Krawat – dodatek zazwyczaj kojarzony ze służbowym lub eleganckim dress codem w interpretacji dyrektora kreatywnego Valentino Pierpaola Picciolego zamiast ograniczać, wyzwala. Projektant, zainspirowany sposobem, w jaki ubiera się jego nastoletnia córka, traktuje go jak uniwersalny motyw, który można interpretować na wiele sposobów.
O osobistych, ale jednocześnie bardzo uniwersalnych inspiracjach stojących za najnowszą kolekcją, Piccioli opowiadał tuż po pokazie zorganizowanym w niedzielny wieczór we wnętrzach hotelu Salomon Rothschild. Wspomniał o 15-letniej córce, która szykując się na wyjście z przyjaciółmi, podkradała z jego szafy garnitur, białą koszulę i krawat tworząc na ich bazie elegancką, ale nadal lekko buntowniczą stylizację. Co ciekawe, on sam nigdy nie nosił garniturów ani do pracy ani na wieczorne imprezy (wyjątkiem były te najważniejsze, na czele z MET Galą), a zamiast krawata częściej wybierał muszkę.
Sytuacja ta skłoniła projektanta do kreatywnej refleksji. Wybór jego córki, która w garniturze z szafy ojca odnalazła sposób na zrealizowanie swojej własnej wizji stylu, sprawił, że Piccioli jeszcze mocniej zaczął myśleć o roli, jaką we współczesnej modzie powinien grać indywidualizm. Na warsztat wziął więc krawat – dodatek najbardziej utożsamiany ze sztywnym dress codem – i uczynił z niego fundament stylizacji, które wymykały się schematom i zachwycały różnorodnością.
Ruch ten był wyraźnym przypieczętowaniem autorskiej wizji Picciolego w Valentino. Marka powstała z miłości do klasycznego, ponadczasowego, jednak rozumianego w dość tradycyjny sposób piękna. On, odkąd samodzielnie kieruje domem mody, znacznie poszerza jego definicję. Pilnuje, by ubiór nie onieśmielał ani nie ograniczał, a był spełnieniem marzeń o modzie równej, wolnej i celebrującej inność.
W kolekcji na wiosnę-lato 2023 krawat był uzupełnieniem (a może bazą?) androgynicznych stylizacji, w których kluczową rolę grały świetnie skrojone marynarki, zapięte pod szyję koszule i grube szorty. Krawaty znakomicie komponowały się też z eterycznymi i romantycznymi sukniami szytymi z warstw luksusowego jedwabiu lub żorżety. Na wybiegu krawat nosiły dziewczyny i chłopaki, blondynki o klasycznej urodzie i brunetki o intrygujących, androgynicznych rysach. Współgrał z bielą i czernią, a także czerwienią i bladym żółtym. Pomógł zreinterpretować formalne zestawienia, w których eleganckim fasonom towarzyszyły ciężkie botki, masywna, punkowa biżuteria i tatuaże. Piccoli po raz kolejny po mistrzowsku zagrał na zależnościach między podobieństwami a różnicami, artyzmem a funkcjonalnością. Nade wszystko przypomniał jednak, że przy pomocy odpowiednich środków można nieustannie poszerzać definicję mody.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.