Polska marka do perfekcji opanowała balans między klasyką a modowym sznytem. Zrównoważona jest też kampania towarzysząca premierze nowej kolekcji. W tym sezonie po obu stronach obiektywu stanęły kobiety – po jednej fotografka Sonia Szóstak, po drugiej modelka i przedsiębiorczyni Maja Salamon.
– Szczególny w tej kolekcji jest kontekst jej powstawania – mówi Marta Garbińska-Włodarczyk, współzałożycielka i projektantka marki Elementy. – W 2015 roku, kiedy zaczynaliśmy działalność, postawiliśmy sobie bardzo ambitne cele. Chcieliśmy stać się odpowiedzialną alternatywą dla sieciówki, choć wtedy jeszcze nie do końca wiedzieliśmy, co to dla nas oznacza – mówi. Transparentny proces, odpowiedzialne materiały, współpraca z lokalnymi podwykonawcami, brak wyprzedaży i dostępność cenowa to tylko kilka wyzwań, które pokonywali przez ostatnie lata. – Zmaganie się z własnymi założeniami było dla nas czymś codziennym, dziś, w obliczu pandemii, trudności jest jeszcze więcej, szczególni że bardzo chcemy rozwijać się dalej – mówi Marta.
Z zewnątrz trudno tę walkę zobaczyć. Widać za to kolejne sukcesy, coraz bardziej wyszukaną estetykę projektów i kampanii oraz poszerzenie oferty o nowe kategorie ubioru. Rok temu marka wprowadziła do sprzedaży denim z dobrego surowca, jesienią zadebiutowała z odpowiedzialnymi dzianinami. – Swetrów, choć kojarzą się z zimą, będzie u nas sporo i latem. Możliwości dzianiny i świetni dostawcy przędz tak nas zainspirowali, że namnożyło się nam w kolekcji dzianinowych projektów – mówi Marta.
To nie koniec nowości. W środku lata można spodziewać się premiery linii ubrań do domu i na noc, marka ciągle rozwija dział akcesoriów, a w dalekich planach ma męską linię odzieży. Elementy chcą ubierać klientki od stóp do głów, a nawet więcej, bo wkrótce rozszerzą działalność o wnętrza i ciało. – Zaczęliśmy od świec, ale to był tylko początek. Przed nami kolejne współprace – mówi.
Projektowanie kolekcji na wiosnę poprzedziła głęboka refleksja nad potrzebami klientek. – Zauważyliśmy, że polska moda ostro zwróciła się w kierunku dresów i ubiorów domowych. Nie chcieliśmy, żeby tak było u nas. Ważną częścią procesu projektowania wiosennej kolekcji było właśnie zaplanowanie proporcji. Znajdziesz u nas dresy, ale w znacznej mierze skoncentrowaliśmy się na płaszczach i sukienkach, czyli fasonach, które zawsze były ważne dla naszych klientek. Część z tych modeli uszyliśmy z tkanin, które mieliśmy na stanie. Mamy własną małą szwalnię, gdzie powstają prototypy i część naszych ubrań. Tam też składujemy niewykorzystane materiały. Przyjrzeliśmy się naszym zapasom i zamiast zamawiać duże ilości materiałów postanowiliśmy pracować z tym, co mamy – tłumaczy. W efekcie powstała kolekcja złożona z większej niż zazwyczaj ilości modeli, za to mocniej niż zwykle limitowanych. Letnie i jesienne dropy też powstaną z resztek
.
Pospolite ruszenie w kierunku czyszczenia szaf przyczyniło się do startu projektu Relove. –Pomysł na to, żeby odbierać od klientów używane ubrania z naszą metką, pojawił się już dawno. Rozmawialiśmy o tym kilka lat temu, ale uznaliśmy, że jeszcze nie czas i odłożyliśmy go na bok. W końcu ten trend przyjął się na rynku, a nasza koncepcja ożyła – tłumaczy Marta. Dziś każdy klient może wymienić rzeczy, których już nie nosi na rabat. Marka zreperuje ubranie, jeśli tego wymaga i ponownie wprowadzi je do obiegu. Ubrania Relove można kupić w butikach stacjonarnych w specjalnie wyznaczonych strefach – ich dizajn z odrębną identyfikacją graficzną burzy skojarzenia z zakupami w second handach, a cena jest bardzo okazyjna. To nie tylko zrównoważony model sprzedaży, ale także otwarcie się na szerszą grupę klientów. Dziś w Elementach znajdą dla siebie coś ci, którzy świadomie wybierają wyłącznie rzeczy z drugiego obiegu, a także ci, którzy dopiero uczą się kupować modę odpowiedzialną i nie są gotowi zapłacić za nią pełnej ceny. Na wieszaki Relove trafiają także ubrania z procesów reklamacyjnych, niektórych zwrotów i pojedyncze niewyprzedane modele z całej historii marki. – Do tej pory trzymaliśmy je w kartonach, teraz mogą ucieszyć kogoś, kto je przegapił – mówi Marta. Zadowoleni są wszyscy. Jedyna trudność to utylizacja tych ubrań, które nie nadają się już do noszenia.
Pomysł jest świetny, choć trudno sobie wyobrazić, że ktoś chciałby rozstać się z jednym z trenczy z nowej kolekcji, parą idealnych denimowych spodni czy z dzianinową sukienką w prążek. Elementy do perfekcji opanowały balans pomiędzy klasyką, a modowym sznytem. Pełna równowagi jest też kampania towarzysząca premierze nowej kolekcji. W tym sezonie po obu stronach obiektywu stanęły wyjątkowe kobiety – po jednej fotografka Sonia Szóstak, po drugiej modelka i przedsiębiorczyni Maja Salamon. Sesja jest zapisem ich intymnego spotkania. Wykonane w naturalnym ciepłym świetle portrety charakteryzuje delikatność gestu, naturalność i moc spojrzenia.
Fotograf: Sonia Szóstak
Asystent Fotografa: Szymon Gosławski
Stylizacja: Julia Bieńkowska | Made it Management
Makijaż i włosy: Kama Jankowska | ART FACES
Modelka: Maja Salamon | D’VISION
Studio: Daylight Studio
Produkcja: Elementy
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.