To jego pierwsza zawodowa podróż do Francji i pierwsza kolekcja zrealizowana na tak dużą skalę (ponad 20 looków). Pierwsza, w której używa dzianin i pierwsza, w której pojawia się torba. – To niejako kontynuacja, przedłużenie SOCIALI/S/TE oraz „Art/Wear”, dalsze odkrywanie kodów strojów roboczych – tłumaczy Jan. – Dotychczas moje prace charakteryzował głęboki reaserch. Tym razem pracowałem inaczej, inspirowałem się ubraniami, samym procesem projektowania.
Powraca więc chabrowa kurtka, nawiązująca do uniformów artystek (– Zawiera wszystko o czym chcę mówić: ubiór roboczy, kolor niebieski, funkcjonalność, wykończenie, prostotę) i ewoluuje w trencze, spódnice przypominające kowbojskie czapsy oraz spodnie. Są znajome bandany, które zyskały nowe właściwości. Jan szyje z nich miniówki i topy. Proponuje torby w kształcie chust – na ramię, do ręki i mocowane na magnes, a element wiązania powtarza na nogawkach spodni oraz kolarek.
Z nowości pojawia się biały podkoszulek. – Dla niektórych to strój roboczy, ja traktuję go jako powiew świeżości. Bo chociaż pochodzi z pola moich inspiracji, nie ma w nim ciężkości tkaniny, jest za to lekkość, uniwersalizm. Przez całość kolekcji przewija się też charakterystyczny niebieski odcień – 072C według klasyfikacji Pantone – ale tym razem nie dominuje. Jeśli nie gra pierwszych skrzypiec, barwi wykończenia: nici, podszewki, metki. Dołączają do niego biel, która występuje, m.in. na koszulach przypominających fartuchy francuskich couturierów, a także srebro. – Podczas Festiwalu Filmowego Millennium Docs Against Gravity oglądałem „Wulkan miłości” opowiadający historię pary z lat 60., która jeździła po świecie i katalogowała wulkany. By zbliżyć się do krateru, nosili kombinezony o srebrnej powłoce. Dla nich to był strój roboczy – opowiada Jan.
Tym, co zawsze wyróżniało jego projekty, była perfekcyjna konstrukcja. W sezonie na wiosnę-lato Chodorowicz, trochę na przekór, bawi się dekonstrukcją. Tnie i ponownie związuje, odsłania ciało. – To przyszło wraz z podkoszulkiem. Chciałem uchwycić jego lekkość, seksapil – tłumaczy. – Kolekcja ma być przede wszystkim wearable, do noszenia. Stworzyłem całą garderobę, by umożliwić budowanie warstw, zabawę w mix&match. Inspiracją kolekcji jest w końcu kobieta, która jednego dnia założy klasyczny trencz. Innego, w nurcie casual, biały podkoszulek i dzianinowe spodnie. Zaszaleje ubrana w niebieskości od stóp do głów, a od czasu do czasu postawi na blask – pełne połysku srebro.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.